Kto jest zdrajcą?
- Nareszcie. Mam już pawie wszystkie informacje na ten temat! - powiedziała uradowana postać. Siedziała w ciemnym pokoju ze stosem papierów, akt i innych tego typu na biurku. Przeglądała je wszystkie z zapałem w słabym światle lampki nocnej. Nagle do pomieszczenia weszła druga, zdecydowanie wyższa i starsza postać.
- Serio masz już wszystko? - odezwała się nagle
- Tak. Ale wczoraj jak wykradałem ostatnie akta, to ta stara prukwa, Pochylona prawie mnie przyłapała
- Nie mów tak o niej.
- Ale jest stara!
- Ale... Dobra, nie ważne. Pokaż co zebrałeś - teraz obydwie postacie ślęczały nad papierami i analizowały wszystko.
Tymczasem w twierdzy Bad Guys, Nighmare szukał w szufladzie papierów z kilku misji, które akurat potrzebował uzupełnić. Nie było nic.
- Pewnie zniosłem je do archiwum - stwierdził Koszmar i przeteleportował się w wcześniej wspomniane miejsca. Jednak tam też nie mógł ich znaleźć. Ba! Brakowało ogromnej ilości papierów. Wkurzył się niemiłosiernie, a kiedy przypomniał sobie, że tydzień wcześniej, Pochylona robiła tam porządki, tepnął się do jej pokoju. Zmierzył wzrokiem Pochyloną, która właśnie coś pisała na komputerze. zajrzał jej przez ramię i przeczytał kawałek
"Wkurzył się niemiłosiernie, a kiedy przypomniał sobie, że tydzień wcześniej, Pochylona robiła tam porządki, tepnął się do jej pokoju. Zmierzył wzrokiem Pochyloną, która właśnie coś pisała na komputerze. Zajrzał jej przez ramię i przeczytał kawałek"
- Co jest kurw@!? - Spytał z niedowierzaniem, a Pochylona po prostu wyłączyła Wattpada i spojrzała na niego
- Night. Nie wnikaj i po porostu powiedz czego twa nędzna dusza oczekuje ode mnie
- Wnikać będę. Ale najpierw powiedz mi, gdzie do cholery podziały się akta. Znaczna większość. Archiwum jest prawie, że puste!
- Szczerze? Też nie mam pojęcia - Chciała dodać coś jeszcze, ale Nighmare owinął mackę wokół jej szyi.
- Nawet mnie kurw@ nie denerwuj! Miesiąc temu jeszcze tam były, a ostatnią osobą, która tam była, to ty. Tydzień temu! - Warknął, a Pochylona wydała z siebie tylko żałosny stęk, próbując wziąć wdech.
- Ale... był... inny... - Wydukała z siebie dziewczyna, a zaintrygowany Koszmar puścił ją. Dał jej chwilę na unormowanie oddechu, a potem znów zaczęła mówić - Był tam też ktoś inny. Kiedy sprzątałam, widziałam, że błysnęło jakieś czerwone światło. Zanim dobiegłam na miejsce, znów się pojawiło, a części akt już nie było
- Czemu wcześniej nie powiedziałaś do cholery? Pewnie dlatego, że to kłamstwo wymyślone na poczekaniu. Gdzie je schowałaś?
- Serio mówię, że ich nie mam! Daj mi spokój - otwarła pod nim portal i wpadł do pokoju Horrora. Z nim odbył podobną rozmowę, ale kanibal też nic nie wiedział.
Tym sposobem obszedł wszystkich członków Bad Guys. Nikt rzekomo owych dokumentów nie posiadał. No ale ktoś musiał je mieć! A nikt poza twierdzy nie miał do nich dostępu.
- Kto jest zdrajcą? - Niestety Nighmare nie mógł nic wymyśleć. Usiadł zrezygnowany na łóżku w swoim pokoju i dla odprężenia wszedł na UnderNet. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy, to zdjęcie dokumentu, o którym zrobiło się dość głośno. Sprawdził.
- Przecież to Wyrok tej idiotki! - Natychmiast sprawdził, kto to wstawił. Miał nadzieję, że osoba, która ma wyrok, ma też resztę papierów. Niestety. Dodane z anonimowego konta i bramki UnderNet'owej. Ale przynajmniej teraz miał pewność, że to nikt z twierdzy i jednak ktoś zdołał się przedostać.
W między czasie Pochylona zdążył już zajść do baru. Obsługiwała klientów, który w znacznej większości łypali na nią wilkiem. Zmartwiło to nieco dziewczynę, bo nie wiedziała co może być tego powodem. Nie wiedziała, bo zwykle wchodziła na internet z powierzchni. Rzadko zaglądała do tego podziemnego.
- Hej, tak nudno ci w życiu było, że znów problemów zaczęłaś szukać? - Odezwał się głos za plecami dziewczyny, która aż podskoczyła ze strachu. Odstawiła szklanki na drewnianą półkę i odwróciła się
- Someone. Błagam nie strasz mnie tak następnym razem. - powiedziała z uśmiechem na ustach
- Nie zmieniaj tematu. - To powiedziawszy pokazała barmance zdjęcie, które wpłynęła do UnderNet. Pochylonej serce na chwilę stanęło. Oddech spowolnił, a cały świat zawirował. Coś, co ukrywała tak długo i dokładnie. Wydało się. - Po twoje minie wnioskuję, że jednak cię tak bardzo nie pogrzało i wstawił to ktoś inny
- A żebyś wiedziała... Ale teraz wiem, czemu wszyscy tak na mnie patrzą spode łba... Zabiję tego, kto to zrobił. - Powiedziała zbójczyni z udawanym spokojem.
- Pochylona. Ogarnij się. Powinnaś najpierw dojść do tego, KTO to zrobił.
- Tak, wiem. Dzięki za pokazanie mi tego. Podać coś?
- Nah, daruję sobie. Lepiej powiedz co zamierzasz zrobić
- Poczekam na jakiś błąd, czy potknięcie osoby, która to zrobiła i spróbuję znaleźć po IP, czy coś w ten deseń. Jestem niespełnionym hackerem, coś wykombinuję. - Odpowiedziała niepewnie i w między czasie zaczęła przygotowywać trunek dla następnego klienta
- Zawsze wymyślasz na poczekaniu. Nie zbyt dobra strategia, ale nie wiedzieć czemu, prawie zawsze wychodzisz cało. Może tym razem ci się nie uda i zaczniesz używać więcej rozsądki i planować. A teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powiedzenia - I z tymi słowami zniknęła. Zapewne do jednego ze swoich AU.
Późny wieczór. Już właściwie noc. Pochylona wróciła do pokoju i zastała tam dwójkę dzieci. Vikore i Cokus. Siedzieli na jej łóżku z jakimiś papierami w rękach.
- Czego chcecie i co tu robicie o tak późnej porze. Podejrzewam, że rodzice nie wiedzą o tym, ze tu jesteście.
-Wyjątkowo wiedzą. Bo jesteśmy tu w ważnej sprawie - zaczęła Core
- Miał to załatwić tata, ale nie dał rady, a mama nie chciała się mieszać - dokończył Vikore
- No to o co chodzi? - spytała najstarsza z nich. Vikore podał jej kartkę. Okazał się to być jej wyrok. - Skąd to masz gówniaku!
- Z-znalazłem. I pokazałem tacie, a on powiedział, że trzeba ci to oddać pruk... Ciociu - Vikore kłamał perfekcyjnie, chodź nie we wszystkim.
- Zgadza się. JA tu jestem tylko po to, żeby się nie zgubił i wrócił do domu. - Cokus faktycznie trzymała pieczę nad bratem, ale przede wszystkim była jego alibi i potwierdzaniem. Ale o tym szczególe wiedziała tylko ich dwójka.
- Niech wam będzie. - Pochylona zabrała dokument - A teraz jazda do domu. Wiecie która godzina?!
- Dobranoc ciociu. Młody, otwieraj portal - Powiedziała Cokus, a jej brat posłusznie to zrobił. Rozbłysło czerwone światło i pokazał się portal. Obydwoje szybko przez niego przeszli, a Pochylona nie odrywając wzroku rzuciła tylko coś na pożegnanie. Odłożyła wyrok za okładkę Ukochanej książki i wlazła pod kołdrę.
- Oj Vikus, Vikus. Udały ci się te dzieci. Tak jak ty pełne determinacji... determinacji.... czerwonej determinacji... Nie, to nie może być Vikore. Jest za mały, żeby takie rzeczy ogarniać, a Cokus nie opanowała portali. To nie ich wina... chyba. - I z takimi rozmyślaniami Pochylona zasnęła. Jednak byli tacy, co nie śpią i dalej knuli
- Cóż. Papier wrócił do właściciela. Ale już go nie potrzebowaliśmy. Dowiedzieliśmy się z niego dużo. - Powiedziała starsza postać
- No tak ale po co wrzucaliśmy zdjęcie do UnderNetu? - spytała młodsza z osób
- O takich rzeczach powinno się mówić i wiedzieć. A teraz wracajmy do analizy...
///////////////////////////////////////
Nyah~
1133 słów!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro