Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

Stałam i patrzyłam na Toma rozbawiona.

- Przecież wiem, że jej nie znosiłeś- zaśmiałam się a on zmarszczył czoło.

- Więc po jaką cholerę ją zabijałaś? Dla zabawy?

- Też- uniosłam ręce jakby było to oczywiste- chciałam Ci pokazać,że jesteśmy zdolni do wszystkiego. Tak więc zabiliśmy twoja dziewczyne, ale jest jeszcze mała rudowłosa dziewczynka. Twoja córka prawda?

- Zostaw ją... proszę.- spojrzał na mnie błagalnie. Czyżbym miała w garści wielkiego Toma?

- Zostawię ją... chce żebyś mi powiedział to co powinnam wiedzieć, w zamian bez żadnych problemów odzyskasz córkę, moją bratanicę i wychowasz ją jak tylko chcesz.- kucnełam znów przed nim, jak ostatnio, lecz tym razem byłam pewna, że nie popełni tej samej głupoty co poprzednio. W jego oczach widziałam, że nie zamierza się sprzeciwiać.

- To nie ja zabiłem Elenę- zaczął.- Mimo tego, że nie pawam miłością do Ciebie to nie mogłbym tak Cię skrzywdzić.- jego słowa wprawiły mnie w osłupienie.

- Okej...powiedz mi o mojej siatce i o tym kto skazał na śmierć moją przyjaciółkę.- starałam się utrzymać jak najbardziej lodowaty ton, co ledwo mi się udawało.

- Mycroft wpadł na pomysł, który miał jeden cel: pokonać jednego z najbardziej niebezpiecznych ludzi. Miał zamiar złapać Ciebie Emily. Poprosił Ciebie o pomoc w opiece nad bratem, a brata poprosił o uwiedzenie jednej z was... Sherlock doszedł do wniosku, że lepiej będzie manipulować Eleną, więc udawał zakochanego, choć tak naprawdę wydobywał z niej informację. Zamach na twoje życie, miał was osłabić...no i pomogłem mu pozbyć się wszystkich twoich ludzi.- wształam i zaczęłam chodzić w kółko.

- A to cwany lis- warknełam zła.- To Mycroft wydał wyrok na Elenę?- zaatrzymałam się.

- Tak...- powiedział dopiero po chwili.

- Dlaczego?

- Bo ma do Ciebie słabość, a uważa że słabości trzeba niszczyć, wyleczyć.- wyciągnęłam nóż na co mój brat się spioł. Podeszłam do niego i odcięłam go od krzesła.

- Czas bym poznała w końcu swoją siostrzenicę - uśmiechnęłam się lekko co odwzajemnił.

- Naprawdę mnie pościsz? Czemu? Przecież zrobiłem Ci tyle złego.- wstał i patrzył mi prosto w oczy.

- Bo jesteś moim bratem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro