Plan pokonania i wygrania
Było około godziny 15:00 czasu multiversalnego, gdy W siedzibie Star Saness odbywała się narada. W zasadzie siedziba to złe określenie. To był po prostu dom Dreama w DreamTale. Mieli oni zamiar omówić plan odparcia ataku Bad Guys, który ma się odbyć następnego dnia. Skąd wiedzieli? Otóż Blueberry już od dłuższego czasu starał się uwodzić Dusta, by móc wyciągać od niego takie informacje. I udało mu się. Celem wrogiego gangu było FreshTale. Zdziwiło to nie co Dreama.
-Ale jak to? Przecież to brat Errora i szwagier Pochylonej! - Wykrzyczał marzyciel.
- Pragnę ci przypomnieć, że niezbyt go lubią. Zło nie zna granic. Oni są przeżarci złem na wskroś i nie znają litości. Nie zawahają się przed zabiciem go. Wyzbyli się emocji - rzekł Ink i westchnął z rezygnacją
Zaraz potem przystąpili do tworzenia planu. Podejrzewali, że jak zwykle w ataku udział wezmą wszyscy oprócz Nighmare. Dream podejrzewał dlaczego tak jest, a to o czym opowiadał Blue po powrocie z przeszpiegów utwierdzało go w tym. Zdał sobie sprawę, że jego brat tego unika, bo boi się, że musiał by z nim walczyć. To zawsze budziło w nim nadzieję, że jednak jest jeszcze w nim trochę dobroci. Jednak z zamyślenia wyrwał go głos Malarza.
- Wiecie co, od pewnego czasu jedno z prawie że opuszczonych AU ostatnio się uaktywniło. W zasadzie autorka nie zniszczyła go tylko dlatego, bo z niego pochodzi i ona też by zginęła. - przerwał, a potem wziął dech i kontynuował- autorka gmerała coś przy jednej z dusz nie wiem, której dokładnie, ale podejrzewam pomarańczową.
-Skąd takie domysły? -Dopytywał właściciel mieszkania, a Ink tylko westchnął i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Cóż...Ponieważ te zmiany dzieją się w AU zwanym Elatrendu, a raczej powinienem powiedzieć TaleUnder. Pochylona mówiła mi, że chce zmienić jego nazwę, bo dowiedziała się, że istnieje już świat o takiej nazwie. W zasadzi to przez to całkowicie porzuciła ten projekt. Tamto AU jest w zasadzie opuszczone, bo wybiła wszystkie postacie. Został sam świat, a to tylko dlatego, bo jak już mówiłem on utrzymuje ją przy życiu - Chciał ciągnąć dalej, ale nagle ktoś mu przerwał
- To straszne! Była okropna dla swoich stworzeń. - wtrącił Blue
- To prawda, ale nie mogła znieść tego, że ktoś ją uprzedził. Jak każdy artysta załamała się tym i dlatego to zrobiła - wyjaśnił szybko - Jakieś pytania?
- Tak, Skoro coś zmienia w swojej postaci, to dlaczego tego nie widzimy? - dopytywała Borówa
- Ponieważ ZAPISUJE zmiany w świecie, ale nie PUBLIKUJE tak, aby wszyscy widzieli. Ja też nie widzę co dokładnie kombinuje. Ale wiem, że pomimo tego, że porzuciła tamten świat, to czasami tam wraca i chce coś pozmieniać, jakby...odbudować
- To wiele tłumaczy - westchnął Blue - Ale w każdym bądź razie trzeba obmyślić plan na ten atak, który chcą jutro przeprowadzić.
- Fakt - zawtórował mu Dream - Z racji, że to jest duży atak to proponuję wziąć jeszcze tajnych członków, którzy się zwykle nie udzielają. Mam na myśli Undyne i Papyrusa z UT i...
- No właśnie. Nie ma kogo. Po za nimi nikt za bardzo się do tego nie nadaje, a i tak oni będą mierni. - Odparł sceptycznie Ink
- Chwila, chwila... A gdyby tak jak na igrzyskach, znów spróbować namówić Someone??? - Zapytał podekscytowany szkielecik mający metr 30 w kapeluszu (Blue, jakby ktoś nie zaczaił)
- Blue, nie. Zapewniam, że się nie zgodzi. - powiedział nieco poirytowany artysta, ale mały szkielecik nie dawał za wygraną
- Ale trzeba chociaż spróbować! - taka rozmowa toczyła się przez dobra kilkanaście minut, aż w końcu Malarz odpuścił.
- Dobrze, już dobrze. Pójdziemy się jej spytać, ale nie zdziw się jeśli się nie zgodzi.
Chwilę potem owa trójka pojawiła się w progach Someone, która właśnie czytała jakąś nadzwyczaj gruba książkę. Niechętnie podniosła wzrok znad przedmiotu i usiłowała nie pozabijać ich wzrokiem
-Po pierwsze, moglibyście pukać, a po drugie czego chcecie? - spytała niezbyt pocieszona tym, że ktoś przerwał jej lekturę
- Chcieliśmy cię spytać, czy pomoglanys nam w misji - zacząć niepewnie Blue
- Co to za misja? - Dopytywała Ktoś
- Misja ocalenia pewnego AU przed ata- Niski szkielet chciał dokończyć, ale nie było mu to dane, bo dziewczyna mu przerwała
- Nie, nie ma mowy. Domyślam się, że będzie to przeciw Bad Guys, a ja nie mam ochoty "zupełnym przypadkiem" ponownie walczyć z pewną istotą. Pochyloną.
-Ale Someone!
- Nie ma ale. Powiedziałam coś i tak będzie. Wiem, że moje argumenty w tym momencie są słaba, ale nie. I nie wyprowadzajcie mnie z równowagi, bo i tak mam dziś gorszy dzień.
Zrezygnowane szkielety nie chcąc dalej drażnić lwa opuściły tamto miejsce, by ponownie pojawić się w domu Marzyciela
- A nie mówiłem?! - Wrzasnął Ink zaraz po powrocie - Naszą ostatnią nadzieją są Papyrus i Undyne. Oraz fakt, że może jednak ktoś jeszcze od Bad Guys nie będzie na ataku. Lepiej chodźmy po tamtą dwójkę i przedstawmy im ustalenia.
*skip time - następnego dnia*
- Powodzenia idioci - wycedził przez zęby Nighmare i otwarł portal, przez który przebiegło pięć szkieletów, by zaatakować FreshTale. Gdy tylko się tam pojawili zgodnie z planem Horror poszedł do ruin, Error do Snowdin, Dust do Hotland i Killer z Crossem do Waterfall. Pozostałe części i niedobitków mieli zniszczyć wszyscy razem.
Ledwo zaczęli demolkę, a przez kolejny portal wpadli Starowie wraz z odsieczą, lecz uprzednio schowali się w krzaku, by dopowiedzieć kilka słów do planu. Ink wcześniej przyłważył, że jest ich tylko piątka. Bardzo ucieszył go ten fakt. Jeszcze raz rozejrzał się po kolorowym świecie i zorientował się, że to Snowdin i to teren Errora.
- Dobra, słuchajcie. - zaczął Malarz - Ja tu zostaną i będę walczyć z Errorem. Blue idź do Hotland. Undyne, ty najlepiej poradzisz sobie w Waterfall. I weź ze sobą Papyrusa. Dream, ty zajmij się ruinami. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Pochylona nie bierze w tym udziału. nie podoba mi się to.
- Nye Hehehehehe! - zaśmiał się Najwyższy ze szkieletów - Nie obawiaj się Ink! JA, wspaniały Papyrus gwarantuję, że będzie dobrze i to nie jest zasadzka!
- Jesteś zbyt ufny. Ale niech będzie, postaram się tym nie martwić. - wyznał Ink - a teraz ruszać do ataku!
Zaraz po tym okrzyku wszyscy wyskoczyli z kryjówki i ruszyli do wyznaczonego im miejsca. Jednak po dłuższej walce wszyscy znajdowali się co najmniej na obrzeżach Snowdin, Bo Bad Guys zastosowało technikę walki grupowej. Wiedzieli, że tak łatwiej wygrają. Nie zdawali sobie jednak sprawy, że na niebie wysiał otwarty portal, przez który dwie postacie obserwowały to wszystko.
- Chyba dadzą sobie radę - powiedział spokojnie pierwszy osobników głębokim basem
- Niby tak, ale ze mną mieli by większe szanse i przebiegło by to szybciej. - Odparł drugi głos jednak nieco bardziej sfrustrowany.
- Niech będzie. Leć, ale się nie zabij. - Odpowiedział znów pierwszy widocznie zmęczony narzekaniami
- Yu hu! - Wykrzyczał drugi głos i wyskoczył przez portal. Gdy tylko wyłonił się z ciemności okazał się być...
-Kurwa, Autorko! Czemu w połowie zdania oddajesz Inkowi perspektywę!? (Tak, ja jestem waszym wspaniałym narratorem)
- Bo tak powiedziałam!(Tak, to ten zjeb zwany autorką. W dodatku wisi mi już dwie wypłaty)
Pov.Ink
W pewnym momencie poczułem lekki powiew z góry. Spojrzałem na swojego przeciwnika, ale wciąż tam stał. Odparłem atak. Rozejrzałem się na boki i każdy z kimś walczył, więc nie możliwe, że to kolejny przeciwnik. Znów zablokowałem atak Errora i zamachnąłem się pędzlem, chlapiąc Błęda farbą. Kontem oczodołu widziałem, że wszyscy mieszkańcy już schowali się w domach i cieszyłem się, bo będzie mniej zamieszania.
- Hah! Teraz to już na pewno wygramy idioci! - Krzyknął z rozbawieniem Error i spojrzał w górę.
Zrobiłem to samo i zobaczyłem, że ktoś wyskakuje z portalu. Kojarzyłem tą osobę. główkowałem chwilę, aż w net uprzytomniałem sobie, że to Pochylona! Jednak coś nie pasowało mi w jej wyglądzie. Jej czerwone trampki zostały zastąpione czarnymi glanami, zaś na miejsce niebieskich jeansów pojawiły się czarne bojówki z butelkowo zielonym paskiem. Charakterystyczna dla niej czarna bluza wciąż była na miejscu, jednak rozpięta i było widać jej legendarny, wcześniej przez mało kogo widziany szary podkoszulek. Ma dłoniach miała czarne rękawiczki bez palców. Zauważyłem też, że a jej czole jest przewiązana chusta tego samego koloru co pasek. (Tak, moja postać w końcu dostała update, który od dawna planowałam. Szczerze to wkurzał mnie poprzedni wygląd, bo trochę nie pasował do tego jaka jestem, a Pochylona to w końcu odzwierciedlenie mnie.)
- Nie przestawać i dalej atakować! - Krzyknąłem i odwróciłem się z powrotem w stronę Errora, który wykorzystał moje chwilowe rozkojarzenie. Szybko odparłem atak i doszedłem do wniosku, że prócz wyglądu na pewno coś jeszcze zmieniła w mocach! Muszę bardziej uważać. Postanowiłem jednak wrócić do walki i przywołałem Blastera, którego skierowałem na przeciwnika.
Zaraz potem zobaczyłem, że nie zdołał wykonać uniku i nieźle oberwał. Z jego ust sączyła się krew i był coraz bardziej zmęczony. Wiedziałem, że mnie nie docenił. Jednak niedługo mogłem się cieszyć, bo słyszałem, że Blue, Dream i Undyne krzyknęli z bólu. Odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem, Pochyloną, która wbiła im miecze w łydki. Jednak coś się nie zgadzało. Miecze już nie były czerwone tylko mieniły się jasnym odcieniem pomarańczy.
Znów przeniosłem wzrok na Błęda. Nie potrafił się już podnieść, więc podszedłem, by zadać ostateczny cios, ale coś we nie pękło. A może dało by się z nimi dojść do porozumienia? Nie! Ink, nawet o tym nie myśli. Przecież to bezwzględni zabójcy bez uczuć! Zamachnąłem się pędzlem, ale ktoś wyrwał mi go z rąk. To była Pochylona. O ile nic nie zmieniła w swoich mocach, wciąż mogłem ją pokonać. Nie każdy o tym wiedział, ale ja i ona wiedzieliśmy, a jednak mi się przeciwstawiła!
- Error! Wracaj do bazy! - Krzyknęła dziewczyna - W tym stanie już tu nic nie zdziałasz!
- Wiesz, że nie dam już rady otworzyć portalu! - Odpowiedział przepraszająco jej kochanek i znów spróbował stanąć na nogi
- Oferma! - Rzuciła i przeteleportowała się, by stanąć obok niego, a zaraz potem otwarła portal i pomogła mu wejść. Wykorzystałem to i zaszarżowałem w jej stronę i gdy tylko portal się zamknął rzuciłem się na nią i odebrałem pędzel byłą zbyt zdezorientowana by cos zrobić, więc szybko przywołałem Blastera. Przeniosłem się kawałek dalej i strzeliłem. Niestety, udało jej się uciec.
- Ink! To już nie ma sansu! Przegraliśmy! - Usłyszałem zza placów głos Dreama. Spojrzałem na nich i obie grupy było tak samo wykończone
- Nie! jeszcze ma sens! - Odpowiedziałem i chciałem znów zaatakować dziewczynę, kiedy odezwała się z dziwną propozycją
- Słuchaj Ink. Oby dwie grupy są tak samo wykończone. JA zwojnie swoich, a TY zwolnij swoich. Zostaniemy tylko my i to nasza walka zadecyduje. - Powiedziała i spojrzała na mnie. Wiedziała, że jestem już nieco zmęczony po pojedynku z Errorem, ale przystałem. - Dust, Horror, Killer i Cross. Możecie wracać do bazy. Powiedźcie szefowi, że was odesłałam, bo został ledwo jeden przeciwnik i nie chciałam ryzykować waszego stanu.
- Od kiedy masz nad nami władzę?! - Krzyknął Dust
- Od nigdy, ale na każdego z was mam haka i mogę go pokazać szefowi. Poza tym nic nie zdziałacie w tym stanie - Oni tylko przytaknęli i zniknęli. Zaraz potem ja też odesłałem moich kompanów i stanęliśmy naprzeciw siebie z Pochyloną.
- Ink. Obydwoje dobrze wiem, że przegram. Rzadko to komuś przyznaję, ale jesteś ode mnie silniejszy. - westchnęła ze zrezygnowaniem dziewczyna
- Więc po co chciałaś pojedynku jeden na jeden? - Spytałem
- Bo chciałam, żeby oni już byli bezpieczni. Żeby nic więcej im się nie stało. - Odparła
- Ale jak to?! Przecież jesteście bezwzględnymi i zimnymi mordercami! Nie macie uczyć i się takimi rzeczami nie przejmujecie! - wykrzyczałem jej prosto w twarz to co myślałem. Przecież tak wygląda Bad Guys. Prawda?
- Nie prawda Ink. My dbamy o siebie nawzajem, chodź czasem szef na nas krzyczy i torturuje. - Uśmiechnęła się do mnie słabo - my mamy uczucia, ale bardzo dobrze je ukrywamy. Po prostu jesteśmy wyrzutkami, a ten gang to zbiór takich wyrzutków, którzy oddają multiversowi za to, że ich nienawidził. to wszystko.
Gdy skończyła coś we mnie pękło. Nie chciałem w to wierzyć, więc po porostu ją zaatakowałem, a ona tylko uniknęła. Zadawałem cios za ciosem, a ona tylko unikała. Bardzo go to wkurzało. W końcu nie wytrzymał i popchnął ją mocno na ziemię, a ta się przewróciła. Stanął nad nią
- Zabił bym cię, ale to wbrew kodeksowi Star Saness. Wygrałem to. Zejdź mi z oczu. - warknąłem, a ta wstała i otwarła portal. Kiedy miała już przez niego przejść odwróciła się w moją stronę
- To wy jesteście zimni i bez serca - Po tych słowach zniknąła w portalu
/////////////////////
2066 słów! To mój nowy rekord.
Swoją drogą, mam nadzieję, że dobrze się czytało. Aha. I jeszcze podziękowanie dla kuzyna, bo trochę pomógł mi z tym rozdziałem. BAYO!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro