Jak to bez niej?!
Pov. Pochylona
- Muszę przyznać, że jesteś świetnym kłamcą. Cały multivers łącznie z Inkiem żył w błędzie. Gratuluję upadku na kompletne dno zwane również kłamstwem! - Someone ma rację. Jestem tylko kłamcą. Chciałam chronić kuzyna, ale tylko jeszcze bardziej zepsułam.
- Naprawię to wszystko. - Powiedziałam i przedostałam się do realnego multiversa. Znajdę cię Vikusxxx.
Pov. Killer
Szef wysłał mnie do pokoju Krzywej, bo dochodziły z tamtą krzyki od dłuższego czasu. Gdy wszedłem zobaczyłem tylko Someone na środku pokoju.
- Co tu się działo? - Spytałem nie pewnie. Trochę bałem się odpowiedzi.
- Pochylona...Poszła gdzieś i nie wiadomo kiedy wróci. - Jak to nie wiadomo kiedy wróci?! Przecież za tydzień mamy święto w Bad Guys! Jeśli jej nie będzie to się nie uda.
-Jak to nie wiesz. Ty zawsze wiedziałaś gdzie jej szukać. - Mówiłem to z nadzieją w głosie. Nadzieją, że jednak to żart, a Pochylona zaraz się pojawi i wszystko wróci do normy.
- Widzisz Killer...Tym razem jest inaczej. Ona musi to załatwić. Naważyła sobie piwa i teraz będzie je pić. A tak przy okazji to dlaczego jesteś taki roztrzęsiony? - Ona jeszcze śmie pytać?! Eh...Dobra, przecież jej nic o tym nie wiadomo. Kiluś wytłumacz jej to na spokojnie i się nie denerwuj...Wdech i wydech...
- Co roku obchodzimy pewne święto i bez pochylonej nie może się odbyć, a jest już za tydzień.
- Rozumiem. Jednak jak ją znam to pewnie szybko się z tym upora. - To mnie trochę uspokoiło, ale zaraz potem przypomniałem sobie, że musze to powiedzieć szefowi! On mnie zamorduje!
-A...Mogę cię o coś prosić? - Może jak ona pójdzie ze mną to będzie łatwiej. Oby się zgodziła.
-A o co chodzi?
- Muszę przekazać to szefowi, a on będzie zły. Boję się...Pójdziesz ze mną? - Brzmiałem jak dziecko. Dziecko bojące się pana, który przyjdzie z workiem i go zabierze. W sumie to taki jest NM. Mój Senpai~ (ja nie mogę XD. Ryję się ze śmiechu jak to pisze XD )
-No dobra- Jest! Zgodziła się! Może będę bezpieczniejszy. Kierowałem się w stronę biura, a Someone za mną. Zapukałem i po pozwoleniu na wejście obydwoje zajrzeliśmy do biura szefa.
- Szefie, bo Pochylona...Jej prawdopodobnie nie będzie na święcie. Ma bardzo ważne sprawy do załatwienia i..- Zacząłem po cichu, bo się bałem. Potem mówiłem już nieco śmielej, aż w końcu mówiłem normalnie, ale potem mi przewał z krzykiem.
- Jak to bez niej?! Masz ją sprowadzić natychmiast! - No skąd ja wiedziałem, że będzie zły.. Co ja mam mu teraz powiedzieć? Że nikt nie wie gdzie jest? On mnie zamorduje. Mój Senpai~ Jest uroczy kiedy się złości.
- Niestety, ale nikt nie zna jej położenia, a z tego co wiem naważyła sobie takiego piwa...Sprawa jest ciężka. Będzie teraz to piwo pić, ale myślę, że zdąży. Nie bój nić Nightuś. (No ja przepraszam bardzo, ale tego to się nikt nie spodziewał. Nawet ja. Someone nie zarywaj do NM!) - Dzięki za pomóc Ktoś, ale...Że niby jak ty go nazwałaś?! Ona śmie zarywać do MOJEGO Senpaia?!
- Dziękuję z informacje. I proszę odpuść. Ten zakład był durny, weź daj spokój i nie nazywaj mnie tak. Naprawdę. - Czyli to tylko zakład? Ma szczęście debilka.
- Sorry Nightuś, ale to jest zbyt piękne żeby przestać. Skończę dopiero jak oficjalnie przyznasz, że odwiedzasz brata.- Uuu...O tym nie wiedziałem. Robi się ciekawie.
- Jasne, jasne... Tak, dalej odwiedzam swojego brata. - Jednak Szefcio nie jest taki twardy i zgorzkniały.
*Time skip. Dzień święta*
Nie ma jej! Ceremonia się rozpoczęła, a jej nie ma! Wszyscy stoją w szeregu oprócz mnie i Sempaia, bo nasza dwójka nie brała w tym udziału. Zjechali się wszyscy zaproszeni na tą uroczystość. Byli to głównie przyjaciele szkieletów z gangu lub...Nie szkieleta...Pochylonej... Wracając do tego co się działo. Nastąpiło przyznanie nagrody za najlepsze statystyki kiedy nagle przez portal wpadła Pochylona robiąc przewrót na rękach i stając na swoim miejscu na baczność jak przykładny żołnierz.
Pov. Pochylona
Zdążyłam! To się nazywa upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Uratowałam sobie dupę z tarapatów i w miarę się nie spóźniłam. W tem zauważyłam, że za każdym jest tablica ze statystykami. Już chciałam pokazać swoją kiedy Szef chwycił mnie tą swoją obleśną maską za szyję i począł dusić.
- Gdzie byłaś szczurzy bobku?! - Nienawidzę tego głosu. Tego niskiego, gburowatego, ochrypłego i przerażającego, którym nas wszystkich karze. Nie zawsze ma taki.
-J-ja naprawiłam bł-łędy prze-przeszłości. - Jeszcze się jąkam. Na świetnie! Przez niego czuję się bezbronna, a nienawidzę tego uczucia. Kątem oka zauważyłam na widowni siedzącą Someone i Killera, który tłumaczy jej co się obecnie dzieje. Nożyk nigdy nie brał w tym udziału, bo był najsłabszy i nie lubił pokazywać swoich statystyk.
- No i co niby osiągnęłaś?! Zadowolona z siebie?! - Darł się po mnie. Zaraz mu pokażę, że ze mną się nie zadziera!
- Bar-rdzo! - Macka, którą wcześniej mnie trzymał za szyję dość delikatnie jak na niego gwałtownie się zacisnęła. Chwyciłam go za tą mackę i poczęłam próbować się wyrwać. Wierzgałam nogami jak opętana, ale to z nerwów. Nie wiedziałam co robię.
Pov. Killer (dziś trochę będę tymi perspektywami skakać, ale jest to potrzebne dla rozwoju fabuły)
Dusi ją. U nas W gangu to norma, że Szef kłóci i bije się z Pochyloną. Tych dwoje - ogień i woda. (Kto wyłapie nawiązanie?)
- Ona ją zabije...- Wyszeptała Ktoś.
-Wątpię to dla nich typowe. - Powiedziałem to tak obojętnie jak tylko potrafiłem. W rzeczywistości sam się nieco niepokoiłem, a w oczach Errora obserwowałem furię, którą ledwo powstrzymuje.
- Ale wracając do tradycji...Zwykle wygrywa Pochylona lub Error. Przez ostatnie trzy lata tytuł mistrza należał do Krzywej.
- A co z Nighmarem? On nigdy nie wygrał? Przecież ponoć jest najsilniejszy. - Punkt dla niej! Senpai jest najsilniejszy i najwspanialszy.
- Jest szefem i uznał za niestosowne branie w tym udziału, a ja nie biorę udziału, bo nie lubię swoich statystyk. Jednak wróćmy do tematu. O tym na którym miejscu będziesz decyduje LOVE. To on definiuje naszą siłę, a nie Statystyka Ataku. - Przerwałem na chwilę, żeby nabrać powietrza do nieistniejących płuc i zobaczyłem, że walka nie zmieniła się zbyt. Pochylona dalej w ścisku NM próbuje się wydostać.
- Sz-szef mnie puści. Dob-dobrze rad-dzę. - Ona nie umie już oddychać. Jest cała sina. Nosz cholera ona ją udusi!
- A to niby dlaczego? - Spytał prześmiewczo Koszmarek. Widoczne było, że miał jej słowa za nic.
- Jes-stem silniejsza od sze-efa. - Ona żartuje co nie? Przecież Senpai ją za to stwierdzenie zabije!
- Żałosne. Przypomnij mi ile ty masz LV? - Pochylona próbowała coś powiedzieć lecz nie dała rady. Dusił ją zbyt mocno.
- Z tego co pamiętam ma go 210 ! - Krzyknęła Someone w obronie swojej przyjaciółki.
- Mniej niż ja. Nie jesteś więc silniejsza ode mnie - On otwarcie z niej drwił. Powiem szczerze, że żal mi jej i to bardzo.
- Dodaj moje przed śmiercią. I dodatkowe 5 - Wydusiła z siebie resztkami siły.
- Przed śmiercią miała 205! - Skąd Someone takie rzeczy wie? Chyba lepiej nie pytać.
- Hm...Dodając do tego pięć wychodzi nam 420(kolejne nawiązanie), ale nie możliwe żebyś odzyskała LV sprzed śmierci! - Nm zaczął się bać. Było ledwo słyszalne w jego głosie.
- W Realnym multiversum wszystko jest możliwe. Odzyskałam je i zabijając podniosłam o pięć! - Pochylona udawała, że się dusi! Nagle jej oczy zapłonęły czarnym światłem i przywołała swoje miecze, które były turkusowe (zmieniłam kolor, bo były zbyt podobne do miecza determinacji). Za nią pojawiła się jej tablica ze statystykami. Atak był podobny do tego jaki miał każdy. Defensywa w normie, a HP małe jak zawsze, bo zaledwie dwa. Średnia LOVE wynosiła 207. Szef miał 374, ale pochylona dzierżyła dumne 420.
-Krucho z nim- Skomentowałem po cichu
-NIGHMARE!!!
////////////
1253 słowa Nowy rekord UwU
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro