Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Godzinę temu dostałam telefon od Bena i właśnie szłam na spotkanie z nim. Podobno jeden z ludzi nie był wobec nas lojalny. Weszłam do opuszczonego domu, gdzie był przetrzymywany nasz drogi sprzedawczyk. Weszłam i z psychopatycznym uśmiechem weszłam do jednego z pomieszczeń, gdzie wydawane były jęki.
- Chłopcy... spokojnie...- powiedziałam słodkim tonem. - Będziecie jeszcze mieć dużo zabawy z naszym kanarkiem.
- Proszę, nie... zrobię wszystko co tylko zechcesz.- słyszałam w jego głosie ból i strach.
- Wiesz co chcę? Chce żebyś wił się z bólu. Będziesz cierpieć za to że nie potrafisz trzymać się zasad.- podeszłam do niego i szepnęłam mu do ucha.
- Później znajdę twoich bliskich i zabije ich na twoich oczach, a później... zginiesz ty.
- Jesteś psychopatką...- warknął.
- Wolę określenie ,, człowiek z wyobraźnią" - zaśmiałam się głośno o cmoknełam go w policzek, na co ten zaczął się szarpać.
- Gdzie Ben?- spytałam jednego goryla.
- Miał być na zewnątrz- powiedział i znów uderzył więźnia.
- Tylko go nie zabij, chce jeszcze żeby pocierpiał.- po tych słowach wyszłam i wybrałam numer Benjamina, zdziwiłam się że nie odbierał. Co on sobie wyobraża? Dzwoni a potem znika...co za człowiek, jeśli myśli, że mu ujdzie takie zachowanie na sucho to...nagle moje myśli o tym wszystkim wyparowały, gdy na swojej drodze do samochodu zobaczyłam pewna osobę, idealny garnitur, łobuziarski uśmiech, co on tu robi?!
- Chyba sobie kpisz- powiedziałam na co ten poszerzył uśmiech a ja? Miałam ochotę go udusić gołymi rękoma, tu i teraz!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro