Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kto jest zdrajcą?

- Nareszcie. Mam już pawie wszystkie informacje na ten temat! - powiedziała uradowana postać. Siedziała w ciemnym pokoju ze stosem papierów, akt i innych tego typu na biurku. Przeglądała je wszystkie z zapałem w słabym światle lampki nocnej. Nagle do pomieszczenia weszła druga, zdecydowanie wyższa i starsza postać.

- Serio masz już wszystko? - odezwała się nagle

- Tak. Ale wczoraj jak wykradałem ostatnie akta, to ta stara prukwa, Pochylona prawie mnie przyłapała

- Nie mów tak o niej. 

- Ale jest stara!

- Ale... Dobra, nie ważne. Pokaż co zebrałeś - teraz obydwie postacie ślęczały nad papierami i analizowały wszystko.

Tymczasem w twierdzy Bad Guys, Nighmare szukał w szufladzie papierów z kilku misji, które akurat potrzebował uzupełnić. Nie było nic. 

- Pewnie zniosłem je do archiwum - stwierdził Koszmar i przeteleportował się w wcześniej wspomniane miejsca. Jednak tam też nie mógł ich znaleźć. Ba! Brakowało ogromnej ilości papierów. Wkurzył się niemiłosiernie, a kiedy przypomniał sobie, że tydzień wcześniej, Pochylona robiła tam porządki, tepnął się do jej pokoju. Zmierzył wzrokiem Pochyloną, która właśnie coś pisała na komputerze. zajrzał jej przez ramię i przeczytał kawałek

"Wkurzył się niemiłosiernie, a kiedy przypomniał sobie, że tydzień wcześniej, Pochylona robiła tam porządki, tepnął się do jej pokoju. Zmierzył wzrokiem Pochyloną, która właśnie coś pisała na komputerze. Zajrzał jej przez ramię i przeczytał kawałek"

- Co jest kurw@!? - Spytał z niedowierzaniem, a Pochylona po prostu wyłączyła Wattpada i spojrzała na niego

- Night. Nie wnikaj i po porostu powiedz czego twa nędzna dusza oczekuje ode mnie

- Wnikać będę. Ale najpierw powiedz mi, gdzie do cholery podziały się akta. Znaczna większość. Archiwum jest prawie, że puste!

- Szczerze? Też nie mam pojęcia - Chciała dodać coś jeszcze, ale Nighmare owinął mackę wokół jej szyi.

- Nawet mnie kurw@ nie denerwuj! Miesiąc temu jeszcze tam były, a ostatnią osobą, która tam była, to ty. Tydzień temu! - Warknął, a Pochylona wydała z siebie tylko żałosny stęk, próbując wziąć wdech.

- Ale... był... inny... - Wydukała z siebie dziewczyna, a zaintrygowany Koszmar puścił ją. Dał jej chwilę na unormowanie oddechu, a potem znów zaczęła mówić - Był tam też ktoś inny. Kiedy sprzątałam, widziałam, że błysnęło jakieś czerwone światło. Zanim dobiegłam na miejsce, znów się pojawiło, a części akt już nie było

- Czemu wcześniej nie powiedziałaś do cholery? Pewnie dlatego, że to kłamstwo wymyślone na poczekaniu. Gdzie je schowałaś?

- Serio mówię, że ich nie mam! Daj mi spokój  - otwarła pod nim portal i wpadł do pokoju Horrora. Z nim odbył podobną rozmowę, ale kanibal też nic nie wiedział.

Tym sposobem obszedł wszystkich członków Bad Guys. Nikt rzekomo owych dokumentów nie posiadał. No ale ktoś musiał je mieć! A nikt  poza twierdzy nie miał do nich dostępu. 

- Kto jest zdrajcą? - Niestety Nighmare nie mógł nic wymyśleć. Usiadł zrezygnowany na łóżku w swoim pokoju i dla odprężenia wszedł na UnderNet. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy, to zdjęcie dokumentu, o którym zrobiło się dość głośno. Sprawdził.

- Przecież to Wyrok tej idiotki! - Natychmiast sprawdził, kto to wstawił. Miał nadzieję, że osoba, która ma wyrok, ma też resztę papierów. Niestety. Dodane z anonimowego konta i bramki UnderNet'owej.  Ale przynajmniej teraz miał pewność, że to nikt z twierdzy i jednak ktoś zdołał się przedostać.

W między czasie Pochylona zdążył już zajść do baru. Obsługiwała klientów, który w znacznej większości łypali na nią wilkiem. Zmartwiło to nieco dziewczynę, bo nie wiedziała co może być tego powodem. Nie wiedziała, bo zwykle wchodziła na internet z powierzchni. Rzadko zaglądała do tego podziemnego.

- Hej, tak nudno ci w życiu było, że znów problemów zaczęłaś szukać? - Odezwał się głos za plecami dziewczyny, która aż podskoczyła ze strachu. Odstawiła szklanki na drewnianą półkę i odwróciła się

- Someone. Błagam nie strasz mnie tak następnym razem. - powiedziała z uśmiechem na ustach

- Nie zmieniaj tematu. - To powiedziawszy pokazała barmance zdjęcie, które wpłynęła do UnderNet. Pochylonej serce na chwilę stanęło. Oddech spowolnił, a cały świat zawirował. Coś, co ukrywała tak długo i dokładnie. Wydało się. - Po twoje minie wnioskuję, że jednak cię tak bardzo nie pogrzało i wstawił to ktoś inny

- A żebyś wiedziała... Ale teraz wiem, czemu wszyscy tak na mnie patrzą spode łba... Zabiję tego, kto to zrobił. - Powiedziała zbójczyni z udawanym spokojem.

- Pochylona. Ogarnij się. Powinnaś najpierw dojść do tego, KTO to zrobił.

- Tak, wiem. Dzięki za pokazanie mi tego. Podać coś?

- Nah, daruję sobie. Lepiej powiedz co zamierzasz zrobić

- Poczekam na jakiś błąd, czy potknięcie osoby, która to zrobiła i spróbuję znaleźć po IP, czy coś w ten deseń. Jestem niespełnionym hackerem, coś wykombinuję. - Odpowiedziała niepewnie i w między czasie zaczęła przygotowywać trunek dla następnego klienta

- Zawsze wymyślasz na poczekaniu. Nie zbyt dobra strategia, ale nie wiedzieć czemu, prawie zawsze wychodzisz cało. Może tym razem ci się nie uda i zaczniesz używać więcej rozsądki i planować. A teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powiedzenia - I z tymi słowami zniknęła. Zapewne do jednego ze swoich AU.


Późny wieczór. Już właściwie noc. Pochylona wróciła do pokoju i zastała tam dwójkę dzieci. Vikore i Cokus. Siedzieli na jej łóżku z jakimiś papierami w rękach.

- Czego chcecie i co tu robicie o tak późnej porze. Podejrzewam, że rodzice nie wiedzą o tym, ze tu jesteście.

-Wyjątkowo wiedzą. Bo jesteśmy tu w ważnej sprawie - zaczęła Core

- Miał to załatwić tata, ale nie dał rady, a mama nie chciała się mieszać - dokończył Vikore

- No to o co chodzi? - spytała najstarsza z nich. Vikore podał jej kartkę. Okazał się to być jej wyrok. - Skąd to masz gówniaku!

- Z-znalazłem. I pokazałem tacie, a on powiedział, że trzeba ci to oddać pruk... Ciociu - Vikore kłamał perfekcyjnie, chodź nie we wszystkim.

- Zgadza się. JA tu jestem tylko po to, żeby się nie zgubił i wrócił do domu. - Cokus faktycznie trzymała pieczę nad bratem, ale przede wszystkim była jego alibi i potwierdzaniem. Ale o tym szczególe wiedziała tylko ich dwójka. 

- Niech wam będzie. - Pochylona zabrała dokument - A teraz jazda do domu. Wiecie która godzina?!

- Dobranoc ciociu. Młody, otwieraj portal - Powiedziała Cokus, a jej brat posłusznie to zrobił. Rozbłysło czerwone światło i pokazał się portal. Obydwoje szybko przez niego przeszli, a Pochylona nie odrywając wzroku rzuciła tylko coś na pożegnanie. Odłożyła wyrok za okładkę Ukochanej książki i wlazła pod kołdrę.

- Oj Vikus, Vikus. Udały ci się te dzieci. Tak jak ty pełne determinacji... determinacji.... czerwonej determinacji... Nie, to nie może być Vikore. Jest za mały, żeby takie rzeczy ogarniać, a Cokus nie opanowała portali. To nie ich wina... chyba. - I z takimi rozmyślaniami Pochylona zasnęła. Jednak byli tacy, co nie śpią i dalej knuli

- Cóż. Papier wrócił do właściciela. Ale już go nie potrzebowaliśmy. Dowiedzieliśmy się z niego dużo. - Powiedziała starsza postać

- No tak ale po co wrzucaliśmy zdjęcie do UnderNetu?  - spytała młodsza z osób

- O takich rzeczach powinno się mówić i wiedzieć. A teraz wracajmy do analizy...


///////////////////////////////////////

Nyah~ 
1133 słów!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro