Znikające relacje i książki
Fresh nie mógł się doczekać kolejnego zebrania klubu. Wiedział, że będzie ostro, że będzie kłótnia. A przynajmniej na to liczył. Po zwołaniu wszystkich członków nie musiał czekać długo na ich przybycie. Pojawili się prawie natychmiast. Wszyscy oprócz Pochylonej, która wykonywała misje specjalnie i na drugi etat pracowała w barze, więc brakowało jej czasu na zebranie, a przynajmniej tak twierdziła.
- A więc zacznijmy kolejne wyczesanie spotkanie klub shiperów! - Wrzasną, tym samym rozpoczynając zebranie. - Chciałbym dziś wyjątkowo zacząć od zakładów!
- Niestety nie mam informacji, jak mój się zakończył - fuknął Blue
- Ale ja wiem! Nasza zaczepista Pochylcia wzięła się za Geografię! - Odparł Fresh, a na sali zapadła cisza i wszyscy spojrzeli na Errora. Ten tylko zamknął oczodoły, westchnął głęboko i powstrzymał łzy.
- Straszna z niej szmata - Powiedział w końcu tym samym mącąc dotychczasową ciszę. Reszta tylko w milczeniu wymieniła się pieniędzmi, a Error wrócił do bazy. Stanął w progu salonu, gdzie zastał całe Bad Guys, łącznie z Pochyloną, która miała n ramionach jego bluzę. Stanął obok niej i spojrzał na nią złowrogo - Oddaj mi moją bluzę.
- Oddaj mi moje dziewictwo - odpowiedziała i spojrzała na niego pytającym wzrokiem. - Nigdy nic nie miałeś do tego, że kradnę ci bluzy.
- Ale teraz mam. Bo z tobą zrywam - warknął, a Pochylona ze stoickim spokojem oddała mu jego własność.
- Czyli już wiesz. Zajęło ci to dłużej niż sądziłam. - Powiedziała i wstała z kanapy - Wysłuchasz jakichkolwiek wyjaśnień, czy mam sobie to darować
- Daruj sobie. Może kiedy indziej posłucham, ale nie dziś. Jestem zbyt zmieszany. - Po tych słowach usiadł zawiedziony na kanapie, a Pochylona Poszła do swojego pokoju. Położyła się na łóżko. Była wdzięczna sobie z przeszłości, że wypiła tyle melisy.
Wszystko to tylko dlatego, bo kiedyś była pijana. Chodziła od kumpla do kumpla, bo chciała coś u nich załatwić, czy spytać, ale oni coś świętowali, więc piła z nimi. (Czy to na wiązanie do czwartego rozdziału pierwszej części? Otóż tak!) Na początku wydawało się jej, że od Nigmare poszła do baru i tam spotkała Someone, ale o wiele później przypomniała sobie, że pomiędzy tymi wydarzeniami była jeszcze w jednym barze. Gdzie spotkała Geografię. Tam się stało, co stać nie powinno. A potem kilka razy się jeszcze spotkały i... To wszystko jest tak pogmatwane, że nawet autorka nie wie jak to ująć, żeby nie zabrzmiało to aż tak źle.
Tym czasem w salonie reszta Bad Guys, jak się okazało już od dawna przewidywali, że tak to się skończy. Nawet Error to przeczuwał, przyznał się, że czasami rozmyślał, czy nie zakończyć tego, ale nie w taki sposób.
- Owszem, byłą szmatą, że tak zrobiła, ale wszyscy wiedzieliśmy, że to długo nie potrzyma. I tak daliście radę zaskakująco długo. Całe... No właśnie, ile? - Zagadnął Nighmare
- Hm... Miała 12 lat jak tu przyszła - Zaczął Killer
- 13 jak trafiła do więzienia i 15 jak wyszła - wyliczał dalej Horror
- A rok potem byliście razem. 16 lat - Dodał Dust
- I 11 lat wojny między tobą, a Someone. Co myśmy się wtedy wywalczyli... To były czasy! Ale ogółem to już razem mamy 27 lat - rzucił Cross
- Rok życia, trzy lata była martwa i resumując dochodzę do konkluzji, że Krzywizna ma...31 lat! Kurwa, jaka ona stara. Szmat czasu z nią spędziliśmy. A ty z nią wyrwałeś 15 lat. - Skwitował Nighmare i zapadła cisza.
- Zdarza się. Nie będę tego rozpamiętywał i po prostu będę ją traktował jak koleżankę z pracy. - I tak było. Rozstali się, ale obydwoje się tym jakoś szczególnie nie przejęli. Już dawno zauważali, że ich uczucie jakby przygasa.
*skip time, bo dawno nie było i muszę urwać wątek, a nie wiem jak lepiej to zrobić. Wieczorem*
Pochylona właśnie skończyła swoją zmianę w barze i szła do Outera. Znów wpatrywała się w gwiazdy i starała rozpoznać się jak najwięcej konstelacji.
- Mała niedźwiedzica, Pas Oriona... - I nagle nastał huk. Dziewczyna zaliczyła bliskie spotkanie z ziemią, a to wszystko przez głupi patyk. Miała silne wrażenie, że coś podobnego się już zdarzyło, ale postanowiła to zignorować. Wstała, otrzepała się i już moment potem pukała do drzwi. Otworzył jej Gwiezdny Sans.
- Hej, czego chcesz? - Spytał wpuszczając zabójczynię.
- Chodzi o dług - powiedziała i usiadła na kanapę i z kieszeni bojówek wyjęła sporą sakiewkę - Wczoraj dostałam wypłatę, plus hajs za misje dodatkowe. Łącznie 1300 golda. (Ej, liczy ktoś ile ona już spłaciła? XD Chyba będę musiała przejrzeć rozdziały i to sprawdzić...)
- No, ładnie, ładnie. Widać, że ci zależy na spłacie.
- Czekaj, to nie koniec. Mam jeszcze odrobinę golda, które wzięłam z różnych AU zanim je zniszczyłam. Czyli jakieś 2137 golda. - rzuciła, a jej towarzysz zagwizdał z podziwem. Wziął pieniądze i zniknął. Pochylona wiedział, że zaniósł je Grillby'emu, więc wróciła do domu. Tam walnęła się na kanapę.
- Hej, jak minął dzień? - Zagadał Dust grający na swojej konsoli
- Mogło być gorzej, a tobie?
- Całkiem nieźle. I dostałem cynk, że szef coś planuje
- Skąd? Od kogo? Na co? Gdzie? - Dziewczyna nagle bardzo się ożywiła i spojrzała na niego z nieukrywaną ciekawością
- Ano od Killera. Nasz KOCHANA ośmiornica chce zrobić dzień sprzątania - rzucił niezadowolony, a Pochylona aż spadłą z kanapy
- Błagam, powiedź, że to tani żart - Jednak Dust pokiwał czaszką przecząco - Zajebię go. Robi nam to co roku. Sprzątanie tego cholernego zamku, który jest wielki. Byłeś kiedyś na przykład w południowej wieżyczce?
- Nigdy w życiu
- No właśnie. Ja byłam tam raz, bo chodzące sushi kazało mi tam sprzątać. Chociaż większa część murów jest kompletnie nie używana, to on... Eh, nie ważne. Brak mi do niego słów.
- Nie tylko tobie. - westchnął przeciągle i wrócił do grania. Pochylona natomiast poszła zrobić sobie herbaty. Jednak coś musiało pójść źle i poparzyła sobie całą dłoń. Wrzasnęła tak, że cały zamek słyszał, a potem wsadziła dłoń pod zimną wodę.
Kiedy już spokojnie mogła spokojnie, w swoim pokoju usiąść na fotelu, zorientowała się, że nie ma książki, którą chciała poczytać. Odłożyła kubek na biurko i przeszukała półkę raz, drugi, a nawet trzeci.
- Gdzie do cholery jest Drużyna Flaszki?! - Warknęła ze złością, a do jej pokoju ktoś zapukał - Wlazł!
- Hej, co się tak drzesz? - rzucił Cross wchodząc do pokoju
- Bo nie wiem gdzie drużyna flaszk!
- Jakiej flaszki?
- Znaczy Drużyna pierścienia. Ale to nie istotne. To była moja ulubiona część "Władcy Pierścieni" W limitowanej edycji, a w dodatku za okładką były ważne dokumenty.
- Nie dramatyzuj. Jutro się pewnie znajdzie. Poza tym wszystkie istotne dokumenty są u szefa, a książkę, co prawda może nie z limitowanej edycji, ale znajdziesz w bibliotece. Jestem pewien.
- Czekaj, to my w tym zamczysku mamy bibliotekę? - Spytała z nieukrywanym zdziwieniem
- Tak, też długo o niej nie wiedziałem. Odkryłem ją rok temu podczas sprzątania. - Po tych słowach wyszedł. Pochylona na to miast postawiła sobie za cel odnalezienie swojej książki z dokumentami i biblioteki
//////////////
1150 słów. Bywało lepiej, ale no.
Rozdział pisałam bez weny i jeszcze taki głupi wątek, więc pewnie nie będzie zbyt dobry. Przepraszam i dzień dobry wieczór.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro