Rozdział 7
Dezy
Wjechałem do gabinetu mojego lekarza. Pan Miłosz Udko jest pięćdziesięcioletnim facetem, który nawet w najgorszej sytuacji umie żartować. Podziwiam go za tę umiejętność.
-Dzień dobry!- powiedziałem albo raczej mruknąłem, bo wiedziałem, że ten dzień nie będzie dobry.
-Dzień dobry, nawet nie wiesz jak bardzo dobry.- powiedział z szerokim uśmiechem. Chwilę później bez zbędnego owijania w bawełnę rozpoczął badanie. Co dwa miesiące takie samo, a mianowicie sprawdzanie czy mam jakiekolwiek czucie w nogach. Oczywiście nie reagowałem na żadne uklucie. Pan Udko nakłuwał delikatnie moją skórę w różnych miejscach od pasa w dół, czyli tam gdzie nie miałem czucia. Miał już zakończyć badanie, kiedy igła przypadkowo spadła mu na mały palec u mojej lewej nogi. Co dziwne poczułem to i po chwili żałowałem tego. Już zapomniałem jak to jest czuć ból lub cokolwiek w dolnych partiach ciała. Skrzywiłem się i syknąłem z bólu, jednak po czterech latach nawet leciutkie uklucie sprawia ogromny ból.
-Czułeś coś?- spytał lekarz niedowierzając. Tak tylko przypomnę, że podobno miałem prawie zerowe szanse na odzyskanie czucia w nogach.
-Ból.- odpowiedziałem. Może jeszcze jest jakaś nadzieja, ale co teraz będzie, skoro nagle się pojawiła?
Hejka Nutki! Dzisiaj troszkę krótszy, bo chyba zaraz usnę nad tym telefonem. Życzymy sobie wszyscy dobranoc 💙💙💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro