Rozdział 3
Roxy
-Kasi- dziewczynka natychmiast się oderóciła- kochanie co tak gra?
-Ma...ma...mamusiu?- spytała chyba lekko zdziwiona, że przyszłam- to... to... pozytywka...
-A skąd ty masz pozytywkę?- spytałam zdziwiona, a nagle przyszyło mi do głowy, że to mogło być to różowe zawiniątko.
-Od Kuby- pociągnęła nosem, a po policzkach zaczęły jej spływać stróżki łez.- Powiedział, że to dla mnie na mikołajki, ale że nie mógł się doczekać, żeby mi ją dać.
-Kubs bardzo cię lubi, ale dlaczego płaczesz?
-Bo to nie wyszystko...- powiedziała i zaniosła się płaczem.
-Ćśi...- podeszłam do niej i ją przytuliłam, przy okazji mogłam się przypatrzeć się pozytywce. Była cała biała w kształcie serca, w środku znajdowała się balernica.
(Pozycja "Dobrze)
Jej sukienka oraz puety były jasnoróżowe, co razem wyglądało prześlicznie. Zapomniałam wspomnieć, że Kasi od września chodzi do szkoły baletowej. Przynajmniej w ten wtorek i czwartek w domu jest troszkę więcej spokoju, ponieważ na zajęciach dostanie porządny wycisk i jest zbyt zmęczona. Sebastian za to jest zapisany na piłkę nożną, mój malutki sportowiec. On miał zajęcia w poniedziałki i środy, dlatego w tygodniu z Dezym mieliśmy troszkę więcej spokoju, szkoda że nie mogliśmy tego wykorzystać... głupi paraliż!
-Powiesz mi co jeszcze się stało?- zapytałam, gdy Kasi troszkę się uspokoiła.
-Bo... bo... bo... on jak... mi... t... to... dał... to... po... potem... mnie... jeszcze... po... pocałował...- znowu zaniosł się płaczem, a ja się lekko uśmiechęła. Dziewczynka nie mogła tego zobaczyć, bo wtuliła się w moje ramię. Znałam Kubę i jego rodziców. Z ojcem Kubusia byłam na jednym roku, Kuba też był wpadką, jego ojciec w przeciwieństwie do Łukasza nie uciekł przed obowiązkiem...
Hejka Nutki! Wracam sobie właśnie z wakacji (tyle napisałam na tych wakacjach, normalnie miloin rozdziałów) mój tata chce mijać samochód, bo podobno się wlecze, (przejeźdźaliśmy akurat przez jakąś wieś) patrze na to co wskazuje prędkość w samochodzie (nwm jak to się nazywa), a on 70 jedzie, no to ja do taty, że wcale się nie wleczemy, a poza tym jest zabudowany, a tata do mnie, że wcale nie taki zabudowany, bo jeszcze sporo miejsca jest. The best tata na świecie! 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro