Krwawa noc
Pov. Ink
Siedziałem w Doodle Spare i doglądałem co chwila to znikających AU, aż w pewnym momencie przyszła Pochylona.
- Dzień doby! - Powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej szczerze lecz ona zamiast odpowiedzieć tym samym zrobiła coś niespodziewanego. Przyłożyła mi nóż do gardła i wycharczała
- Dla ciebie nie będzie on dobry. Albo zniszczysz w tym momencie wszystkie AU, albo zabiję cię i zrobię to sama. - Jej głos był przerażający, ale ja się nie ugiąłem. Jestem w końcu Bogiem Undertale!
-Nie ma mowy - Powiedziałem najgroźniej jak się dało przez zęby jednak ta zaczęła się śmiać. Jednak to był inny śmiech. Psychiczny i pełen pogardy dla mojej osoby.
- Jesteś żałosny Ink. - Powiedziała jakby od niechcenia i zaatakowała mnie. Nie rozumiałem skąd w niej ta przemiana i dlaczego to robi, ale wiedziałem, że będzie źle. Odparłem atak i ruszyłem z kontrą jednak ona się nie uginała. Była o wiele silniejsza niż ostatnio.
-Co w ciebie wstąpiło?! - To powiedziawszy ochlapałem jej oczy farbą, aby zyskać na czasie. Ona miotła się i próbowała wytrzeć farbę z oczu, a ja łapałem oddech i przeszedłem do ataku, ale ona się wybroniła. Kiedy odzyskała wzrok znów zaatakowała, a ja wrzuciłem nas do portalu i pojawiliśmy się w bazie Bad Guys.
-Co się z nią dzieje?! - To pierwsze zapytanie, które przyszło mi do głowy. Nie miałem czasu na rozmowy, bo ona znów zaatakowała. Robiła to bez końca. Atak za atakiem, a ona nie okazywała zmęczenia. Dust i Horror raczej nie zamierzali mi pomóc, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy byłem już u krańca sił moja przeciwniczka zaczęła się pocić, a wtedy oni wkroczyli do akcji i zaatakowali ją wspólnie mi dając odetchnąć. Pobiegłem resztkami sił w głąb jakiegoś korytarza i szukałem liny, którą będziemy mogli ją związać. Gdy tak ową znalazłem wróciłem na miejsce i widziałem obezwładnioną i doprowadzoną do nieprzytomności Pochyloną.
- Ledwo daliśmy radę...-Powiedział zmęczony Dust. Potem podałem mu linę, a ten ją związał i zakneblował by następnie rzucić w kąt.
-Sorry, że tak długo musiałeś sam walczyć, ale taka była nasza taktyka. Dzięki za poświęcenie - Powiedział równie zmęczony Horror co jego kolega. Ja natomiast stałem w wielkim szoku. Członkowie Bad Guys właśnie mnie przeprosili, pomogli i jeszcze podziękowali!
- Nie ma za co...- Powiedziałem w dalszym ciągu lekko oszołomiony. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i zorientowałem się, że był to salon, a na fotelu siedziała widocznie załamana Someone. Podszedłem do niej i przykucnąłem obok.
-Hej, wszystko okej? - Spytałem łagodnie tak bardzo jak tylko umiałem
-Tak...uznajmy, że tak...- Jej głos był smutny i załamany. Wiedziałem, że powstrzymuje się od płaczu.
-Nie ma uznajmy tylko mówisz prawdę. O co chodzi?
- Ona oszalała i będę znów musiała ją zabić, żeby jej LoVe się zresetował...-Uroniła łzę, a ja ją otarłem. Chwilę pomyślałem i przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
-Słyszałaś kiedyś o Resecie Multiversa?
-Tak, ale...Nie powinieneś tego robić z tak błachego powodu.
- To już nie jest błachy powód. Ona wymordowała połowę Versa!
-W takim razie masz pełne prawo to zrobić. - Powiedziała smutno i wstała, a następnie otwarła portal do jakiegoś AU, gdzie właśnie wstawał świt.
- Masz rację. Słońce jest czerwone. Tej nocy przelano krew!(kto wyczaił nawiązanie???) - Powiedziała to tak jakby chciała bohatersko zabrzmieć. Niestety musiałem sprowadzić ją na ziemię i ostudzić jej zapał.
-Ty wiesz, że słońce zawsze jest czerwone kiedy wschodzi i zachodzi? - Mina jej zrzedła po czym dodała sucho
- Chciałam tylko zarzucić jakimś fajnym cytatem z Władcy Pierścieni. - Nie wiedziałem o co chodzi, ale żeby jeszcze bardziej nie psuć jej humoru po prostu odpuściłem. Ona zamknęła portal, a ja przeniosłem się do Anty-Voidu. Od razu przypomniałem sobie jak wiele cudownych chwil spędziłem tu z Ruru, ale potem przybyła Pochylona i wszystko się skończyło. W dodatku ona go zabiła! Jestem na nią za to zły i za to, że narobiła takiego bałaganu, ale co począć.
Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić poczułem ukłucie w duszy i od razu przeteleportowałem się do Strefy Bazgrołów. AU znów zaczęły się sypać i znikały jedne po drugim, a ja nie mogłem nic zrobić. Wtem przypomniałem sobie o Dust'cie i Horrorze. Przeniosłem się tam i ujrzałem dwie nowe kupki pyłu, a w koncie, gdzie leżała Pochylona leżały rozerwane liny. Uroniłem łzę, którą szybko otarłem i znów się przeniosłem. Było to AU, które właśnie niszczyła. Zabijała tutejszego Sansa.
- Ciii. Już dobrze. Ból zaraz minie~ - Powiedziała to przekręcając nóż wbity między żebra biednego szkieleta, który zaraz potem zmienił się w pył. W tym samym momencie rozległ się psychiczny śmiech Pochylonej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem, że ona się wręcz rumieni od tego. Ból i cierpienie sprawiało jej taką radość jak nigdy.
- Pierdolona sadystka. - Powiedziałem i zniknąłem nie chcąc ponownie wdawać się w walkę z nią, bo wiedziałem, że tym razem nikt mi nie pomoże. Teraz jestem w Klasycznym Undertale. Co ciekawe Bad Guys nigdy nie niszczyli tego świata tak samo jak Deltarun. Nie wiem dlaczego, ale tym lepiej dla mnie. Znalazłem czym prędzej Frisk. Małe dziecko spojrzało na mnie nie rozumiejącym wzrokiem i spytało.
- To ty Ink?
-Tak, to ja! Potrzebuję twojej pomocy! - Krzyknąłem, a ona jedynie przewróciła oczami i westchnęła.
-Niech będzie - Zgodziła się!
///////////////////
840 słów
No hej. Wstaję z upadku i zaczynam znów pisać porządne (tak mi się wydaje) Rozdziały. Mam nadzieję, że jest okej i w miarę utrzymuję poziom...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro