Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

OneShot

Pov narrator:

Pewnego dnia w Los Santos. Pewny chłop o siwych włosach, bursztynowych oczach, które podkreślały jego bladą cerę. Przez kilka dni czuje dziwne uczucie, którego nie umie nazwać i to tylko gdy widzi policjanta Gregorego Montanhe.

Erwin, tak miał na imię. Musiał coś załatwić z Dią na komendzie. Złotooki się trochę stresował, że spotka tam właśnie bruneta. Co się dziwić jak jest oficerem drugiego stopnia, który musi pilnować miasta i jak komendy.

Pov: Erwin

- Okey Dia jesteśmy na miejscu. - Odezwałem się do Dii.

- Dobra, chodźmy, żebyśmy mieli już to z głowy. - Wzdychnął Dia.

Wysiadając z Ferrari, zobaczyłem corvette Grzecha, która właśnie przyjechała na komendę. Zacząłem się stresować.

Weszliśmy do środka, nie musieliśmy czekać bo Capela nas wpuścił. Czarnowłosy kazał nam iść do biura i poczekać, bo musiał jeszcze coś załatwić.

Skierowaliśmy się tam gdzie nam kazał iść Dante. Dia usiadł na krześle, a ja się położyłem na kanapie.

Po kilku godzinach przyszedł Capela z Gregorym. Gdy zobaczyłem bruneta, który patrzy na mnie, zarumieniłem się i odrazu usiadłem jak człowiek, żeby mógł usiąść.

Pov Gregory:

Patrzyłem przez chwile na złotookiego i usiadłem obok niego.
Bardzo chciałem z nim porozmawiać, dlaczego mnie unika.

- Sorry Capela, że ci przerwę, ale powiesz mi jak dotrę do łazienki? - Zapytał się siwy.

- Grzesiek cię zaprowadzi.- Odpowiedział mu czarnowłosy.

Wstałem i poszedłem otworzyć drzwi, chciałem mu pokazać, żeby wyszedł pierwszy z biura. Stał niepewnie przez chwile, ale w końcu się ruszył.

Zaprowadziłem złotookiego do łazienki. Wszedłem do środka, gdy był w kabinie. Kiedy już wyszedł, zapałem go za nadgarstki i przycisnąłem do ściany, żeby nie uciekł, tylko skupił się na mnie.

- Powiesz mi czemu mnie unikasz? - Zapytałem siwego.

Pov: Erwin

Jestem szokowany tym co właśnie się działo, ściskało mnie w brzuchu, nie wiem czemu.

- Odpowiesz mi wreszcie? - Zapytał się brunet.

- A co mam powiedzieć? Nie wiem czemu cię unikam. - Odpowiedziałem wkurzony trochę.

- To czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?? - Puścił moje nadgarstki i się odsunął o krok.

- No nie wiem. - Zarumieniłem się i spuściłem głowę, żeby nie zobaczył.

- Erwin, możesz mi zaufać. - Powiedział brązowooki.

Nie wiedziałem co powiedzieć, jak mu pokazać, że coś ze mną nie tak. Patrzyłem się na jego piękne czekoladowe oczy, rozpłynąłem się w nich.

Podeszłem bliżej do bruneta, zapałem za jego mundur i przybliżyłem go do siebie.

Pocałowałem go w policzek, chyba mu się spodobało, bo nie odepchnął mnie od siebie.

Staliśmy bardzo blisko siebie. Odsunąłem się od niego, zastanawiałem się co myśli teraz o tym pocałunku. Gdy zobaczyłem ze zmarszczył brwi, zacząłem panikować i uciekłem z komendy.

Pov Gregory:

Stałem jak słup, właśnie nie wiedziałem co się odpierdoliło. Nie zrozumiałem jego przekazu, ale... spodobało mi się to...

Wróciłem do biura, żeby przez chwile nie myśleć o tym pocałunku.

- Grzesiek gdzie jest Erwin? - Zapytał się mnie Dia.

- Wyszedł. - Odpowiedziałem szybko.

- AHA, ale z niego jest siwy chuj. - Powiedział zawiedziony na złotookiego.

Pov narrator:

Dia był nie zadowolony, że siwy go zostawił samego. Gdy już załatwił to co miał. Wyszedł z komendy, w poszukiwaniu Ferrari Erwina. Nigdzie nie mógł znaleść, więc musiał iść pieszo do apartamentu, bo zostawił telefon w aucie siwego i nie mógł po nikogo zadzwonić, a na komendzie już nikogo nie było, żeby go ktoś zawiózł.

Pov Erwin:

Odjechałem daleko od komendy Mission Row. Nie mogłem zapomnieć o tym pocałunku, dlaczego ja to zrobiłem? Co we mnie opętało? mam ochotę zakopać się żywcem.

Po długiej jeździe, wróciłem do swojego domu. Zobaczyłem koło mojego mieszkania jakiś samochód, może to był Dii. Za bardzo mnie to nie obchodziło i poszedłem w stronę drzwi.

Wszedłem do środka, ściągłem buty i poszedłem do salonu.

Na kanapie siedział Grzesiek. Spanikowałem, co on tu robi i czemu w moim domu?!

Gdy zobaczył mnie, że jestem, wstał i powoli podchodzić do mnie. A ja stałem jak słup, zastanawiałem się skąd miał klucze do mojego domu.

Kiedy był już bardzo blisko mnie, zacząłem cofać się, żeby być daleko od niego, ale chciałbym jeszcze raz poczuć jego ciepło i zapach perfum.

Uderzyłem się o ścianę plecami, spanikowałem bardziej i chciałem uciekać do jakiegoś pomieszczenia, ale brunet mi zagrodził drogę swoją ręką, którą oparł o ścianę.

Serce zaczęło mi bić jak szalone, nie wiedziałem co mam zrobić, jestem w pułapce.

- Powiesz mi o co ci chodziło z tym pocałunkiem? - Zapytał się brązowooki.

Nic nie odpowiedziałem.

- Czyli nie chcesz ze mną rozmawiać? - Znów się zapytał.

Nie odpowiedziałem, patrzyłem się na niego zmieszany. Nie wiedziałem co teraz czuł, czy jest zły, czy może zawstydzony..

Uciekły mi wszystkie myśli, gdy brunet mnie pocałował w policzek. Poczułem ciepło na moich policzkach.

Stałem jak posąg, nie wiedziałem co się stało i czy to nie jest sen.

- To teraz powiesz mi, co chciałeś mi przekazać tym buziakiem na komendzie? - Znów zadał takie same pytanie.

- Może ty powiesz pierwszy, co chciałeś przekazać tym buziakiem? - Zapytałem, żeby nie odpowiedzieć na jego pytanie.

- Że mi się spodobało jak mnie pocałowałeś, ale nie zrozumiałem przekazu jak ty. - Odpowiedział.

Byłem naprawdę w szoku. Czyli jednak spodobało mu się, może jest szansa, że też coś do mnie czuje?

- Nie wiem jak to powiedzieć, bo od kilku dni, czuje dziwne uczucie, ale tylko gdy ciebie widzę. Pierwszy raz mam takie uczucie i nie wiem jak to nazwać. - Powiedziałem to co chciałem zawsze mu powiedzieć.

- Chodzi ci o „Miłość"? - Zapytał się mnie Grzesiek.

- W tym problem, że właśnie nie wiem... - Odpowiedziałem smutno.

Nastała niezręczna cisza. Nie wiedziałem co powiedzieć lub zrobić. Czekałem na ruch Grześka.

Pov Gregory:

Odpłynąłem w oczach Erwina. W mroku święciły, wyglądał jak drapieżnik. Jego blask oczów dodawały uroku i podkreślały jego bladą cerę.

Na ziemie przywrócił mnie mój dzwonek telefonu. Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni. To był Capela.

- Przepraszam cię, muszę odebrać. - Odsunąłem się od siwego.

Złotooki stał w miejscu, nawet nie drygnął.

- Co chcesz Capela? - Zapytałem się, przez telefon czarnowłosego.

- Musisz przyjechać na sparcie, bo robią Pacyfica. - Powiedział Niebieskooki.

- Dobra, zaraz będę. - odpowiedziałem i rozłączyłem się z czarnowłosym.

Popatrzyłem się na siwego, który dalej się nie poruszył. Podeszłem do niego.

- Erwin, wszystko dobrze? - Zapytałem zmartwiony.

- Eee, Tak, tak, tylko sobie rozmyślałem heh... - Odpowiedział trochę speszony.

- Myślałem, że coś ci jest. - Powiedziałem. - Ehh, muszę już iść bo potrzebują sparcia na Pacyfica. - Dodałem.

Pov Erwin:

Przypomniało mi się że Carbo z Davidem mieli robić Pacyfica. Nie chciałem, żeby Grzesiek pojechał, bo by się wkurzył, że znowu robią i zaczął by do nich strzelać.

Wpadłem na GENIALNY pomysł. Zacząłem improwizować. Oparłem się ręką o ścianę.

- S.. słabo mi... - Powiedziałem i zacząłem udawać, że mdleje.

Brązowooki złapał mnie szybko, żebym nie upadł na podłogę.

Pov Gregory:

Wziąłem złotookiego, na ręce i zaniosłem go na kanapę, żeby go położyć. Zdziwiłem się, przecież mu nic nie było, wszystko z nim było porządku, ale gdy powiedziałem o Pacyficu to zemdlał.

Poszedłem do kuchni po szklankę wody, na wypadek jakby wstał.

Coś mi tu nie pasowało dalej. Postanowiłem sprawdzić czy nie udaje, więc też po udaje z nim, tylko będę gadał z Mią. Usiadłem koło jego głowy.

- Hej Mia. - Podłożyłem telefon do ucha i zacząłem swoją scenkę.

Pov Erwin:

Zaciekawiło mnie to trochę, czemu zadzwonił do Mii?

- Nie, nie ma mnie na służbie, jestem u Erwina i muszę go pilnować bo zemdlał. - Powiedział Grzesiek. - Nie musisz przyjeżdżać, napewno za niedługo wstanie. - Dopowiedział.

Ta napewno wstanę, widzisz! no już wstaje, żebyś już pojechał do tej żmiji Mhmm!

- W sumie... chyba się nie skapnie, że byłaś tu. - Powiedział po krótkiej ciszy.

NO NIE WYTRZYMAM! Nie pozwolę, żeby ta K-9 przebywała u mnie w domu, w dodatku z Grześkiem.

- Jak będziesz jechała tu, to skocz do sklepu po gumki. - Dopowiedział.

Nie wytrzymałem, wstałem gwałtownie i wyrwałem z jego ręki telefon. Przecież nie pozwolę, żeby się tu ruchał, z nią.

- CO TO MA ZACZYĆ!! „SKOCZ DO SKLEPU PO GUMKI"? - Zacząłem krzyczeć na bruneta. - KTO NORMALNY SIĘ RUCHA W CZYIMŚ DOMU?! - Dalej krzyczałem na niego.

Zdziwiłem się trochę, gdy brunet zaczął się śmiać.

- Czemu się śmiejesz? - Zapytałem się jego.

- Bo udawałem, że gadam z Mią, żeby sprawdzić czy nie udajesz HAHA - Odpowiedział i zaczął się głośno śmiać.

Jego telefonem, którym czytałem w ręce. Uderzyłem go w klatkę piersiową i obraziłem się na niego.

Czemu wpadł na taki głupi pomysł? Aż mnie to zabolało...

- Przepraszam cię Erwinku, ale to było podejrzane, a ja muszę już jechać na sparcie. - Powiedział.

- A jedź już, też będziesz mógł pojechać do Mii, tylko nie zapomnij do sklepu pojechać. - Powiedziałem wściekły na niego.

- Ej nie mów, że zazdrosny jesteś? - Zdziwił się brązowooki.

Obróciłem głowę w stronę Bruneta i zmarszczyłem brwi.

- Nie, nie jestem. - Powiedziałem

- Wcale. - Uśmiechnął się do mnie. - No dobra, jak nie jesteś, to jadę, żeby szybko do niej pojechać. - Wstał z kanapy i kierował się do wyjścia.

Szybko wstałem i pobiegłem do niego, żeby go zatrzymać.

- A ty możesz przestać? - Stanąłem na przeciwko niego.

- Ale co? Przecież nic nie robię. - Odpowiedział.

- Działasz mi na nerwy Grzechu! - Powiedziałem wkurzony.

- Ale czym ci działam na nerwy? - Odpowiedział z irytującym uśmiechem.

Miałem dość i poszedłem do łazienki, żeby przemyć twarz i ochłonąć trochę.

Brązowooki wszedł do pomieszczenia i przytulił mnie od tyłu.

- Nie gniewaj się już, żartowałem tylko, jak chcesz mogę zostać. - Wyszeptał mi do ucha.

Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Obróciłem się tak, żeby też go przytulić.

- A nie musisz jechać na sparcie? - Zapytałem.

- Nie, właśnie zadzwoniłem do Capeli, że coś mi wypadło i nie mogę przyjechać. - Odpowiedział

Zrobiło mi się miło, że woli zostać ze mną niż pojechać na sparcie. Wtuliłem się w niego, czułem się dobrze w jego obięciach.

Nie wiem czemu ale czułem dziwną atmosferę. Odsunąłem się od bruneta. Patrzyliśmy się na siebie. Brązowooki posadził mnie na umywalce i mnie pocałował, oddałem pocałunek. Całowaliśmy się powoli i namiętnie. Cieszyliśmy się tą chwilą.

Przepraszam ale nie mam psychy napisać sceny 18+ sorry :/







HA ŻART! JA NIE MAM PSYCHY? HEHE

Brunet odsunął się od moich ust i zaczął składać na mojej szyj pocałunki. Pochyliłem głowę do tyłu, żeby miał większy dostęp do mojej szyi. Brunet ssał i lekko podgryzał moją skórę. Jęczałem po cichu, że chce więcej.

Brązowooki chyba usłyszał moje błagania i wziął mnie na ręce. Oplotłem nogi wokół jego tali i zaprowadził mnie do mojej sypialni i położył mnie na łóżku.

Brunet zwisał nade mną, złapałem za jego golf i pocałowałem. Brązowooki oddał pocałunek, nie wiedziałem co zrobić z rękami, więc wplotłem w jego włosy.

Grzesiek złapał moje dłonie i przycisnął je do kołdry. Za bardzo nie lubił jak ktoś mu rusza fryzurę, którą musi układać z 2 godziny.

Brunet próbował ściągnął ze mnie koszule, musiał się męczyć z guzikami, ale udało mu się i rzucił za siebie. Tak samo zrobił z swoim golfem. Grzesiek zaczął całować moje ciało, od szyi schodził coraz niżej. Przeszły mnie przyjemne ciarki. Pod nosem jęczałem.

Gdy brunet dotarł do moich spodni, warknął nie zadowolony. Ściągnął mi spodnie i rzucił na bok. Leżałem w samych bokserkach. Gregory też ściągnął swoje spodnie.

Brunet był już pomiędzy moimi nogami, pochylił się nade mną i pocałował mnie. Badałem jego klatę i plecy, czułem same jego rany, które opisywały jego odwagę i męskość, napewno niektóre z nich zrobiłem ja.

Ruszyłem biodrami, żeby pokazać brunetowi, że chce go poczuć. Gregory zrozumiał mój przekaz i ściągnął mi i swoje bokserki.

- W szafce jest prezerwatywa... - Powiedziałem brunetowi.

Grzesiek sięgnął do szafy nocnej i wyciągnął prezerwatywę. Odtworzył i założy gumkę na swojego członka. Brązowooki ustawił swego członka.

- Napewno tego chcesz? - Zapytał się brunet.

- Wsadź już go, bo zaraz się rozmyślę. - Spieszyłem Grzesia.

Gregory mnie usłuchał i wsadził we mnie swoje przyrodzenie. Ja głośno jęknąłem na nowe doznanie. Gdy się już przyzwyczaiłem, kiwnąłem głową na potwierdzenie, że brunet może już się poruszać.

Brunet wybrał najpierw powolne ruchy, w poszukiwaniu mojego słabego punktu. Gdy znalazł zajęczałem głośno. Przez co Gregory przyspieszył ruchy.

W pokoju było tylko słychać moje i jak bruneta jęki. Grzesiek jeszcze bardziej przyspieszył ruchy bioder, przez co doszedłem i jęczałem bruneta imię. Później też doszedł. Gregory ściągnął już zużytą prezerwatywę i wyrzucił do kosza.

Zmęczony po nowych doznaniach zasnąłem bardzo szybko w obięciach Grzesia.

Pov Gregory:

Nastał nowy dzień, a obok mnie spał złotooki. Przypomniało mi się co się działo w nocy.  Próbowałem jakoś stać, tak żeby nie obudzić siwego, ale się nie dało, przykleił się do mnie.
Musiałem zostać koło niego, dopóki nie wstanie. Na szczęście nie musiałem długo czekać.

- Dzień dobry śpiąco królewno. - Przywitałem siwego.

- Hmmm dobry... - Zamruczał.

- Wstajemy, szkoda takiego dnia. - Powiedziałem.

- Mhmm jeszcze 5 minut. - Powiedział i poszedł dalej spać.

Złotooki obrócił się do mnie plecami i zabrał całą pościel. Wstałem z łóżka, wziąłem Erwina na ręce i zaniosłem go do łazienki i puściłem zimną wodę w prysznicu. Po czym wyłączyłem jak oblała złotookiego.

- Osz ty, już nie żyjesz Grzesiu. - Powiedział poważnie złotooki.

- Mhm, to będziesz musiał mnie złapać, ale najpierw umyjemy się - Wszedłem razem z złotookim pod prysznic.

- Umiem sam się umyć! - Krzyknął na mnie.

- Okey. - Odszedłem od siwego.

Złotooki chciał włączyć wodę. Gdy chciał zrobić krok do przodu, zaczął się odrazu kiwać na boki. Złapałem go, kiedy miał już się wywrócić.

- Dobra, będziesz musiał mi pomóc. - Powiedział cicho złotooki.

Uśmiechnąłem się pod nosem i pomogłem siwemu.

Gdy się umyliśmy, ogarnęliśmy się i poszliśmy coś zjeść. Siwy zrobił jajecznicę. Podziękowałem za śniadanie, które mi zrobił i jedliśmy przy stole.

Kiedy skończyliśmy jeść, postanowiłem rozpocząć jakąś rozmowę .

- Dziękuje za pyszne śniadanie. - Wstałem i zabrałem swój i siwego puste talerze do kuchni.

- Heh... nie ma za co. - Uśmiechnął się do mnie. - Może obejrzymy coś? - Po chwili zapytał się.

Kiwnąłem głową na potwierdzenie, że ten pomysł mi pasuję. Złotooki poszedł do jakiegoś pokoju i później wrócił z poduszkami i kocem.

- Siadaj, ja idę jeszcze przynieś przekąski i picie. - Poszedł do kuchni.

Usiadłem sobie na kanapie i czekałem na siwego. Po chwili przyszedł z jakimś napojem i jedzeniem, które odłożył na stolik.

Siwowłosy włączył jakiś film, który był bardzo nudny ale oglądałem dalej.

Pov Erwin:

Widziałem, że Grzesiowi się nie podoba film ale jednak dalej oglądał. Rozmyślałem o tym co się działo w nocy. Myślałem, że będę tego żałować ale wręcz przeciwnie. Nie żałowałem, spodobało mi się to, tylko nie wiem co o tym myśli brunet.

Mam jakąś ochotę go podrażnić, tylko jak? Hmmm... O już wiem!

Zabrałem koc, którym był przykryty brunet. Usiadłem okrakiem na kolana bruneta. Wsadziłem ręce pod jego koszulkę i jeździłem po całym jego klacie, czułem, że był spięty. Zacząłem go całować po szyi, żeby się rozluźnił.

Pov Gregory:

Chciałbym dalej kontynuować gierki siwego, ale niestety musiałem już jechać do pracy.

- Erwinku, ja muszę iść do pracy. - Odsunął się ode mnie i patrzył smutno na mnie.

- Jak skończę pracę, to wtedy się pobawimy, Okey? - Niechętnie zszedł z moich kolan i usiadł obok.

- Dobra... ALE masz odrazu przyjechać jak skończysz! - Wstał aż z wrażenia i zaczął zbierać puste miski od przekąsek.

- Dobrze, widzimy się później! - Podeszłem do złotookiego i dałem mu buziaka na dowodzenia, po czym wyszedłem z mieszkania siwego.

Pov narrator:

Minęło kilka miesięcy, kiedy zaczęli znów razem rozmawiać i zaczęli razem chodzić. Żyli szczęśliwie ale w ukryciu, bo bali się, że znów coś im przeszkodzi, jak na przykład Policja, czy Zakszot albo ich byłe dziewczyny, Heidi Bunny ex Erwina i Mia Clark ex Montanhy.

Erwin dalej nie wiedział czy brunet naprawdę go kocha, ale nie przeszkadzało mu to, bo wiedział, że Gregory go kocha i już go nigdy nie zostawi, bo wiadomo było, że coś ich więcej łączy niż tylko przyjaźń.

Gregory stara się mu codziennie pokazywać, że mu zależy na nim. Robi śniadanie do łóżka, daje buziaki na dzień dobry lub na dowodzenia i też stara się spędzać dużo czasu w jego towarzystwie.

Ale jedno jest pewne, że są razem, bo nie chcą znów siebie stracić. Jak kiedyś...

————————————————

2549 słów :O

Mam nadzieje, że żadnych błędów nie zrobiłem XD

I jak was za bardzo zmroziło lub skręciło jak czytaliście to
BARDZO WAS PRZEPRASZAM ALE PIERWSZY RAZ SCENĘ 18+ PISAŁEM HEH.

Ale jak się spodobało, to czy chcecie więcej, takich scen?

ZNACZY CO?

Miłego dnia/popołudnia/wieczoru! <33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro