Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XLIV

Teraz powstał Albus Dumbeldore. Rozłożył szeroko ramiona, twarz miał rozpromienioną, jakby nic nie mogło go tak ucieszyć, jak widok wszystkich uczniów.
Witajcie! - powiedział. - Witajcie w nowym roku szkolnym w Hogwarcie! Zanim rozpoczniemy nasz bankiet, chciałbym wam powiedzieć kilka słów. A oto one: Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! Dziękuję wam!
I usiadł. Rozległy się oklaski i wiwaty. Harry nie wiedział, czy ma się śmiać, czy zachować powagę.
- Czy on jest trochę... no wiesz.. stuknięty? - zapytał niepewnym tonem Percy'ego.
- Stuknięty? - powtórzył beztrosko Percy. - To geniusz! Największy czarodziej na świecie! Ale fakt, ma lekkiego świra. Podać ci ziemniaczki, Harry?

*

- A teraz, zanim pójdziemy spać, zaśpiewamy nasz szkolny hymn! - zawołał Dumbeldore. Harry zauważył, że śmiechy innych nauczycieli jakby nieco zbladły. Dumbeldore poderwał lekko swoją różdżkę, jakby strząsał z niej muchę, a z jej końca wystrzeliła złota szarfa, która uniosła się wysoko nad stoły i rozwinęła, jak wąż, w słowa.
- Każdy wybiera sobie ulubiona melodię - zawołał Dumbeldore - i śpiewamy!
A cała szkoła zawyła:

Hogwart, Hogwart, Pieprzo - wieprzy Hogwart,
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.
Naucz nas, co pożyteczne,
Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,
My zaś będziem wkuwać wiecznie,
Aż się w próchno mózg rozsypie!

Każdy kończył śpiewać w trochę innym czasie. W końcu tylko bliźniacy Weasleyowie śpiewali na powolną melodię marsza żalobnego. Dumbeldore dyrygował nimi za pomocą różdżki aż do ostatniej nuty, a kiedy wreszcie skończyli, był jednym z tych, którzy klaskali najgłośniej.
- Ach muzyka - powiedział, ocierając łzę w oku.
- To magia większa od wszystkiego, co my tu robimy!
A teraz pora spania. Biegiem do łóżek!





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro