Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

/powitajcie yoonminki, buziaki/

— Co z nim? — zapytał poddenerwowany Yoongi, widząc Junga wychodzącego z pokoju.

— Mogło być lepiej. Ma połamane żebra, więc obserwuj go, chociaż myślę, że nie powinno dojść do niczego poważniejszego. Za kilka dni zacznę prowadzić z nim rehabilitację, ale chyba mamy większy problem.

— Huh?

— O ile wyliże się z tego wszystkiego, to nie wiem, co z jego stanem psychicznym, Yoon. Pomimo, że majaczył, to jak chciałem podnieść mu koszulkę, to zaczął się wyrywać i nie chciał dać się dotknąć. Dałem mu leki, ale jeśli tak dalej będzie, to nie wiem czy da radę przez to przejść.

— Dam sobie radę — mruknął blondyn, pocierając kark. — Mogę do niego iść?

— A idź, co mnie to obchodzi — odparł Hoseok i zaśmiał się cicho. — Tylko pamiętaj, żadnych gwałtownych ruchów, gdyby coś się działo, to dzwonisz od razu do mnie, a nie sam zaczynasz grzebać, bo znając ciebie, to powalisz wszystko.

— Pewnie, zawsze ja jestem najgorszy — burknął Min, wymijając mężczyznę i wchodząc do pomieszczenia.

Patrząc na Jimina, czuł, że zawalił na całej linii. Nigdy nie chciał, żeby chłopak był zamieszany w ich problemy, tak samo jak Guk, a teraz to oni najbardziej cierpieli.

Czasami Yoongi czuł się bardziej jak ojciec Jimina, a nie chłopak. W końcu razem z Gukiem przypałętali się do nich w wieku trzynastu lat, tak naprawdę oni ich wychowali i byli z nimi w okresie dorastania. Znali ich każdą stronę, pomagali i uczyli wszystkiego.

To oczywiste, że chcieli dla nich jak najlepiej.

Ale znowu im nie wyszło i przesadzili już na początku, wiążąc się z grupą handlującą narkotykami, a potem robiąc sobie problemy w policji.

W policji, która miała kontakty i czekała tylko na to, żeby ich zniszczyć.

— Jiminie — westchnął podchodząc do chłopaka i dotykając delikatnie jego dłoni. — To wszystko moja wina — szepnął, czując jak łzy zaczynają mu spływać po policzkach. Nie krępował się - oprócz niego i nieprzytomnego Jimina, nie było tutaj nikogo.

No, nieprzytomnego.

— H-hej, hyung... Ty płaczesz? — sapnął, próbując mocniej odwrócić głowę w stronę blondyna. — O mój boże, ty naprawdę płaczesz. — Zaśmiał się lekko, czując ból w szczęce. — Mój hyung placze, tego się nie spodziewałem.

— Jiminie. — Starszy pociągnął nosem i wyciągnął rękę w stronę Mina. Ten jak na zawołanie przymknął oczy i wcisnął się mocniej w poduszkę. — Nie chcesz, żebym cię dotykał, Minnie?

— Przepraszam hyung, a-ale to boli — wyjąkał, patrząc na blondyna spod przymrużonych powiek.

— Co cię boli, Minnie?

— On mnie parzy, hyung. Gdy ktoś to robi, to czuję jakby rozgrzany pręt dotykał moje ciała.

— Jiminie...

— Nie dotykaj mnie, hyung. Przepraszam.

***

— Nie możesz wsadzać palca do ognia, oszalałaś? — syknął Hoseok, łapiąc dziewczynkę za rękę. — Chodź, opłuczę ci to zimną wodą.

— Przepraszam, tatusiu — mruknęła cicho, widząc jego karcący wzrok. — Po prostu byłam ciekawa, co się stanie.

— Na takie zabawy przyjdzie jeszcze czas. — Spojrzał przelotnie na zegar. — Chyba-

Przerwał mu huk dochodzący z przedpokoju. Jung zmarszczył brwi, puszczając rączkę małej Shin i wyszedł z kuchni.

W holu zobaczył jak Namjoon i Taehyung szarpią się ze sobą jakby za wszelką cenę chcieli zrobić sobie poważną krzywdę.

— Uspokój się, kurwa — wysapał Namjoon, jednak gdy brunet nadal próbował dostać się do drzwi, wyciągnął pistolet i skierował go na udo swojego szefa. — Albo się uspokoisz, ale cię postrzelę w udo. I nie żartuję.

— A strzelaj sobie, jak mnie puścisz, to rób sobie, co chcesz — warknął, odtrącając rękę blondyna.

— Mogę się dołączyć? — Zaśmiał się Hoseok, ale gdy zobaczył wzrok starszego Kima, przygryzł wargę.

— Może byś mi łaskawie pomógł, co?

— No już, już — odburknął i podszedł do szamocących się mężczyzn, chwytając Taehyunga za ramiona. Siłą zaciągnął go do salonu, gdzie rzucił nim na sofę i poszedł zamknąć drzwi na klucz, który trzymał w kieszeni.

— Więc?

— Ten debil chciał jechać nad rzekę sam i bez żadnego planu — powiedział spokojnie Namjoon, pijąc alkohol, który stał na komodzie.

— Też bym pojechał.

— I co z tego? — warknął zły Kim, zaczesując włosy do tyłu. — Chodzi o Guka, a nie o jakąś pierdołę.

— Nie ma ich nad Han, rozumiesz? Mogli to powiedzieć do zmyłki, cokolwiek, ale porwali Guka dzisiaj i nie wypuściliby go tak szybko.

— A ty niby skąd to wiesz?

— Powiedziałem Jinowi, żeby to ogarnął. Chyba niedawno dołączył też Min, bo powiedział, że nie będzie siedział tylko przy Jiminie.

— Super. Naprawdę świetnie. — Taehyung wstał z kanapy i podszedł do okna. — Więc co? Jaki mamy plan?

— Podpytujemy Jimina czy coś ogarnął? — Podsunął milczący do tej pory Hoseok.

— Yoon nas powybija jak w ogóle znaczniemy temat.

— Zawsze warto spróbować. — Jung uśmiechnął się w swój charakterystyczny sposób. — Nawet ja mogę to zrobić.

— Dobra, ty zajmiesz się tym, a ja... — Namjoon potarł brodę w zamyśleniu. — Coś wymyślę. A teraz jedziemy do ciebie. — Skinął głową w kierunku swojego szefa. — Może po drodze coś wymyślę.

— Naprawdę świetnie.

— Pamiętajcie, że jestem do waszej dyspozycji. Tym bardziej jeśli oddacie mi paru ludzi.

orgazmuje przez te zdjęcia okej

a i buby, gdyby ktoś sie zastanawiał jak ja ogarniam ff

właśnie tak


i tak - daje wszędzie "XD" tym bardziej jak pisze z przyjaciółką, więc przymknijcie na to oko uwus

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro