Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Iwaizumi Hajime

Ohayo feniksy! Kolejny rozdział! tym razem z...

Oikawa: Ze mną?

Iwaizumi: *łapie Oikawę za kołnierz i wywala za drzwi*

Arigato Iwaizumi-san. Tym razem rozdzialik mamy z Iwaizumim

Iwaizumi: Zdradzisz co ty kombinujesz?

Nie. Moja tajemnica. Mogę powiedzieć tylko że przedawkowałam Mountain Dew

Iwaizumi: Czemu ja?

Tak Feniksy zadecydowały. Dobra. Lecimy z tym koksem

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Dzień zaczął się jak każdy inny. No prawie. Ale to był taki jesienny typowy dzień. Chłodny wiatr, chmury zakrywające niebo. Spadające z drzew liście leciały powoli, aby w końcu upaść na losowe miejsce na chodniku lub trawie i czekać, aż ktoś je zbierze w kupkę, w którą będą wskakiwać dzieci czy psiaki. I potem od nowa je zbierać i tak w kółko, aż w końcu spadnie śnieg i je zakryje i zmoczy na tyle, aby one mogły ulec rozkładowi i wsiąknąć w ziemię, robiąc za naturalny nawóz i powodując szybszy i większy wzrost trawy. Taki ciągły krąg, który nie ma końca. Nawet dla mnie. Dla uczennicy drugiej klasy Aoby Johsai. Głównej atakującej drużyny siatkarskiej. Nie że chcę się przechwalać, ale chyba jestem najsilniejszą dziewczyną wśród pozostałych. A czemu to zawdzięczam? Dzięki mojemu chłopakowi. Od najmłodszych lat ćwiczyliśmy. Kiedy mój kuzyn mnie z nim zapoznał, miałam przeczucia, że to najlepsze co mógł dla mnie zrobić. I taka była prawda. A dzięki Iwaizumiemu, zawsze mogłam uciec od pytań na temat mojego kuzyna w szkole. Tsaaaa....Jestem kuzynką Oikawy i jak tylko się o tym dowiedzieli w szkole, to nie mam spokoju. Gdyby nie Hajime to nie wiem co bym zrobiła. Albo wiem. Pierwszą lepszą dziewczynę, bym chyba udusiła. Nic tylko słyszę "Oikawa-san to....Oikawa-san tamto" Aż chce się rzygać jak to słyszę. Poza tym Iwa chyba ma tak samo. Tylko to nie fankom się zawsze obrywa, tylko kapitanowi. Po części lubię patrzeć jak obrywa. Zawsze można się pośmiać. Nie raz nawet ode mnie oberwał. Ale dobra. Wracając. Bo zaraz będę opowiadać wszystko i wszystko a pro po naszych akcji. Chociaż o jednej warto jeszcze nadmienić. Czasami siłowałam się z Iwaizumim na ręce. Zawsze wygrywał. Raz byłam bliska wygranej, tylko dlatego że dawał mi fory. Po jego twarzy nie było widać, żeby się wysilał. Ale to było zanim staliśmy się parą. Od tamtego czasu, bardziej ćwiczymy dla frajdy niż dla konkurencji. I poza tym to zawsze jest o mnie zazdrosny. Ilekroć z nim idę i przechodzi obok nas ktoś inny, to chłopak przyciąga mnie bliżej siebie i tak jakby morduje możliwego konkurenta wzrokiem. Nawet jak nie raz zapewniałam go, że może być spokojny. A dziś. Kto wie co takiego się wydarzy. Bo dziś do mnie przychodzi na nockę.J ednak miałam jeszcze trochę czasu aby wszystko naszykować, dlatego dziś śpieszyłam się do domu. Musiałam nieco sprzątnąć i nakarmić swojego pupilka, który siedzi w klatce i się leni. To taka świnka morska. Tylko za bardzo się czasami leni, ale słodka jest. Kiedy weszłam do domu, tak jak się spodziewałam, rodziców nie było w domu. Przynajmniej wcześniej już miałam pokupowane rzeczy typu chipsy czy coś. Ale i tak nie wiem co będziemy robić (A autorka i Feniksy już wiedzą XD). Schowanie rzeczy typu jak album z moimi zdjęciami jak byłam jeszcze mniejsza, niż wtedy co poznałam Iwaizumiego, czy innych rzeczy zajęło mi trochę czasu i nawet się nie zorientowałam, kiedy ten czas szybko minął i za pięć minut, powinien pojawić się u mnie Iwaizumi. Byłam nieco zestresowana i latałam w tę i z powrotem. Ostatecznie musiałam przestać, bo po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam głęboki oddech aby się uspokoić i poprawiłam nieco swoją koszulkę z krótkim rękawkiem. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom oczywiście ukazała się postać mojego chłopaka. Pocałował mnie w czoło, na co lekko się zaczerwieniłam i wszedł do środka
-Hejka [T/I]-chan
-No hejka.
Pozwoliłaś mu w spokoju zdjąć buty i kurtkę i dopiero potem jak byliście w salonie, się odezwałaś.
-Masz jakiś pomysł co będziemy robić?
Zaśmiał się niezręcznie i pokiwał głową na boki. Chociaż mogłam wnioskować, że coś ukrywa. Coś o czym powinnam wiedzieć.
-Albo mam pomysł
-Hm?
Spojrzałam na niego pytająco, ale na jego twarzy nadal był ten sam uśmiech co wcześniej. Jakby się wstydził tego powiedzieć.
-Może posiłujemy się jak kiedyś? Ale na pewne zasady
Podniosłam jedną brew do góry i przekrzywiłam głowę trochę w bok, co jakiś czas mrugając. Na serio nic nie rozumiałam.
-Jakie zasady?
-Zobaczysz w swoim czasie.
Stanął po drugiej stronie stołu i uklęknął przy nim przygotowując dłoń.
-No weź. Spróbujmy. Zobaczymy czy stałaś się chociaż trochę silniejsza.
Przewróciłam oczami i zrobiłam to samo co on. Byłam gotowa na ten pojedynek.
-3....2...1...Już
Na jego znak od razu wykorzystywałam całą swoją siłę, ale nic a nic się nie ruszył. Zacisnęłam swoje powieki w cienką linkę i próbowałam go przewalić, ale w odpowiedzi usłyszałam jego ziewnięcie i jego śmiech. Po chwili to ja leżałam.
-Wygrałem
-Nie widziałam tu żadnych zasad.
-To patrz teraz.
Nieco się podniósł i złapał za krańce mojej koszulki ciągnąc je do góry. Byłam cała czerwona. Nawet jak miałam jeszcze podkoszulkę. On też był lekko czerwony, ale zachowywał się tak jakby to nie był on. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ale i tak mnie wyprzedził.
-Przegrana osoba, pozbywa się dowolnej części ubrania. Gramy aż ktoś zostanie w bieliźnie.
Jeszcze bardziej zrobiłam się czerwona i nie wiem czemu, ale kiwnęłam głową na tak. Moje ciało samo zadecydowała za mnie. I dalej grałam, ale potem za każdym razem chłopak mnie rozwalał, przez to że po pierwsze za pierwszym razem już wykorzystałam sporo sił i po drugie. Byłam nieźle zawstydzona i czerwona, ale się nie poddawałam. A kiedy to mojej ostatecznej przegranej została tylko ta podkoszulka, nie mogłam dać się pokonać. Kiedy moją dłoń dzieliło ledwie parę centymetrów od stołu, zagryzłam mocniej zęby i starałam się z całych sił, to wygrać, ale po kilku sekundach przegrałam.
-I kolejne wygrana. Teraz czas na moją nagrodę prawda~
Tak. To nie był ten sam chłopak co wcześniej, co się jąkał, wstydził itp. Tak jakby to była jego ciemniejsza strona, o której nie miałam wcześniej pojęcia. Złapałam za krańce podkoszulki z zaciśniętymi oczami, ale zanim zaczęłam ściągać, poczułam jego dłonie na moich. Otworzyłam swoje oczy i po chwili usłyszałam jego szept.
-Nie tutaj.
Chyba powoli się domyślałam o co chodzi. Wziął mnie ręce i zaniósł do mego pokoju. Oczywiście nie mogłam zobaczyć jego wyrazu twarzy, bo mogłam widzieć, tylko to co jest za chłopakiem. Chyba już można wiedzieć jak mnie wziął. Ręce pod moimi udami, a ja ręce zarzucone za jego szyję. Dopiero po chwili znalazłam się na swoim łóżku, a on nade mną. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on zaatakował moje usta swoimi. Początkowe zaskoczenie zastąpiła chęć oddania się mu. Oddałam się pieszczocie i po chwili się ode mnie odsunął i zjechał na moją szyję i w ciągu kilku chwil znalazł mój słaby punkt. Z moich ust wydobył się jęk. Zerknęłam w jego stronę i na jego twarzy zobaczyłam cwany uśmieszek. Odwróciłam swój wzrok i po chwili znowu jęk. Męczył mnie z tym punktem, aż w końcu się nie odezwałam.
-H-H-Hajime
-Hm?
-P-przestań drażnić
-A jak nie to co?
Lekko ugryzł to miejsce, a ja znowu jęknęłam.
-P-Proooooszę
-Heh. Niech ci będzie
Zostawił ten punkt i zdjął ze mnie moją koszulkę wraz z stanikiem. Cała czerwona odwróciłam głowę w inną stronę, ale po chwili czując jego język na swoich piersiach. Ciekawe od kogo uczy tak drażnić, że aż chce się przywalić. A dobra. Już wiem.
-N-N-Nie baw się w m-m-mojego kuzyna proszę~
-Ja się w niego nie bawię.
Po jego słowach poczułam jak wkłada we mnie dwa palce. I to nie było powoli. Krzyknęłam z bólu, który potem minął.
-Bawisz
-Nie bawię
Rozdzielił je i ja znowu jęknęłam. Teraz to była kara za to że ja prawdę powiedziałam. Ale musiałam go jakoś zmotywować.
-Jakbyś się nie bawił, to dawno byś we mnie wszedł
Uśmiechnęłam się chytrze i chyba aktywowałam jego złość, bo szybko pozbył się reszty swoich ubrań i bez czekania na moją reakcję, wsunął się we mnie na całość. Ścisnęłam swoje powieki, spod których wypłynęły pojedyncze łzy z bólu. Chłopak otarł je i gdy dałam mu znak, zaczął się poruszać. Jęki, gorąco i dziwne przypływy radości. Tak to mogłam opisać. Jednak w pewnym momencie poczułam, jakby formował się we mnie knot, który po kilku pchnięciach, zacisnął się na członku chłopaka. Przeciągle jęknął i po kilku razach, on sam ze mnie wyszedł, aby spuścić się na podłogę. Oboje głęboko oddychaliśmy. Ja leżałam w jego objęciach, a on z podbródkiem na mojej głowie

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

DONE! Kolejny lemon. A na liście jeszcze jedna na razie została

Iwaizumi: *Przytrzymuje chusteczkę przy nosie*

Ktoś tu ma krwotok *Śmieje się*

Iwaizumi: *Wychodzi* Weź coś z nią zrób

O nie nie nie nie *Ucieka*

Kuroo: *łapie zanim ucieka* zostałaś tu ze mną

*Puf pojawia się Nishinoya*

Nishinoya: No chyba nie. Zostaw Wakane w spokoju *wyrywa ją od Kuroo i zabija go wzrokiem*

SPOKÓJ! Tak Reader. Następna osoba to Kuroo. Pisać kto potem. Bayo Feniksy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro