Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Poranki bywają ciężkie, szczególnie gdy wraca się do domu w którym spędziło się prawie całe swoje życie. Obudziłam się po siódmej, po kilku minutach przewracania się z boku na bok, w końcu wstałam. Pierwsze co musiałam zrobić było przebranie się. Wyjęłam czarne dresy i tego samego koloru T-shirt z zielonym wężem na klatce piersiowej. Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę łazienki, gdy do niej weszłam, rozebrałam się i wstąpiłam pod prysznic.

Nie lubiłam stać długo pod prysznicem, więc umyłam się.szybko, a po wyjściu wytarłam swoje ciało i włosy, oraz ubrałam się w przygotowany wcześniej strój. Najpierw musiałam wysuszyć włosy. Zrobiłam sobie lekki makijaż, aby tylko lekko poprawić wygląd mojej cery.

Po zakończeniu porannej rutyny, udałam się do mojego pokoju. Gdy już się w nim znalazłam, sięgnęłam pod łóżko i wyciągnęłam szkicownik. Usiadłam na fotelu, który znajdował się na balkonie i zaczęłam szkicować.

Gdy skończyłam, poszłam do pokoju i schowałam szkicownik na swoje miejsce. Usiadłam i zaczęłam myśleć, czy na pewno dobrym pomysłem jest wyjście z domu bez wiedzy mamy, ponieważ Penny z Camillą będą za mną chodzić. Tyle dobrze, że chociaż jeszcze dzisiaj są przesłuchania. Chcę spełnić marzenie i pójść na przesłuchania do Marsa czy im się to podoba, czy nie.

Jeszcze raz dokładnie przeanalizowałam plan i gdy miałam wszystko dokładnie zaplanowane, postanowiłam pójść na śniadanie, ponieważ było już po jedenastej. Wyszłam z pokoju, udając się na dół do kuchni, nikogo nie było, więc zrobiłam sobie kanapki z szynką i serem.

Po zrobieniu śniadania, udałam się do pokoju i tam zjadłam. Po posiłku przebrałam się w coś bardziej pasującego do Marsa, czyli czarną spódniczkę przylegającą do nóg, która sięgała do połowy ud i żółty crop top z odkrytymi ramionami do tego na szyję założyłam wisiorek z literką L.

Gdy byłam gotowa wyszłam jak najciszej z pokoju i skierowałam się na dół w kierunku tylnych drzwi. Gdy wyszłam z domu zauważyłam ochroniarza, więc rzuciłam kamieniem w przeciwną stronę, gdy ochroniarz odszedł, pobiegłam do furtki i szybko wyszłam. Zapomniałam wyłączyć telefonu, więc szybko to zrobiłam, aby nie dało się tak łatwo mnie namierzyć.

Zaczęłam iść przed siebie, po około dwudziestu minutach dotarłam do centrum miasta. Dopiero teraz zrozumiałam, że nie wiem, w którym kierunku mam iść. Z zamyśleń wyrwał mnie upadek na ziemię.

- Przepraszam, nic ci się nie stało? - zapytał, podniosłam głowę, żeby zobaczyć na kogo wpadłam. Chłopak o blond włosach i pięknym uśmiechu.

- Przepraszam, to ja powinnam uważać - rzuciłam. - Nic się nie stało - dodałam. Zaczęłam odchodzić, lecz poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i ujrzałam tego samego blondyna, na którego przez swoją niezdarność przed chwilką wpadłam.

- Coś ci wypadło - oznajmił i podał mi mój telefon, który musiał wypaść z torebki.

- Dziękuję - powiedziałam. - Lena - dodałam, podając mu rękę.

- Sasha, miło cię poznać - stwierdził, uśmiechając się, co odwzajemniłam.

- Ciebie też miło poznać, wiesz gdzie znajduje się Mars?- zapytałam.

- Wiem, jak chcesz to cię zaprowadzę - odpowiedział, a ja przytaknęłam.

W drodze do Marsa dużo rozmawiałam z chłopakiem. Gdy udało nam się dotrzeć do szkoły, podeszła do nas blondynka. Od razu gdy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że chyba się polubimy.

Sasha przedstawił mnie dziewczynie

Sasha przedstawił mnie dziewczynie, która jak się okazało miała na imię Lucy. Po chwili rozmowy pożegnałam się z tą sympatyczną dwójką i poszłam do miejsca, gdzie miały się odbywać przesłuchania. Po około dziesięciu minutach stania pod salą usłyszałam swoje imię i nazwisko, weszłam do sali, stanęłam na środku i zaczęłam robić to, co kocham, czyli śpiewać. Po skończonym występie zobaczyłam, że przy drzwiach stoi sporo osób, które biły mi brawo, szczęśliwa wyszłam z sali. Gdy byłam przy drzwiach zaczepił mnie Sasha.

- Super występ - powiedział, szeroko się uśmiechając.

- Dziękuję, ale bez przesady - powiedziałam, lekko się rumieniąc.

- Co powiesz na spacer? - zaproponował Sasha.

- Wsumie to możemy - powiedziałam, lekko podnosząc do góry kąciki swoich ust, razem z Sashą spędziłam bardzo mile czas. Wydurnialiśmy się spacerując, opowiadał mi trochę o Marsie, mówił trochę o Penny, to co usłyszałam było dziwne, ponieważ Penny się tak nigdy nie zachowywała. Udawałam że Penny nie jest moją siostrą, było to łatwe, bo ona nigdy się do mnie nie przyznawała, więc robię to co ona

- Dobra ja muszę już iść - powiedziałam na co Sasha lekko posmutniał. - Do zobaczenia.

- Do zobaczenia - powiedział i mnie przytulił, po fali zdziwienia, odwzajemniłam przytulasa, gdy się od siebie oderwaliśmy, zaczęłam odchodzić, lecz jeszcze raz spojrzałam za siebie i widziałam jak Sasha się uśmiecha, co oczywiście odwzajemniłam i ruszyłam przed siebie. Postanowiłam do domu pojechać autobusem, dlatego poszłam na najbliższy przystanek. Wsiadłam do autobusu, który jechał na ulicę, na której mieszkam. Gdy dojechałam wysiadłam jak najbliżej domu. Na moje szczęście ochroniarz był z drugiej strony domu, więc szybko weszłam przez furtkę, przeszłam tylnymi drzwiami i szybko pobiegłam na górę do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Z torebki wyjęłam telefon i go włączyłam, zobaczyłam, że mam ponad dwadzieścia pięć nieodebranych połączeń od Penny i piętnaście od Camilli. Postanowiłam się przebrać i zmyć makijaż. Po wykonanej czynności poszłam do pokoju Penny i Camilli. Gdy otworzyłam drzwi od pokoju moja siostra i jej przyjaciółka rzuciły mi się na szyję.

- Gdzie ty byłaś? Jest 16.24 - powiedziała zmartwiona Penny.

- Byłam na przesłuchaniach, mówiłam Ci, że tak łatwo się nie poddaje - powiedziałam.

- Martwiłyśmy się - powiedziała Camilla.

- Dobra, ja muszę już iść - powiedziałam i wyszłam z pokoju, kierując się do studia gdzie siedziała mama. Gdy weszłam do studia zobaczyłam ją z profesjonalnymi słuchawkami na uszach.

- Cześć mamo - powiedziałam na tyle głośno, aby mnie usłyszała.

- Lena - powiedziała i mnie przytuliła, gdy się ode mnie odsunęła zobaczyła, że mam niebieskie włosy - Co ty zrobiłaś ze swoimi włosami? - dodała.

- Mi się moje włosy podobają i nic ci do tego - powiedziałam chamsko. - I tak przyszłam tu porozmawiać o czymś innym - dodałam.

- No to o co chodzi? - zapytała.

- Mamo ja chcę żyć jak normalne nastolatki, chodzić do normalnej szkoły. W związku z tym byłam dzisiaj na przesłuchaniach do Marsa. Proszę mamo zgódź się, abym mogła iść - powiedziałam błagalnym głosem.

- Pod jednym warunkiem - powiedziała po chwili zamyślenia.

- Zrobię wszystko - powiedziałam, niedowierzając, że w ogóle wzięła możliwość mojego pójścia do Marsa pod uwagę.

- Nikt nie może się dowiedzieć, że jesteś moją córką - powiedziała. - Rozumiesz?- dodała, a ja pokiwałam głową na tak, szybko się z nią pożegnałam i udałam do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad tym, czy znajdę tam sobie znajomych, choć dzisiaj poznałam Sashę i Lucy, którzy okazali się bardzo fajnymi osobami. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk SMS-a, szybko wzięłam telefon i zobaczyłam wiadomość od nieznanego numeru.

Od nieznanego numeru:
Cześć, to ja Sasha

Zapomniałam, że w drodze do Marsa wymieniłam się numerami z Sashą.

Czy na pewno chcesz zmienić nazwę na Sasha tak/nie

Do Sasha:
Cześć

Pisaliśmy jeszcze jakieś dwie godziny aż zaczęłam robić się senna, w pewnym momencie zmęczona zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro