Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wielkanocny special

!UWAGA!
Rozdział nic nie wnosi do fabuły książki i do niej nie nawiązuje!


Pov. Killer

Ah...Wielkanoc. Dziś wielka sobota. Nighmare i Pochylona jak zwykle się kłócą i przygotowują potrawy, Cross poszedł święcić koszyczek, Error ozdabia bazę, Horror i Dust sprzątają... Ja natomiast...Cóż... Ja chodzę tu i tam i pomaga komu popadnie. Nie mam zbyt wiele do roboty. Nagle z kuchni dało się usłyszeć trzask talerza.

- NIGHMARE!!! Stłuczesz jeszcze jeden talerz to przerobię cię na sushi! - Krzyknęła zdenerwowana Pochylona.

-Jak chcę tłuc talerze to będę to robił! To moja baza i mój zasrany gang! Będę robił co mi się żywnie podoba! - Odparł równie mocno poirytowany Koszmarek.

- Tak pogrywasz?! 

- Ano tak! - Ta wymiana zdań podoba mi się coraz mniej... Nagle za mną staneli Horror z Dustem, którzy właśnie skończyli sprzątać.

- Pobiją się - rzucił krótko Dust

- Yep. za jakieś....3...- Zaczął liczyć Horror

- ...2...

- ...1 !- Jak na zawołanie, wraz z ostatnim okrzykiem Horror'a z kuchni słychać było walkę. Walkę, która była skutkiem starca się ze sobą dwóch ostrych CHARAkterów. Westchnąłem cicho i wszedłem do kuchni i widziałem, że o dziwo zdążyli się uspokoić. Kiedy? Gdzie? Jak? Te pytania nie dawały mi spokoju, jednak postanowiłem odpuścić i wróciłem do salonu.

*skip time*

I stało się. Wszyscy siedzimy przy Wielkanocym śniadaniu i właśnie dzielimy się jajkiem. Panuje naprawdę miła atmosfera i każdy się uśmiecha, nie marudzi. Nawet Nighmare i Pochylona na ten dzień zgodzili się, żeby odpuścić kłótnie! Nasz gang po prostu potrzebował takiego dnia odpoczynku od tej rutyny. Wstań, zjedz śniadanie, trening, obiad, misja i spać. Każdy gdzieś w głębi serca miał dość.

Po śniadaniu rozdaliśmy sobie prezenty. Ja dostałem Zestaw noży, czekoladowy nóż, książkę i bilet do kina dla dwóch osób. To ostatnie było od Nighta... Wracając jednak do rzeczywistości. Pochylona dostała załamania, Nighmare dostał nerwicy, bo dostał książkę "Ośmiornica na 101 sposobów". Reszta była zadowolona ze swoich prezentów.

Kiedy skończyliśmy oglądać podarunki wyszliśmy na plac. Specjalnie nie kosiliśmy trawy, żeby było trudniej znaleźć czekoladowe jajka, które wcześniej poukrywali Nighmare z Pochyloną. Owa dwójka stanęła z boku i oparła się o murek przyglądając się nam. Pochwyciłem swój koszyk i rozpocząłem poszukiwania. Błądziłem wśród trawy i rozglądałem się, wchodziłem na drzewo i znów nic. Byłem załamany, bo cała reszta miała już przynajmniej po cztery! Już miałem zejść z drzewa, kiedy na gałęzi ujrzałem gniazdo, a w nim jajko. Było różowe w żółte paski. Uradowany ze swojej zdobyczy zeskoczyłem z dębu i pobiegłem szukać dalej. Następne jajko było w szuwarach, a kolejne w trawie. Jaki ja byłem w tedy szczęśliwy! Koniec końców miałem aż 18 jajek.

Po skończonym polowaniu na czekoladowe jajka wszyscy zebraliśmy się pod drzwiami do zamku, tam, gdzie czekali Pochylona i Nighmare.

- No, a teraz wyskakiwać z jajek! - Krzyknęła entuzjastycznie Pochylona

- 18 ! - Powiedziałem z siebie dumny

- Ledwo 22 - rzucił niezadowolony Cross

- Całe 21 - To był wynik Horrora

- 20 - burknął Error

- Również 18 - Powiedział Dust

- Czyli łącznie 99 jajek. Miało być ich 100. Pochylona, ty miałaś schować ostatnie. Gdzie ono jest? - spytał mój koszmarek.

- Cóż...jest schowane dość dobrze...I w zasadzie każdy z was ma je w zasięgu ręki. - To powiedziawszy Pochylona założyła ręce na piersi, a mnie olśniło, jednak Nighmare uprzedził mnie w spytaniu.

- Schowałaś je w staniku?! - Był nieźle zszokowany, a Pochylona uśmiechnęła się wrednie.

-Być może...W dodatku stwierdziłam, że to jajko będzie za 2 punkty w odróżnieniu od innych. W końcu ciężej je zdobyć - Ona jest okropna. 

Wszyscy stanęliśmy jak wryci nie wiedząc co zrobić. Z jednej strony każdy chciał je zdobyć, a z drugiej strony...To tak nie wypada. W końcu po dłuższym czasie wyjęła je i rzuciła daleko w trawę po czym krzyknęła.

- Kto pierwszy znajdzie będzie jego! - Zaraz potem wszyscy pobiegliśmy, a Koszmar i Krzywa śmiali się z nas. W sumie nie dziwię im się. Biegaliśmy i bawiliśmy się jak jakieś dzieci.

Ostatecznie tamto nie zwykłe jajko wywalczył sobie Dust tym samym zyskując dwa dodatkowe punkty. Teraz miał ich 20, ale mimo wszystko królem JAJObrania został Cross, jednak nikogo to nie obchodziło, bo każdy o tak był usatysfakcjonowany. 

Po zabawia każdy poszedł do swojego pokoju i w nich spędziliśmy resztę dnia. Nie wiem jak inni, ale ja w tedy przygotowywałem balony z wodą i tego typu rzeczy. W końcu jutro Lany Poniedziałek!

*Skip time*

Właśnie skradam się po cichu do pokoju szefa z wielkim garem pełnym wody w rękach. Wiem, że będzie ze mną źle, ale i tak czuję, że warto.

Otwarłem drzwi do pokoju i spadło na mnie wiadro z wodą. Sempai nie spał tylko siedział w fotelu i śmiał się że mnie, na co ja podbiegłem i wylałem na niego zawartość garnka i teraz to ja się śmiałem. Szef natomiast oniemiał i zaczął mnie gonić po całej bazie drąc się niemiłosiernie i przy okazji budząc wszystkich. Tym oto sposobem dotarliśmy do kuchni. Przy kuchence stała Pochylona i gotowała kilkanaście litrów wody.

- Pochylona, co ty robisz? - spytał Koszmarek.

- Otóż robię to, co jest najbardziej męczące tego dnia. Gotuję wodę - Powiedziała z kamienną twarzą, a my zamarliśmy. Jak to gotuje wodę?! Ona nas oparzy! 

Nagle z tych rozmyślań wybudziło mnie pieczenie kości i krzyk szefa. Zoriętowałem się, że ta wariatka wylała na nas wrzątek po czym wzięła kolejne porcje i poszła do innych pokoji, a po dość nie długim czasie wszyscy krzyczeli z bólu. Nikogo nie oszczędziła.

Kiedy Pochylona siedziała u siebie w pokoju reszta grupy postanowiła się zemścić. Zagotowaliśmy 20 litrów i przez portal wylaliśmy na nią. Zaraz potem ujrzeliśmy Pochyloną, która była dosłownie całą poparzona. Wyglądała gorzej niż my wszyscy razem wzięci, no ale bywa. Zaczęliśmy się dopiero niepokoić, kiedy przestaliśmy się śmiać i zauważyliśmy, że przestała krzyczeć i zemdlała z bólu. Miała poparzenie 3 stopnia na całym ciele. Nie wyglądało to dobrze, ale zgodnie stwierdziliśmy "Bywa" i zostawiliśmy ją tak, chodź Error był nieco przeciwny temu, ale ostatecznie poszedł z nami. Opatrzyliśmy własne oparzenia i postanowilismy się udać do baru. Sowicie wypiliśmy po czym wróciliśmy do bazy. Zaciekawieni i ośmieleni procentami postanowiłem sprawdzić stan wariatki. Jako, że nic się u niej nie zmieniło poszedłem sobie zostawiając ją w spkoju.


Powiem wam tyle. To była najlepsza Wielkanoc w moim życiu!


//////////////////////////////

1006 słów
Cóż. Jak już mówiłam ten rozdział jest kompletnie oderwany od fabuły książki, Potraktujcie to jako...dodatek? Nie wiem. Wesołych świąt Wielkiej Nocy!






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro