Rozdział 12
Stałam przy oknie pijąc ciepłą herbatę, która była wręcz idealna przy dzisiejszej pogodzie. Owinięta grubym swetrem planowałam sobie dalszą część wieczoru. Mogłabym podręczyć Sherlocka, ale na to będę mieć jeszcze czas. Uśmiechnęłam się słysząc jak do środka wszedł Seb.
– Myślisz, że jak będziesz tak przeklinał to drzwi będą same się otwierać? – zapytałam nie odwracając się.
– Warto zawsze próbować – zaśmiał się i rzucił torbę na ziemię.
– Wszystko poszło tak jak zaplanowałam? – Moran na moje pytanie zabrał mi kubek, by po chwili wypić całą zawartość. Prychnełam niezadowolona, bądź co bądź sama ją sobie zrobiłam.
– Jesteś okropny .
– Wiem, Pani Moriarty. Wszystko poszło jak spłatka. Jim się odzywał? – spojrzał na mnie nie spokojnie.
– Wiesz jaki on jest. Lepiej nie przeszkadzać mu bez potrzeby – kiedy Sebastian zniknął z moim ukochanym pustym kubkiem, wyciągnęłam telefon patrząc czy nie ma od niego żadnej wiadomości. Miałam nadzieję, że nie będę musiała wyciągać go z jakiś tarapatów. Moje myśli wróciły do wieczoru, kiedy wpadł do nas Carlos. Mieliśmy nie wtrącać się w życie członków i w ich władze w zamian możemy prowadzić swoję interesy. Chociaż coś mi tu śmierdziało. Facet musiał być idiotą skoro myśli, że zaprzestaniemy zabawy z rządem.
– Obejrzymy coś? – przytaknełam głową na pytanie Sebastiana.
– Ja wybieram film.
😏😏😏😏😏😏
Ten rozdział jest krótki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro