Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zrozumienie

Dwójka szkieletów i jeden człowiek pojawili się na korytarzy zamku w jednym z opuszczonych AU. Najwyższy z niech Nighmare był cholernie zdenerwowany i gdyby tylko mógł, to rwał by sobie włosy z głowy.

- Ja nie ręczę za siebie i to zaraz mu zrobię! - Wykrzyczał zdenerwowany Koszmar i zmierzał właśnie w kierunku pokoju Dusta. Pochylona go przegoniła i zagrodziła mu drogę.

- Szefie! Jesteś zbyt zdenerwowany. Obawiam się, że nie przeżył by tego spotkania z tobą, więc może idź z Error'em i napij się ziółek uspokajających. Ja się tym zajmę. - Rzuciła szybko dziewczyna.

-Ty?! Nie dasz rady i źle to zrobisz! - Oburzył się Night

- Oj, Nighty...- zabójczynie pokręciła głową z bez aprobatą. - Przypomnieć ci, że jestem kobietom i swoim urokiem osiągnę więcej niż ty z paskudną mordą? (Chuj z tym, że Pochyloną w realu łatwo pomylić z facetem XD ) Poza tym będę nieco delikatniejsza i więcej z niego wyciągnę. Łatwiej go przekonam.

- Po pierwsze, Nie mam paskudnej mordy - zaczęła ośmiornica - I po drugie, Nie musisz przypominać. Tylko załatw to, bo jak nie to cię wywalę na zbity pysk i spiorę na kwaśne jabłko.

-Spokojnie szefuniu, załatwię - Po tych słowach skierowała się w stronę pokoju Dust'a i zapukała, a gdy tylko usłyszała pozwolenie weszła pewnym krokiem.

- O co chodzi? - Spytał szkielet wychylając głowę znad Game Boy

- Przyszłam z tobą porozmawiać o pewnej dość ważnej sprawie...- Powiedziała i usiadła na podłokietniku fotela, na którym znajdował się jej towarzysz. 

- Więc o co chodzi? - Pył odłożył grę i nastawił uszu, których nie miał

- Doszły mnie słuchy, że spotykasz się z Blue. Wiesz, że jest z drużyny przeciwnej. Prawda? Bo chyba nie próbujesz mi wmówić, że jest przeciwnie. - szkielet aż pobladł z przerażenia, a Pochylona pochyliła się nad nim nasłuchując jego przyśpieszonego oddechu.

- Tak, to prawda i nie będę ci nic wmawiał. Tylko błagam. Nie mów ośmiornicy! - Odparł błagalnie, a Dziewczyna zaśmiała się cicho.

- Oj Dust...Nie doceniasz mnie. Szef o wszystkim wie, a teraz jeszcze się dowie jak go nieładnie przezywasz. Ale i tak powinieneś mi być wdzięczny, bo niewiele brakowało, a tę rozmowę odbył być z naszym szefem.- rzuciła niewinnie, lecz ze złośliwym uśmiechem. Potem ułożyła palce w kształt pistoletu i przyłożyła mu do czaszki - będziesz odstrzelony jeśli nic z tym nie zrobisz. Dobrze o tym wiesz. Pif-paf!

Po wydaniu dźwięków pistoletu odsunęła rękę i spojrzała w przerażone oczy kompana, po czym zaczęła się szyderczo śmiać. Szkielet natomiast w czaszce miał wielki mętlik. Nie wiedział co powinien zrobić. W dodatku zdawał sobie sprawę, że Pochylona o ile już tego nie robi to spróbuje użyć na nim swojej nowej techniki. Techniki Uroku. W zasadzie to nikt nie wiedział jakim prawem to działa, bo do wybitnie ładnych nigdy nie należała, ale chyba samo bycie dziewczynom wystarczało. Lecz nagle zdał sobie sprawę, że już teraz próbuje tego użyć, więc otrząsną się i spojrzał jej w oczy z zimną stalą.

- Słuchaj. Wiem, że nie powinienem, ale serce nie sługa. Kocham go i nie zamieniam niczego zmieniać. Możecie mnie wylać z gangu, ale ja go nie zostawię. - Rzucił ozięble Dust i wstał z fotela, by wyjść, ale ręka dziewczyny go powstrzymałą.

- Jesteś pewien, że dla tej małej Borówy jesteś w stanie porzucić wszystko? Cały twój dobytek, twój sens życia i osoby, które kiedyś nazwałeś R O D Z I N Ą ? Jesteś w stanie dla niego to wszystko zrobić? - ścisnęła mocniej jego ramię. Dobrze wiedziała jak będzie odpowiedź, ale i tak chciała się upewnić.

- Tak, jestem w stanie. Poza tym teraz to on jest moim sensem życia, a was dalej traktuję jak rodzinę. Znaczy ciebie mniej, ale w dalszym ciągu. - Ostatnie zdanie wypowiedział ciszej i mniej pewnie, ale Pochylona usłyszała. Nie była zła, bo znała powody tego

- Odważne słowa. Nazywasz go sensem życia, a nie bierzesz pod uwagę, że on może cię kiedyś zranić i zostawić. On może ci się znudzić. Wtedy dalej będzie "twoim sensem życia" ? - Dziewczyna dalej napierała. Chciała go przetestować i pocisnąć jak tylko się dało. Widziała, że teraz Dust się nieco zawahał.

- Jeśli mnie zrani to ja mu wybaczę. Poza tym wątpię by to zrobił i bym kiedyś się nim znudził. Kocham go, a to, że nie potraficie tego zaakceptować mam głęboko w miednicy! - Pochylona uśmiechnęła się pod nosem i puściła jego ramię

- Uważaj, że być nie miał czego innego w miednicy. Na przykład ch*ja Blue lub szefa. - Westchnęła przeciągle - W każdym bądź razie sprzedam ośmiornicy bajkę o tym, że zdecydowałeś się zerwać z tym kurduplem. Będę cię kryć, ale ty też masz się starać lepiej ukrywać te wasze spotkania. 

- Ale jak to! Myślałem, że masz mnie odciągnąć od niego!

- Bo tak miało być, ale widząc jak bardzo jest dla ciebie ważny stwierdziłam, że to nie ma sansu. Poza tym sama jestem z pewnym debilem, więc wiem jak to jest. - Gdy skończyła mówić szkielet przytulił ją

- Dziękuję! Jestem twoim dłużnikiem!

- Dobra, a teraz mnie puść.

- Fakt, przepraszam. - Zaraz potem d niej odskoczył i wrócił na fotel

- Jest okej. Miłej gry. - rzuciła i przeteleportowała się do kuchni, gdzie zastała Nighmare pijącego ziółka na uspokojenie i Errora, który obżerał się czekoladą. - Szefie, udało się!

- To dobrze - burkną koszmar, a dziewczyna usiadł obok niego

- Coś się stało Night?

- Jestem zawiedziony sobą. Czy naprawdę aż tak po mnie widać, że Dream to mój słaby punkt? - spytał zrozpaczony

- A ty dalej o tym... - westchnęła - Mam być szczera, czy dyplomatyczna?

- Szczera - burknął

- Tak widać, ale nie z każdej strony i nie każdy to dostrzega. Ale wiesz...Cos takiego to choroba starszego rodzeństwa. Kiedy żyłam jeszcze na powierzchni też miałam młodszą siostrę. Nienawidziłam jej, ale kiedy wiedziałam, że jakiś dzieciak ją zaczepiał lub bije od razu stawałam w jej obronie. 

- I dalej byś stanęła? - Spytał badawczo Koszmar

- Gdyby tylko żyła to pewnie tak. - spojrzała w sufit i zamknęła oczy, by pozbyć się łez o oczu

- No tak, zapomniałem. Przepraszam. - I zapadła cisza, ale nie niezręczna tylko zwyczajna. Nikt nie czuł potrzeby, by coś dodawać do tych wypowiedzi. Po prostu siedzieli w zadumie, a Error pożerał już 7 czekoladę. 

I w ten oto sposób trójka największych morderców spędziła pozostałą część dnia. Trochę rozmawiali, a trochę siedzieli w ciszy. Czy to nie zastanawiające, że ci niby najokropniejsi mają w sobie tyle współczucia i wrażliwości? Gdy zajrzy się we wnętrze tych "diabłów" to jednak nie tacy straszni jak ich malują co nie?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro