Kolejne prośby.
Pov. Narrator
Rozbłysło jasnożółte światło otwierającego się portalu, przez który moment później przeszły dwa szkielety, które przyszły do Reaper!Toriel, bogini życia potrafiącej wskrzesić zmarłych.
Tymi szkieletami była Someone567843 i Error!Sans chcący po raz kolejny namówić boginię, aby ta przywróciła do życia ich przyjaciółkę Pochyloną. Podeszli więc do stojącej na wzgórzu tutejszej Toriel i zaczęli rozmowę
- Witaj Life. Przybyliśmy do ciebie, by prosić o przywrócenie do życia Pochylonej. Proszę, zrób to dla nas, ręczę, że już nie odstawi takiej akcji - Powiedział Error błagalnym tonem w którym tliła się resztka nadziei na odzyskanie ukochanej.
- Nie znudziło się wam to przychodzenie? Przecież i tak znacie odpowiedź. - Powiedziała, znudzona powtarzającym się od trzech długich lat scenariuszem, kozica.
- Nie, będziemy przychodzić, za bardzo nam na niej zależy - Tym razem odezwała się Someone.
- Czego nie rozumiesz w zdaniu: "Nie zrobię tego" ?
- Nie rozumiem dlaczego nie chcesz tego zrobić.
- Bo ona była zła. Zabiła wielu, więc ją też to spotkało. Ona nie zasługuje na życie. - Rzuciła zirytowana Life i odwróciła się placami do nich, lecz nie odeszła.
- Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci, nawet bowiem najmądrzejszy nie wszystko wie. - Wyrecytowała z pamięci Someone po czym dodała - Gandalf z Władcy pierścieni.
- Poza tym ona żałowała tego zrobiła i było to pod wpływem nadmiaru LoVe. Z resztą. Wszyscy, których zabiła znów żyją, a wedle twego toku myślenia w takim wypadku ona też powinna odzyskać życie. - Odezwał się Error i splątał Reaper!Toriel swymi nićmi, by obrócić ją twarzą do nich. Life zmierzyła ich wzrokiem zniesmaczenia i wbiła go w oczodoły Someone.
- Ale wszystko ma swoją cenę...- Powiedziała tajemniczo po czym uśmiechnęła się złowieszczo. - Wiecie... Wszyscy chcą, żeby ożywić ich bliskich i mamy niezły deficyt dusz. Reaper wkrótce może stracić pracę...
- Skończ pie**olić i po prostu powiedz o co chodzi! Nie owijaj w bawełnę! - Wykrzyknął lekho poirytowany już Error mocniej zaciskając nici na ciele bogini, która pod wpływem bólu zacisnęła mocno zęby. Someone natomiast położyła rękę na ramieniu Błęda i szepnęła mu do ucha
- Przemocą nic tu nie wskórasz. Jeśli chcesz ją odzyskać bądź milszy. - Error spojrzał na nią kontem oka (Oczodołu? ) po czym westchną i z niechęcią wymalowaną na twarzy (?czaszce?) wypuścił Life.
- Dziękuję. Tak o wiele lepiej. - Powiedziała bogini życia i otrzepała się, chodź nie miała z czego. - Chodzi mi o to, że w zamian za ożywienie... Pochylonej... Chcę dwie inne dusze.
- Ile?! - Wykrzyknęli jednogłośnie Błąd i Ktoś, po czym ta druga odchrząknęła i zaczęła rokowania.
- Słuchaj Tori... To trochę za dużo... Może...Jedna dusza wystarczy?
- Żałosne. Dwie i tyle. - Life była nieugięta.
- Jedna i pół?
- Nie bądź śmieszna.
- Ale z kąt mamy wziąć te dwie dusze? Ja nie jestem mordercą i nie zamierzam zabijać więcej osób niż to potrzebne! - Wykrzyknęła i spiorunowała ją wzrokiem.
- Ty może i nie jesteś mordercą, ale twój kompan już tak. - Toriel wskazała palcem Errora
- Pamiętaj, że gdy pokazujesz kogoś palcem, trzy inne są skierowane w twoją stronę. - Burknęła Someone i westchnęła ciężko, a Life stanęła jak wryta.
- Dobra, jedna dusza wystarczy ale to JA wybiorę czyja to dusza będzie. - To była dość ryzykowna decyzja, ale przynajmniej zginie mniej ludzi, czy tam szkieletów.
Dwójka przybyszy spojrzała na siebie. Zrozumieli się bez słów i przystali na te warunki. Toriel zaś była bardzo zadowolona z utargu jakiego dokonała. Aż podejrzanie zadowolona, ale oni nie zwracali na to uwagę, bo czuli wielką ulgę. Ulgę po fakcie, że po trzech latach proszenia w końcu udało im się i dziewczyna powróci do życia. Można powiedzieć, że byli z siebie dumni. Jednak Someone wróciła do trzeźwego myślenia i postanowiła dopytać o szczegóły.
- Kiedy dokonamy wymiany? - Powiedziała podejrzliwie patrząc na kozę
- Jutro o 15 w Anty Void. Weźcie osoby, które coś znaczyły w życiu tej skoliozy. - Powiedziała obojętnie po czym dodała - Idźcie już i nie zawracajcie mi głowy.
Zgodnie z prośbą Error otworzył portal, w którym chwilę później zniknął razem ze swoją towarzyszką. Obydwoje przepełnieni radością, że udało im się zrobić tak duży krok i są już na półmetku do ożywienia Pochylonej. Byli pewni, że ona zrobiła by dla nich to samo.
//////////////////////////////////
Welp....Miłego dnia/nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro