Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Budzę się i zdaje sobie sprawę, że mam związane ręce i zakryte oczy. Wiem co się stało i to doskonale. Dałam się ogrnąć jak dziecko. Jaka ja byłam głupia... Miałam jedynie nadzieję, że uda mi się coś jeszcze ugrać, albo co lepsza wygrać. Ktoś podnosi mnie brutalnie za ramie a kiedy je puszcza obrywa odmenie łokciem. Słyszę jak ktoś biegnie i udaje mi się go kopnąć. Kiedy jestem pewna, że jeszcze się nie pozbierali, słyszę przeładowanie broni, co odbieram jako chwilowy brak ruchu.

– Chłopcy... czy wszystko muszę robić za was? – głos Seleny jest chłodny – Bierzcie ją i prowadźcie – rozkazuje – Nie będzie jej na rękę bycie martwą – mówi z rozbawieniem.

– Kiedy tylko będę mogła... to cię zabije – mówię i dostaje czymś w brzuch i upadam na kolana. Zgaduje że to była pięść po chwili słyszę strzał i huk upadającego ciała.

– Nikt nie może jej tknąć – mówi zła – Zabierz ją po podzielisz los kolegi. Po chwili już delikatnej zostaje podniesiona i prowadzona w nieznanym dla mnie kierunku. Nie mam pojęcia co przygotował dla nie Carlos, ale wiem, że to będzie coś specjalnego. Po chwili stajemy.

– Zostań tu i się nie ruszaj – mówi cicho mężczyzna i wychodzi. Stoję nasłuchując. Nagle słyszę czujesz kroki. Coraz głośniejsze, bliższe. Kiedy jestem pewna, że ktoś jest za moimi plecami daje ponieść się wyobraźni co teraz może się stać. Czuje ciepły oddech na szyji i przy uchu.

– Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zraniłaś – słyszę, na co chcę mu dać w pysk, ale ten przytulała mnie od tyłu nie pozwalając mi na to – Nie radzę się ruszać, jeśli chcesz zobaczyć ojca – odsuwa się odemnie i wcale nie czuje się z tym źle.

– Po co to wszystko? – pytam wprost. Nastaje chwila ciszy.

– Bo mi się spodobałaś – mówi pewnie – Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem... Wiedziałem, że chcę cię poznać. Widziałem, że chcę mieć cię dla siebie. Dlatego zmusiłem twojego ojca do współpracy, trochę przymknęłem Jima by zobaczyć jak zaczynasz wierzyć w moją iluzję, ale oczywiście musiałaś wszystko zepsuć.

– Nie daruje ci tego – mówię cicho.

– Ty mi? Kotku... to ja nie daruje tego tobie. Zasługujesz na kare – te słowa sprawiły, że byłam gotowa na wszystko, ale nie na to że rozwiąże mi materiał, który zasłaniał mi oczy. Nie byłam gotowa zobaczyć swojego ojca, który jest związany kilkanaście kroków odemnie. Poczułam okucie w sercu.

– Co chcesz zrobić? – spytałam szeptem. Zobaczyłam na tacie czerwone kropki, mieli go na celowniku.

– Ja tylko dam Ci wybór – szepnął mi do ucha i w tym momencie zobaczyłam wchodzącego Jamesa. Nim zdążę coś zrobić na nim też widzę lasery. Otwieram usta i zaczynam panikować. Da mi wybór...

– Wypuść ich – mówię pewnie – Zrobię co zechcesz.

– Emily nie – słyszę, Jima. Ale to teraz nie ma znaczenia, muszę walczyć o ich obu.

– Jakie to bohaterksie.... ale nie. Daje ci 10 sekund. Masz wybrać kto ma przeżyć – popycha mnie i wyciąga broń – Sam osobiście zastrzelę jednego z nich, ale jeśli nie wybierzesz moi znajomi zabiją ich obu.

– Nie ujdzie ci do na sucho – warcze.

– Oczywiście, że nie. Dzięki wam już jestem skończony, ale zanim to nastąpi.... Trochę się zemszczę. Ale do rzeczy! – podnosi rękę – 10 – opuszcza ją – 9.

– Przestań – macham przerażona głową i patrzę błagalnie na Jima. On nie wie co robić.

– 8 – mówi bez emocji.

– Em – mówi Jim – Idź do ojca – nie wiem co on do mnie mówi.

– Co? – pytam, słysząc tylko jak Carlos odlicza dalej.

– 5 – widzę ją podnosi broń – Decyduj się Kobieto z blizną – Celuje w Jima, na co automatycznie reaguje, staje na linii ognia i wtedy dzieje się coś co sprawia, że moje serce łamie się na milion kawałków – 1 – potem słyszę tylko strzał i paraliż całego mojego ciała.

💜💜💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro