5
Otworzyłam oczy, lekko przesunełam się w bok.
-Kurwa!-przeklełam, eh znowu wylądowałam na podłodze, chyba podłoga zabardzo mnie lubi, wstałam, musiałam się przeciągnąć i to był błąd coś pierdykło mi w plecach-Masz ci los!-stałam tak jakieś 5 minut, po czasie przestało boleć, oj starość nie radość, młodość nie wieczność, śmierć nie wesele, spojrzałam na łóżko, spałam sama, aaaa teraz już wiem dlaczego miłam całą kordłe dla siebie, może być tak codziennie, dobra no nic, trzeba się ubrać i wytropić dziewczyny na bank Aga jest u Demona, a Andzia u Kacpra i Olka, ubrałam się to co zawsze i zaczełam rozczesywać te cholerne kłaki, dlaczego musze mieć je aż takie długie po ciul je chodowałam!? Eh no nic dla dzieciaka nie wytłumaczysz, po półgodzinnym cierpieniu wreście je wyczesałam, ufff Bogu dzięki, zrobiłam sobie kucyk i wyszłam z domku, postanowiłam że pójde napierw do Demona i Agi, cicho uchyliłam drzwi, Aga leżała na Demonie, Kacper gładził ręką jej plecy, wyglądało to tak uroczo, widać że się kochają, też chce takiego chłopaka, eh no nic będę miała w bardzo dalekiej przyszłości, zamknęłam drzwi, poszłam w stronę, domku Olka i Kacpra, po drodze widziałam, jak Iwo całuje się z Mileną, wszystkich chyba trafiła strzała amora, jeszcze tylko kilka kroków i jestem już przy drzwiach, poczułam szarpnięcie w inną stronę, a potem zostałam przyparta do ściany budynku, spojarzałam na tą osobę.
-Piotrek co ty...-nie dokończyłam, bo Piotrek mnie pocałował, spróbowałam mu się wyrwać, ale ten przyparł mnie swojim ciałem, z każdą sekundą brakowało coraz więcej powietrza, koniec tego dobrego, ugryzłam go w język, ten odskoczył odemnie jak poparzony zakrył dłonią swoje usta, popatrzył na mnie z przerażeniem, ja czym prędzej uciekłam, szybko pobiegłam do Kacpra i Olka, wbiegłam do ich domu, zatrzasnełam drzwi, spojrzałam przez okno, Piotrek staną na środku i zaczął się rozglądać, gdzieś pobiegł odetchnełam z ulgą, spojrzałam tam gdzie znajdowały się łóżka, Olek leżał bez koszulki tylko same krutkie gadki, a andzia miła nogi na biodrach Kacpra i się całowali dość namiętnie, Olek popatrzyłna mnie i odrazu do mnie podszedł.
-Jula co się stało? To jest twoja krew?-zaczął się pytać jakbym była małą bezbronną dziewczynką.
-Eh, Piotrek trochę przesadził z całowaniem i go przez to ugryzłam w język i mam jego krew w buzi i ten teraz mnie gania-powiedziałam na spokojnie, ten odrazu mnie przytulił, odwzajemniłam gest.
-Tylko nie przesadzaj Olek wiesz że jesteś mój-powiedział Andzia.
-Toż wiem zajączku, poprostu pocieszam Jule, jeżeli znowu będzie się czepiał to wbijaj do mnie-uśmiechnął się Olek, pokiwałam głową że rozumiem.
-Zaraz, zaraz, a ty przypadkiem nie mieszkałeś z Ivanem?-spytałm się Olka.
-Tak mieszkałem, ale nie dogadywaliśmy się i postanowiliśmy że ja będę mieszkał z Kacprem, a on z Iwo-wytłumaczył mi.
-A spoczko, to ja może nie będę wam przeszkadzać, bawcie się dobrze, pa!-powiedziałam i wyszłam, popatrzyłam do okoła czy nikogo nie ma, ani żywej duszyczki, poszłam do swojego domku, glebłam się na łóżko i se parzyłam w sufit, ehhhh niewiem co robić, hmmm może pójdę wieczorem nad jezioro, jak mi się zechce to pójdę, położyłam się na brzuchu, po czym zaczełam oglądać ręce, moje żyły pociemniały, coś jest nie tak, usiadłam poturecku na łóżku, wziełam swoje ręce przed siebie, moje żyły strasznie wypukły, wzruszyłam ramionami, oj tam bywa, dobra ide spać!
<><><><><><>
Obudził mnie wisk, mało zawału nie dostałam, czym prędzej usiadłam w pozycji siedzącej, po chwili usłyszałam śmiech.
-Grr, porąbało was?-spytałam dziewczyn, przetarłam twarz, przy łóżku stał Andzia i Aga, a w progu stał Olek, Kacper i Demon, też się śmieli, dość mocno mnie to wkurwiło, dziewczyny przestały się śmiać, kiedy zauważyły że się zmieniłam.
-Dowciapne normalnie, nie macie, czym się zająć?-powiedziałam i wstałam z łóżka, odepchnełam chłopaków z progu i wyszłam z domu, postanowiłam że pójde nad jeziorko, po zachodzie słońce wiedziałam że jest wieczór. Po chwili siedziałam już na ogromnej skale, było tak cicho żadnych krzyków, brak żywej duszy, spokojnie, błogo, kocham takie miejsca, ogółem mieszkam w mieście, eh są plusy i minusy tego, minus jest tego że nie ma natury tej prawdziwej, ani cichego miejsca, co by zemną było jakbym tam nie mieszkała? Jakbym nie miała tej "rodziny"? Wiele pytani, żadnej odpowiedzi, może kiedyś ją dostane, usłyszałam czyjeś kroki, popatrzyłam się do tyłu, nikogo nie było... To dziwne, a słyszałam jakieś kroki no nic mam pewnie jakieś urojenia. Wstałam ze skały, spojrzałam w dół, blisko skały leżało jakieś pudełeczko, podeszłam do niego bliżej, podniosłam je, to była pozytywka dość stara, widać to po bokach pozytywki, włożyłam ją do kieszeni od bluzy, i skierowałam się w kierunku domku, gdy szłam do domu było za cicho aż za cicho. Stanełam przy drzwiach, za sobą usłyszałam krzyk, odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą blondi, w jej strone zaczął lecieć toporek, trafił ją prosto w głowe, padła martwa, nagle coś walneło i było niezłe dmuchnięcie, zasłoniłam twarz, usłyszałam jak coś się pali, odkryłam twarz i się nie myliłam 3 domy dalej palił się jeden z domów, usłyszałam krzyki, zauważyłam Agate i Angelikę, za nim ktoś stanął był w białej masce, było widać tylko czarne usta i oczy. Zerwałam się do biegu, wycelował broni prosto na dziewczyny, szybciej pobiegłam, odepchnełam dziewczyny, wtedy wystrzeliła broń, postrzelił mnie.
Złapałam się za miejsce postrzału, trafił mnie w rzebra, skuliłam się, z mojej rany zaczeła płynąć krew, popatrzyłam na dziewczyny.
-Uciekajcie do domku, już! Sapkujcie się trzeba stąd uciekać!-krzyknełam do nich, one wstały i czym prędzej uciekły, we mnie zaczeła rosnąć nie opisana wściekłość, zmieniłam się. Z mojego gardła wydobył się wrzask, tak potęrzny że odrzuciło chłopaka na kilka metrów. Pobiegłam do dziewczyn, wpadłam do domku jak burza dziewczyny były już gotowe do ucieczki.
-Uciekamy stąd biegniemy w głąb lasu-powiedziałam otworzyłam drzwi, popatrzyłam czy nikogo nie ma w pobliżu wziełam od Agi moją torbe i pokazałam im by biegły pierwsze, ja biegłam za nimi, byłyśmy już blisko lasu, nagle coś wemnie trafiło, upadłam, w łydce miałam nóż, spojrzałam w strone gdzie nóż przyleciał to była sprawka tego downa Jeff'a.
-Biegnijcie dziewczyny do biegne do was!-krzyknełam do nich ale one nie ruszyły z miejsca-Już!!!-wrzasnełam, szybko zaczeły biec, wstałam, wyjełam nóż z łydki.
-Znowu się widzimy księżniczko-powiedział killer.
-Daruj sobie!-krzyknełam, nagle przedemnął pojawił się czarny dym, po chwili przybrała kształt, przedemną stał ogromny czarno-biały klown.
-Uciekaj, Julia-powiedział do mnie ja odrazu, pobiegłam kulejąc. Nie patrzyłam za siebie biegłam dalej, aż zobaczyłam dziewczyny, chciały odpocząć ale ja nie dałam za wygraną.
<><><><><><><><><><><><><><>
Szłyśmy już z kilka godzin, byłam wycięczona.
-Jula, zrób my postój-powiedział Andzia, kiwnełam głową. Dziewczyny usiadł, a ja oparłam się o drzewo, nagle usłyszałam szelest obok mnie, czym predziej odeszłam od tamtego miejsca, nagle z niego wyłonił się chłopak podobny do mnie.
-Jula?-chłopak się uśmichnął.
-Skąd znasz moje imie?-warknełam do niego, ten się zaśmiał.
-Heh, jestem twoim bratem-że co prosze!? Nie on nie może być moim bratem to są jakieś jaja!!
-Że co prosze? Ty se chyba kpisz!-krzyknełam na niego, popatrzył na mnie zdziwiony.
-Jeżeli mi nie wierzysz to ci to usiwiadomie, nasi rodzice nazywali się Lolly i John, nasza mama została zabita w psychiatryku. Ten psychiatryk znajduje się z 7 km stąd-nie... On nie, nie, on nie może być moim bratem jak? Dlaczego go nie pamiętam? O kurwa to już jest coraz bardziej pokręcone.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro