Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Vikusokalipsa!


Rozdział pisany z tą kreaturą zwaną moim kuzynem.


Pov. Narrator

W Doodle Spare Pojawił się wielki i czerwony portal, a z nigo wyłoniła się postać ubrana cała na czarno, z maską gazowa na twarzy. Ink nico przestraszony, ale postanowił pozostać uprzejmym.

- Witaj, czego szukasz? - Spytał, a jego głos się nico załamywał. To było spowodowane strachem. 

- Nie, chcę tylko porozmawiać z tutajszym Vikusem. - Powiedział krótko i na temat przybysz.

- Um...Ah, bo ty jesteś z innego multiversa! Jest pewnie u Pochylonej. - Atrament chciał coś jeszcze dodać, ale nie było mu to dane, bo tajemniczy osobnik zniknął. 

Tym czasem w Pokoju Pochylonej w twierdzy Bad Guys trwała debata. Jebnięte kuzynostwo żywo dyskutowała, a Someone od czasu do czasu coś wtrącała, ale głównie ich uciszała. Na łóżku siedziała Cokus i Core, które rozmawiały i czasem zagadywały Ktoś. Najczęściej była to Cokus bowiem bardzo imponowała jej. O jej czynach dowiedziała się z opowieści swojej pokrzywionej ciotki, której owa osobistość kilka razy ratowała życie. Mała nie wiedziała o zabójstwie i przebitym brzuchu. W rodzinie i gronie znajomych ten temat był surowo zakazany. Nagle pojawił się znów ten dziwny czerwony portal i wyszła ta dziwna postać.

- Kto ty kurwiu?! - Pochylona gwałtownie wstała i wrogo spojrzała na przybysza.

-Jestem waszym największym koszmarem...- Odpowiedział

-Aha...- Postać przywołała czerwony miecz. Zrobiony z determinacji i wycelował nim w głowę Vikusa po czym spytał

-Ostatnie słowa? - Pochylona nie wytrzymała. Przywołała swoje miecze i była gotowa do walki po czym krzyknęła

-Czego chcesz od mojego kuzyna?! - Była bardzo zła. Każdy wiedział, ze jeśli zadzierasz z Vikusemxxx to tym samym z Pochyloną. Nikt tego nie lubił. Zwykle wyglądało to tak, że kiedy Vikus chciał kogoś obronić i biegł na ratunek za nim biegła pochylona. Przeciwnicy bali się jej, a nie młodego. Mimowolnie go chroniła. 

- Kuzynem?! Przecież jesteście z różnych AU! - Postać byłą bardzo zdezorientowana.

-AU nie ma tu nic do gadania! W realnym świecie wiąże nas krew! - Była zdesperowana. Bardzo zdesperowana.

-Skad kurwa wiesz o realnym mulitiversie?! - Dziwny gość był bardzo zaskoczony. Mimo maski dało się to wyczuć w jego głosie. Wszyscy zebrani spojrzeli zaciekawieni w stronę Pochylnej, która miała w oczach łzy.

- Bo z niego pochodzę! - Wykrzyczała mu w twarz. Na chwilę był zdezorientowany i nic nie mówił, ale zaraz potem się otrząsnął.

- Mamo, o co temu panu chodzi? Czemu chce zabić tatę? - Spytała zaniepokojona Cokus.

- Też nie wiem - Odparła szybko Core

-Wtf, co to za dzieciak? - Tajemniczy gość był coraz bardziej pogubiony. Już naprawdę nie wiedział co się dzieje.

- Mój! - Vikus krzyknął chórem ze swoją żoną.

- Więc masz rodzinę...Nie mogę cię zabić. 

- Tak właśnie. ZOSTAW GO. - W jej głosie można było wyczuć dużą ilość irytacji. Zachodziła o głowę jak to możliwe, że NM jeszcze nie słyszy tego co się tu dzieje.


Pov. Cokus

Boję się. Tak bardzo się boję co teraz będzie z tatą. Co prawda Ciocia dzielnie go broni, ale co jeśli tym razem nie da rady? nie, przecież to nie możliwe, żeby ciotka Pochyłka z kimś przegrała! Jeszcze nigdy się to nie zdarzyło...prawda? Eh...Potem spytam matki. Niby mam już 12 lat, a i tak nie wiem co dzieje się w tej pojebanej rodzinie.

- Dobra Vikus, nie zabiję cię, ALE nie masz prawa przemieszczać się przez multiversa. ZROZUMIANO?! - Głos tego człowieka, o ile nim w był, przyprawiał mnie o dreszcze. Był bardzo nie miły i bałam się go.

- I czego jeszcze?! Kim jesteś, żeby mi rozkazywać?! - Oj, tatuś się wkurzył! Chwila...Tan dziwak ściągnął tą swoją maskę gazową. Nie...to...Nie możliwe...

- Nie możliwe. - Z ust wyjęła mi te słowa moja cioteczka.

- Wyglądasz jak ja! - No brawo tato. Zauważyłeś! Pochylona zręcznie rzuciła swoim mieczem w przybysza, ale jej miecz stanął w miejscu i zapłoną na czerwono.

- Bo jestem tobą idioto - Teraz, kiedy nie miał maski jego głos był identyczny do tego od Tatusia! Chce mi się płakać.

- KURWA!!! - A ciotka jak zwykle. Nie wie co powiedzieć, bo zatrzymali jej te mieczyki i od razu przeklina. To chyba jej jedyna wada. ( oj kochana Cokus ja mam ich znacznie więcej.)

- Ale jak?!- Też się zdziwiłam, że da się tak zrobić, ale żeby od razu krzyczeć? Przesadzasz ojczulku. Eh...Pani Someone siedziała na fotelu w rogu pokoju wpatrzona w tą scenę. W sumie z mamą robiłyśmy to samo. 

- Okej...Skoro nie mogę cię zabić to chociaż ulepszę. Zaczniemy od ręki. - On chce skrzywdzić tatę! - A, i macie tu może jeszcze może LG Dust'a ?

- Owszem, mamy, ale nie możesz go zabić. - Pochylona ciotka ze skoliozą byłą widocznie załamana, że znów będzie musiała kogoś bronić.

- Słuchaj, muszę, bo inaczej gigaversum czeka zagłada!

-Ale Dust to część Bad Guys! Nie oddamy go tak łatwo!

- Nie chodzi mi o tego zwykłego, tylko o LG

-Aha, to nie ma

-To dobrze

-Zabiłam go, bo mnie wKURZał

- Aha XD - Dobra, przyznaję, że ten żart ciotki był wyjątkowo udany XD Nawet pani Somenoe parsknęła ze śmiechu. Szczerze to w ogóle cała ta kłótnia mnie bawiła, ale teraz czaczęły się dziać bardziej niepokojące rzeczy. Drugi tata znów otworzył portal i powiedział

- Zabieram Vikusa.

- Nie zabierzecz mi go! - Znów przywołała miecze. Ciotka naprawdę nie wiek kiedy odpuścić!? - Dopiero kiedy mnie pokonasz. - W tem z portalu wyleciały zielone nitki i oplotły rękę tego drugiego po czym go wciągnęły. Z tego co pamiętam wujek Error ma podobne.

-Nie wiem kto to uczynił, ale chwała mu. Problem z głowy. - Powiedziałam radośnie jednak było to przed wczesne. Z portalu dało się usłyszeć fragment jakiejś rozmowy

- NIE MOGĘ! MOŻE INNYM RAZEM!!! - z portalu wypełzłą biała nić i zabrała tatę, a potem portal się zamknął.

-NIE! - Krzyknęła w rozpaczy cioteczka. Wiem, że jest bardzo związana z ojcem. Nie mogła bez niego żyć. Ja natomiast zaczęłam tylko płakać. To wszystko co potrafiłam. Mama zabrała mnie do domu i tam od razu poszłam do pokoju. Nie miałam na nic ochoty. Bez taty to nie to samo. Z jednej strony jest okropny i mam go czasem dość, ale...Szkoda mi go. Dlaczego nie próbowałam powstrzymać tego pana? Dlaczego całą nadzieję zawierzyłam cioci? Ja już mam dość...Zasnęłam płacząc w poduszkę.

Pov. Pochylona

To był on. Ten prawdziwy. Mój prawdziwy kuzyn. 

- Co ty się stało? O co chodziło? Dlaczego jest dwóch Vikusów? Mam przeczucie, że wiesz co tu się dzieje. - Someone...Zapomniałam, że tu jesteś...

- I twoje przeczucie cię nie myli. Znając ciebie będę musiała ci opowiedzieć. - Nie miałam ochoty na takie rzeczy, ale...Niech jej będzie.

- Wiem, że to będzie dla ciebie ciężkie, ale...Tak, proszę opowiedz. - Wiedziałam...Cóż...Czego się  robi dla...przyjaciół?

- Tak naprawdę nie cała rodzina się powiesiła. Został mój kuzyn. Zabrałam go ze sobą na górę. On nie był niczego świadomy...Epick stwierdził, że jest za mały, aby rozwijać magię, więc stworzyłam mu świat. Wmawiałam mu, że z tamtą pochodzi, ale zgodnie z prawdą przyznałam, że jesteśmy rodziną. Pewnego dnia zniknął, a ja po przeszukaniu multiversa popadłam w rozpacz, więc zabrałam jego kopię z innego multiversum. Myślę, że ten, który nas odwiedził jest tym prawdziwym...chyba w końcu go znalazłam. 

- Muszę przyznać, że jesteś świetnym kłamcą. Cały multivers łącznie z Inkiem żył w błędzie. Gratuluję upadku na kompletne dno zwane również kłamstwem!


//////////////////

1185 słów. Brawa dla mnie za nowy rekord. I tak w ogóle to książka jeszcze żyje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro