Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Siedziałam nabuzowana na kanapie. Od paru dni tak mam, jestem nerwowa i nie mogę spać. James i Sebastian wiedzą czym może się skończyć przebywanie ze mną.

– Emily! – kiedy go usłyszałam to szczerze się zdiwiłam.

– Tom? – Spytałam. Po chwili do salonu wpadł mój braciszek. Uśmiechał się i rzucił się na miejsce obok.

– Tęskniłaś? – spytał jakby nigdy nic.

– Co ty tu robisz? Nie miałeś być z córką? – spojrzałam na niego podejrzliwie.

– Miałem, ale zadzwoniłem do Jima i dowiedziałem się, że masz humorki... więc co się dzieje mała? – prychnełam na słowo mała i walnełam go poduszką.

– Nic się nie dzieje. Czy ja nie mogę mieć gorszych dni?  – wyrzuciłam ręce w powietrze i wstałam.

– Co się dzieje? – nie dawał za wygraną, a ja poczułam, że powinnam komuś o tym powiedzieć.

– Uznasz mnie za wariatkę – powiedziałam już spokojniej.

– Ciebie? Nie no co ty... – spojrzałam na niego groźnie, a po chwili się zaśmiałam, by po chwili spoważnieć.

– Widziałam Elenę – na moje słowa zapadła długa cisza, a ja zaczęłam żałować swoich słów. Czyżbym jeszcze przeżywała jej śmierć?

– Wiesz, że... – zaczął, lecz mu przerwałam.

– Wiem! Wiem, że nie żyje, ale przysięgam! – opadałam obok niego i schowałam twarz w dłoniach.

– Idziemy – usłyszałam po chwili, na co od razu podnosiłam głowę.

– Po co? Gdzie? – byłam totalnie zdezerterowana.

– Tam gdzie widziałaś, Elenę.

– Wierzysz mi? – wstałam i do niego podeszłam.

– Nie jestem psychologiem, ale może to poprawi ci humor czy może spotkamy nasza zmarłą. Swoją drogą... ty też umarłaś...

Czy to możliwe? A może dalej ma wyrzuty sumienia, że nie była wstanie jej pomóc? Znacie mnie... Mogę zaskoczyć 😂😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro