Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Rano, gdy się obudziłam przeszła przezmnie fala bólu. Stęknęłam nie czułam jeszcze nigdy aż tak ogromnego bólu. Popatrzyłam na łóżka, Angelika i Agata jeszcze spały. Spojrzałam na zegarek na półce. Wskazywał 7.35, heh dlatego jeszcze dziewczyny śpią. Postanowiłam wstać, ciul z bólem musze się przejść. Podniosłam się do siadu, musiałam trzymać mocno język za zębami by nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wstałam z łóżka i odrazu się zachwiałam. Mało co nie straciłam równowagi. Coraz spoglądałam na łóżka dziewczyn czy przypadtkiem jednej z nich nie obudziłam. Kulejąc po chwili dotarłam do drzwi, otworzyłam je po cichaczu i wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi jak najciszej mogłam. Udałam się w stronę schodów, gdzie prowadziły na dół. Im bliżej byłam schodów tym bardziej słyszałam rozmowę trójki osób. Stanęłam za ścianą i zaczełam się przysłuchiwać.

-Ehh, martwię się o Jule jest w złym stanie i to jeszcze przez tych dupków-warknął Alex-I jeszcze co gorsza, myśli że oszukuje że jestem jej bratem-zrobiło mi się trochę, głupio że mu nie uwierzyłam.

-Spokojnie Alex, będzie wszystko dobrze-powiedziała jakaś dziewczyna.

-Nic nie jest dobrze Jill, mam dość ehh nie chce jej stracić tak jak rodziców. Zostałam mi tylko ona-było mi strasznie głupio, on był moją jedyną rodziną. Eh nie moge tego spierdolić.

-Jack, mam do ciebie prośbę. Jack? Gdzie on? Gdzie już go w cieło!? Przecierz tu siedział!-usłyszałam zaskoczony głos Alex'a.

-Ładnie to tak podsłuchiwać?-usłyszałam głos za sobą, powoli się odwróciłam.

-Heh, ups?-to ten sam klaun, który uratował mnie przed Jeff'em. Chłopak pokręcił głową z uśmiechem. Wziął mnie na ręcę, odrazu złapałam się za jego pasiastą koszulę. Zaczął schodzić ze schodów.

-Co! Nie, nie, nie! Proszę!-mówiłam szeptem, odrazu zauważyłam minę Alex'a. Był zaskoczony zaistniałą sytuacją.

-Jula? Co ty tu robisz? Powinnaś leżeć!-krzyknął wściekły, odrazu się zmienił, kopia mnie.

-Stała przy ścianie i podsłuchiwała. Tak samo było z Lolly, gdy trafiła do rezydencji-uśmiechnął się klaun.

-Przperaszam, Alex. Nie chciałam cię zezłościć-powiedziałam, w moim głosie dało się wyczuć że jest mi przykro. Zmieniłam się jak Alex tylko że ze smutku, zakryłam twarz w koszulę chłopaka. Poczułam że chłopak się ruszył usadowił mnie na kanapie przy damskiej wersji jego. Nie znałam ich więc oddaliłam się w róg kanapy.

-Nie musisz się nas bać, Jula. Jestem Laughing Jill, a to jest mój brat Laughing Jack-powiedziała przyjaźnie dziewczyna, pokiwałam głową na znak że rozumiem. Alex uklękł przedemną.

-Eh, przepraszam cię Jula nie chciałem na ciebie na krzyczeć-pokiwałam głową. Zarzuciłam ramiona na chłopaka i go przytuliłam. Alex wstał razem zemną. Oddał przytulas. Posadził mnie na kanapie.

-Jesteś może głodna?-pokręciłam przecząco głową.

-Przyniusłbyś mi szklankę wody?

-Już się robi-powiedział i poszedł do kuchni.

-Jak tam rany?-spytała mnie się Jill.

-Nie za dobrze czuje ból jak chodzę jeszcze pewnie będę miała tak z pare dni-odpowiedziałam, uśmiechnęła się dziewczyna. Czułam wzrok Jack'a na sobie nie podoba mi się ten klaun. Podobno Alex miał jaką prośbę do niego. I mówił coś o mojej mamie i jakieś rezydencji. Heh nie dosyć jeszcze się umie teleportować, ciekawe co jeszcze umie.

><><><><><><><><><><><><><><><><

Witam czytelników! A więc macie tu króciutki rozdział, następny rozdział będzie dłuższy. Trochę mnie nie było. Ogólnie na wattpad i gdy weszłam miałam ponad 200 powiadomień, ah bywa.

Do zobaczyska~Juliet920

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro