Rozdział IX
Ten rozdział dedykuję Severus'owi, ponieważ dzisiaj jest rodzina śmierci jego miłości - Lily Evans. - 31.10.2015 r.
Powoli otwieram oczy. Na początku nie wiem gdzie jestem, ale kiedy rozglądam się po pomieszczeniu, orientuje się, że jest to Skrzydło Szpitalne.
- Nareszcie wstałaś - podeszła do mnie pani Pomrfy. - Jak się czujesz?
- Dobrze, tylko trochę boli mnie głowa. - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Myślę, że po podaniu leków możesz wrócić na zajęcia. - powiedziała I juz miała się kierować po leki, kiedy zadalam jej pytanie.
- Przepraszam, czy pomogła by pani zawołać profesora Snape'a? Bardzo proszę. - poprosiłam. Kobieta kwinęłam głową i wysłała jak się domyślam patronusa do taty.
- Jestem, potrzebujesz czego? - pyta tato wchodząc do sali.
- Nie panienka, chciała abym cie zawołała. - spojrzał na mnie.
- Nareszcie - podszedł i usiadł na taborecie, który stał obok łóżka.
- Ile spałam? Co się stało? - nie miałam pojęcia co tak naprawdę wprowadziło mnie w stan, w którym ląduje się w szpitalu.
- Krótko. Tylko pięć godzin. Z tego co Pansy mówiła to spałaś i nagle zaczęłaś krzyczeć, rzucać się na łóżko, aż w końcu spadłaś. Spadając uderzyłaś głową o szafkę nocna i straciłaś przytomność. - opowiada mi, a ja zaczynam sobie wszytsko przypominać. Ten sen, on był okropny.
- Tato, ja idę zaraz na zajęcia - mówię kiedy wychodzę z nim z sali - Przyjdę do ciebie po lekcjach, bo musze z tobą porozmawiać. Dobrze?
- Oczywiście. - Poszliśmy razie do lochów, gdzie ja poszłam do swojej sypielni po potrzebne mi rzeczy na zajęcia, Severus ruszył do swojego gabinetu.
Zajęcia strasznie mi się ciągnęły. Teraz mam obronę przed czarną magią. Jest to lekcja organizacyjna, wie większość zadaje pytania nauczycielowi.
- Proszę pana, co to jest patronus? - rozległ się głos z tyłu klasy.
- Patronus to forma pozytywnej energii. Wykorzystuje się go do obrony np. przed dementorem. - odpowiedział profesor Quirrell.
- Jakie jest na niego zaklęcie? - zapytała ta sama osoba.
- Expectro Patronum! - wypowiedział profesor. - Możecie spróbować, ale raczej się wam nie uda.
Profesor ustawił nas w rzędzie i każdemu tłumaczył jak to zrobić, ale nikomu się to nie udało.
- Draco twoja kolej - mówię, a chłopaka podchodzi bliżej profesora. Z jego różczki wylatuje blade światełko, ale szybko znika.
- Brawo, prawdziwy patronus powinien mieć postać cielesną. - mówi profesor.
To teraz ja, podchodzę bliżej i słucham dokładnie słów Quirrell'a.
Wyciągam różczke, zbieram jak najsilniejsze radosne uczucia. Powoli wypowiadam formułkę:
- Expectro Patronum! - z końca mojej różczki wylatuje wielki wąż. Oczy Quirrell'a powiększają się, a po klasie przechodzi 'uuuu'.
- Niesamowite, brawo! Pierwsza klasa i patronus. Jestem po wrażeniem, tonjest prawie nie możliwe.. - zachwyca się nauczyciel. Draco podchodzi to do mnie, przytula i gratuluję.
- Jestem pod wrażeniem. Tato mówił mi, że tylko potężny czarodziej potrafi wyczarować patronusa. - mówi mi do ucha.
Koniec lekcji nastąpił zaraz po zniknięciu mojego węża. Wyszłam z sali i kierowałam się na transmutacje. Zanim zdążyłam na nią dojść profesor Quirrell mnie zatrzymał.
- Profesorze, coś się stało? - pytam.
-Nie. Chciałem tylko zapytać: jak ty to zrobiłaś? - czyli jedno i to samo.
- Nie wiem. Po słuchałam pana i samo jakoś wyszło - mówię, chcę już iść, ale on chyba nie ma zamiaru mnie puścić.
- Interesujące... możesz iść - biegnę jak najszybciej pod klasę.
- Rockell, coś nie tak?- przede mną pojawia się Pansy. - Szukałam Cię, byłam nawet u Snape'a, ale ciebie tam nie było. Ej.. co jest?
- Nic, naprawdę nic. - mówię i z trudem prostuje się. - Pewnie ty tez chcesz mnie zapytać jak to się stało, prawda?
- Nie. Serdecznie Ci gratuluję. Mi nie potrzebne są szczegóły. - uśmiecha się, a ja jestem jej wdzięczna.
Lekcja zaczyna się punktualnie. Jest to pierwsza lekcja transmutacji, wiec tak jak na poprzednich, zapoznajemy się z wymaganiami, podręcznikami i możemy pozadawać pytania.
- Czy transmutacja jest trudna? -pyta Harry Potter.
- Zależy. Trochę tak, trochę nie. Jest jedną osobą w klasie, dla której będzie bardzo łatwa - mówi McGonagall. Hermiona Granger, która siedziała obok Harry'ego, wyprostowała się i uśmiechnęła.
- Ta.. pewnie szlama - mruknął Draco.
- Pewnie wszyscy wiedziecie o kim mówię, ale muszę to powtórzyć i pogratulować. Rockell, ty jesteś ta osoba - zamurowało mnie. - I jeszcze gratulacje, wyczarowałaś świetnego patronusa. Jak słyszałam był cielesny. Dobrze mówię? - pokiwałam głową.
- Widzę, że ktoś tu staje się ulubienicą nauczycieli - zaśmiał się blondyn. Posłałam mu mordercze spojrzenie, dlatego do końca lekcji się już nie odzywał.
- Co mamy teraz? - pytam Pansy, z którą idę korytarzem.
- Skończyliśmy juz. Ej, gdzie idziesz? Rocki! - usłyszałam za sobą głośny dziewczyny, ale ja biegłam do lochów.
Podeszłam do drzwi profesora Snape'a. Zapukałam i gdy usłyszałam ciche 'proszę', weszłam do środka.
- Ach, to ty. Myślałem, że ktoś już ode mnie dostał szlaban. - uśmiechnął się szyderczo - Nie pukaj więcej, po prostu wchodź. - skinęłam głową. - A teraz o co chodzi?
- Mam pewną sprawę, ale chcę, aby było to tylko między nami. Zaczęło się na rozpoczęciu roku szkolnego, gdy założono mi Tiarę przydziału - opowiedziałam mu wszytsko, co mówiła tiara, sen, patronus. - Nie rozumiem skąd ja to wszytsko biorę. Jaki język? Jaką moc? Pomóż mi!
Widziałam po jego oczach, że już wszytsko wie i rozumie, tylko nie wie jak mi to powiedzieć. Bałam się, nie miałam pojęcia, co tak naprawdę jest przyczyną tego co się wokół mnie dzieje. Chciałam pozna odpowiedź..
Nagle przed moimi oczami pojawiała się ciemność, usłyszałam ten dziwny głos:
- Nikt, nie będzie potrafił niczego tobie zrobić. Ty jesteś najważniejsza i oczywiście najlepsza. Nigdy nie zostaniesz zraniona... Nigdy nie umrzesz...
Kiedy przed moimi oczami pojawiła się jasność, a obraz był całkiem znośny, zobaczyłam, że mój tato leży na podłodze, a z jego nosa leci krew.
Co się stało? Czy to wszytsko zrobiłam ja? Czy ja zranialam swojego tatę? Tylko nie to..
***
Rozdział pisałam cztery dni. Miał być na Halloween, ale toeche nie wyszło.
Gwiazdkujcie, komentujcie! :*
Pozdro ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro