7 - Jak postawiłem na swoim ... i może pożałowałem
W rzeczywistości nie wiedziałem, co się dzieje, traciłem kontrolę nad własnym życiem i doprowadzało mnie to do szału. Ta zmiana nastąpiła w zbyt krótkim okresie czasu. Ledwo wytrzymałem kolejne godziny w szkole, w czasie których wzrok Alice niemal wypalił mi dziurę w plecach.
- Co jej zrobiłeś? – zapytał Daisuke.
- Nic z intencją, żeby ją wkurzyć – odpowiedziałem, zgodnie z prawdą.
Wszystko związane z Konyą miało się zakończyć, a tymczasem poszło jakimś swoim dziwnym torem, na co nie miałem wpływu. Nie robiłem nic, by do tego doprowadzić. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, więc poszedłem na zakupy i postanowiłem zrobić pyszny obiad na poprawę humoru. Gdy wróciłem do domu, zdziwiłem się, że drzwi były otwarte, mama nie powinna wrócić jeszcze z pracy. Obok jej butów stała jeszcze jedna para, dosyć znajoma. Starając się nie narobić hałasu ruszyłem w głąb mieszkania. Dwa głosy dobiegające z kuchni tylko utwierdziły mnie w moich podejrzeniach.
- Próbowałam go ostrzec – mówiła Alice zmęczonym głosem. – Mnie się nie słucha, ale może pani zdoła bardziej nie niego wpłynąć.
- Kiyoshi jest prawie dorosły, trudno będzie to na nim wymusić – westchnęła mama. – Jak dużym zagrożeniem jest ten chłopak?
- Nie wiem – odparła moja siostra. – W przeszłości zdarzało się, że na nas polowano, ale ponoć Ona sama tego nie pochwalała i od wieków nie było żadnego poważnego przypadku.
Postanowiłem wtedy wkroczyć do akcji, miałem dosyć i nie obchodziło mnie, jak bardzo jest to dla mnie niekorzystne. Pewnym krokiem wszedłem do kuchni, z głośnym hukiem odłożyłem zakupy, przygotowując się do gotowanie obiadu.
- Alice, zostaniesz na obiedzie? – zapytałem, zakładając fartuch.
- Chętnie – odpowiedziała, zastanawiając się pewnie, ile słyszałem z ich rozmowy.
- Świetnie – oznajmiłem i przez chwilę udawałem, że nie mam pojęcia, co się działo, zanim przyszedłem.
Mama i Alice spoglądały na siebie, niepewne, co robić. Nasza trójka obserwowała się nawzajem i próbowała wyczuć, planując następny krok. Wrzuciłem mięso do garnka i usiadłem pomiędzy kobietami.
- Mam dosyć – mruknąłem. – Moje życie zmieniło się diametralnie i staram się to zaakceptować, jednak jest to wyjątkowo ciężkie, kiedy nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Dlatego żądam w końcu jakichś wyjaśnień!
- Ale... – zaczęła Alice.
- Wiem, że się o mnie martwicie, i że ukrywacie to dla mojego dobra, ale uwierzcie mi, że sobie z tym poradzę – przerwałem jej i spojrzałem na nią wyczekująco.
Dziewczyna i moja mama szybko wymieniły się spojrzeniami i niemal jednocześnie ciężko westchnęły. Wygrałem te rundę, ucieszyłem się, ale zaraz potem poczułem niepokój. Niby jeszcze przed chwilą byłem taki pewny siebie, a co jeśli prawda okaże się nieprzyjemna? Przełknąłem ślinę, próbując nie dać po sobie poznać, że jednak mogę żałować decyzji, które podjąłem wcześniej. Kobiety jakby bez słów próbowały zdecydować, która powinna zacząć, ale chyba żadna nie była pewna, gdzie właściwie jest początek.
- Synu... – odchrząknęła mama. – Nawet jeśli w to wciąż powątpiewasz, to proszę żebyś uwierzył Alice. Mówiła prawdę, o tym, że jesteście rodzeństwem.
- Mówisz o tym tak spokojnie – odparłem. – Nie przeszkadza ci to, że ojciec miał inną kobietę.
- Żeby tylko jedną – zaśmiała się nieprzyjemnie i zakryła twarz dłońmi. – Czasem żałuje, że jestem wszystkiego świadoma.
- Mamy całkiem sporo przyrodniego rodzeństwa – dodała Alice ze smutnym uśmiechem. – Ale tylko ciebie miałam okazję spotkać osobiście.
- On chociaż wie ilu was dokładnie ma? – zapytała mama złośliwym tonem.
- Chyba nie. – Alice wzruszyła ramionami.
- Ten „on" to mój, - przerwałem na chwilę i spojrzałem na siostrę. – Przepraszam, nasz ojciec, tak?
Obie skinęły głową w odpowiedzi i przy stole zapanowało ponownie milczenie, postanowiłem sprawdzić, co z mięsem. Dorzuciłem warzywa i wróciłem do stołu oczekując na dalszy ciąg historii. Na razie zrozumiałem tyle, że mój ojciec jest prawdopodobnie dupkiem, który zmienia kobiety jak rękawiczki, ale Alice chyba miała okazję pobyć z nim trochę dłużej niż ja. Przynajmniej mogła go poznać i chyba mimo wszystko trochę jej tego zazdrościłem.
- Zacznijmy może jednak od czegoś innego – oznajmiła Alice. – Otóż tak, światem rządzą dwie siły Miłość i Śmierć, które cały czas ze sobą rywalizują o dominację. Kiedy Miłość wygrywa ludzie są szczęśliwi, mili dla siebie nawzajem, ogólnie wokół jest całkiem przyjemnie, ale to rzadko się zdarza. Śmierć ma zdecydowaną przewagę, wtedy wszędzie są takie nieprzyjemne wibracje. Z ludzi łatwiej wydobyć negatywne emocje niż te pozytywne.
Uśmiechnęła się smutno i wzięła głęboki oddech, słuchałem jej z uwaga. Zapomniałem o obiedzie, kątem oka zauważyłem, że mama poszła sprawdzić, co z jedzeniem. Wciąż nie byłem pewny jaki to ma związek z nami.
- Oboje mają wiele różnych imion i określeń. Śmierć nie jest mocno do nich przywiązana, dlatego zazwyczaj wszyscy mówimy po prostu Ona. Miłość z kolei bardzo przyzwyczaił się do Erosa i raczej nie zwraca się do niego inaczej – kontynuowała Alice, ale postanowiłem jej przerwać.
- Co to ma z nami wspólnego? – zapytałem zmieszany i zauważyłam, że siostra zerka na mamę.
- To właśnie Eros jest waszym ojcem – oznajmiła w końcu jedyna dorosła tu kobieta.
- Żartujesz sobie – zaśmiałem się nerwowo, ale po ich poważnych minach zaraz zamilkłem.
- Chodź pokażę ci. – Alice wstała i poprosiła, żebym jej wskazał łazienkę.
Stanęliśmy przed lustrem, zastanawiałem się, czego ode mnie oczekuje. W końcu poprosiła, abym spojrzał jej głęboko w oczy i zwrócił szczególną uwagę na jej źrenice. Wciągnąłem głęboko powietrze, kiedy zauważyłem, że maja niespotykany kształt serc. Nigdy czegoś takiego nie widziałem i nie mogłem oderwać wzroku.
Poczułem ucisk w klatce piersiowej i nagły przypływ pozytywnych uczuć względem Alice, tak jak już wcześniej, chciałem ją chronić i pomagać. Uśmiechnęła się do mnie i wskazała na lustro, zrozumiałem, że mam się przyjrzeć sobie. Zdjąłem okulary i zbliżyłem twarz do lustra. Zszokowany wpatrywałem się we własne oczy, w których dostrzegłem to samo co u Alice. Tylko moje źrenice nie miały jeszcze tak wyraźnego kształtu, spojrzałem na nią ze strachem.
- Jeszcze trochę, a będą w pełni ukształtowane – powiedziała spokojnie. – To właśnie symbol, że jesteśmy jego dziećmi. Chodź wrócimy do stołu – oznajmiła, podając mi okulary. – Obiad już chyba gotowy, dobrze pachnie.
Posłusznie poszedłem za nią, mama rzeczywiście nakrywała już do stołu. Wciąż odczuwałem pewien szok, ale jednocześnie ulgę. W rzeczywistości, nawet ucieszyłem się, że Alice jest moją siostrą. Jedliśmy w milczeniu, chociaż w powietrzu zawisło nieme pytanie, czy to mi wystarczy?
- Mówiłaś, że moja mama jest tego świadoma, twoja nie jest? Nie wie kim jest nasz ojciec? – zapytałem.
- Z tego co wiem, jest jedyna – odpowiedziała Alice. – Sprawa wygląda tak, że jeśli ojcu spodoba się kobieta, bez problemu przybiera postać faceta jej marzeń. Z takim podejściem bez problemu zdobędzie każdą, zazwyczaj po narodzinach dziecka, miesza im w pamięci, tak że zapamiętują to jako szczególny romans w ich życiu.
- Też się tak łatwo dałaś podejść mamo? – zapytałem, mając nadzieję, że usłyszę zaprzeczenie.
- I tak i nie – odparła. – Byłam wtedy na szczycie swojej kariery sportowej, przygotowywałam się na olimpiadę, nie interesowały mnie w tamtym czasie romanse, ale ostatecznie przegrałam.
- Ojciec czasem wspominał, że jesteś jedną z niewielu, przy których musiał się trochę napracować – zaśmiała się Alice.
- To jak to się stało, że tobie nie majstrował w głowie?
- Dzięki tobie. – Mama uśmiechnęła się do mnie. – To proces, który wymaga trochę czasu, gdy go przeprowadzał, zacząłeś płakać, więc wybudziłam się z transu, zauważyłam, że coś jest nie w porządku.
- I skopała mu tyłek – zakończyła za nią Alice. – Uwielbiam tą historie. Twoja mama jest super, Kiyoshi.
- Wiem – zgodziłem się z nią i stwierdziłem, że chyba dawka wiedzy na razie mi wystarczy. Potrzebowałem chwili, żeby to przetrawić. Jednak martwiła mnie jednak rzecz. – Alice, powiedziałaś, że zazwyczaj po narodzinach dziecka odchodził, każdy jego romans tak się kończył?
- To trochę bardziej skomplikowane – odpowiedziała, uciekając wzrokiem. – Wyjaśnię ci nieco później.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro