Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Dziś był ten dzień, dzień powrotu do serca Anglii. Nie było nas może około roku? Tak zdecydowanie za długo. Właśnie wsiedliśmy do naszego samochodu z małą ilością toreb. Wszyscy się dziwią dlaczego taka osoba jak ja nie ma szofera, odpowiedź jest prosta moje auto i tylko ja mogę je prowadzić. Kiedy już ruszyłyśmy w drogę włączyłam radio.

,,Wczoraj wieczorem został zastrzelony 28-letni mężczyzna. Z tego co udało nam się dowiedzieć mogło dojść do gagsterskich porachunków."

Wyłączyłam te ustrojstwo.
- Gangsterskie porachunki - zaśmiałam się - Jacy oni są niedomyślni.
- Nie wszyscy są geniuszami jak ty - uśmiechnęła się Elena.
- Chciałabym spotkać kogoś tak samo niebezpiecznego jak ja - wyznałam jej.
- To ja już Ci nie wystarczam?- udała oburzenie.
- Nigdy nikt nie będzie ważniejszy od ciebie - położyłam dłoń tam gdzie jest serce. Kiedy minęła ta poważna wymiana zdań to parsknełyśmy śmiechem.
- Żaden facet nas nie rozdzieli - obiecała.
- Faceci są nudni.- reszta drogi minęła nam w ciszy. Nie była to nieprzyjemna cisza wręcz przeciwnie, nie lubię długich rozmów, wolę prowadzić i układać plany na różne przestępstwa. Zanim się obejrzałam już byłyśmy w Londynie, ach ten klimat, te tłumy. Najlepsze było to że mogłabym teraz zabić na ulicy kogokolwiek a potem zniknąć w tym tłumie nudnych ludzi i nikt by mnie nie złapał.
- Jesteśmy w domu - powiedziała moja towarzyszka.
- Teskniłam za tym wszystkim - przyznałam.
- Ciekawe czy nadal jest tu Wiktor- zaczeła się śmiać.
- Nie ma mowy, nie chcę widzieć tego podrywacza na oczy - Wiktor to gość, który dla mnie pracuję. Kilka razy się spotkaliśmy, cały czas starał się mnie poderwać. Nie jestem taka łatwa, nie można mnie oczarować jakimiś słabymi gadkami.
- Ładnie byście razem wyglądali.- dodała , gdy zatrzymałam się samochodom obok mieszkania.
- Wątpię, ale za to ty byś z nim pięknie wyglądała. Weś go sobie jak chcesz.
- Nie, jest twój - wysiadła a ja przewróciłam oczami i zrobiłam to samo. Moi ludzie już czekali na nasz przyjazd i zajeli się torbami.
- Panno Tamaro - zwrócił się jeden z ochroniarzy.
- Tak? - spytałam zimno.
- Był tu pewien meżczyzna i prosił bym to Pani przekazał- podał mi list gdzie wydniał podpis Mycroft H. , na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech.
- Kiedy to było?
- Wczoraj wieczorem- odpowiedział grzecznie.
- Dziękuję - powiedziałam tylko i odwrociłam się do przyjaciółki.
- Kto to napisał?
- Mycroft Holmes.
- Tamten facet z rządu? Znów chcę namówić cię na współpracę? - zaśmiała się.
- Nie mam pojęcia, ale zaraz się dowiemy.

****
Jak podobają wam się rozdziały? 💙 Nie za szybko dzieję się akcja?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro