Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Areszt


Słowa, które padły z niewyparzonego gęby Pochylonej rozwścieczyły Nighmare. Dwójka oskarżonych widząc jego złość natychmiast przeteleportowała się do swoich pokoi. Koszmar postanowił się upewnić i zamknąć ich pokoje na klucz, więc wylazł że swojego gabinetu niczym Shrek z kibla i szedł korytarzem najpierw do pokoju Dusta.

- Proszku, pervolu i amfetamino! - wydarł się wchodząc do jego pokoju. Gospodarz natomiast grał sobie spokojnie na konsoli - No. I zostań tu!

Następnym przystankiem Night- busa był pokój Pochylonej, która jak na weeba przystało wchłaniała kolejne anime. Zdziwiło to trochę Koszmara, bo spodziewał się, że będzie miał problem z zagonieniem jej do pokoju, ale o dziwo była już spokojna, więc sobie poszedł. Powrócił do swego gabinetu jak Frodo do Shire. Pełen dumy, że jego misja zakończyła się sukcesem. Już miał usiąść i zapalić Fajowego Ziela, kiedy zjawiła się reszta grupy z raportami z akcji. Nikt nie miał dobrej miny. Każda była tęga, a niektóre wyrażały strach i obawy. Nighmare wysłuchał we względnym spokoju wszystkich informacji, po czym rzucił w każdego z nich Flowy... znaczy kwiatkiem doniczkowym.

- IDIOCI! Zawalić każdą możliwą misję?! Dałem wam niewielkie i łatwe AU! Zapiepszać do pokoi! Macie areszt! - I w ten sposób Nighmare jak rasowy ogrodnik, uziemił swoje kwiatki aka podwładnych, dosłownie wypychając ich na koniec korytarza. Poszedł jak dzik w młode kartofle to swojej oazy i zasiadł na fotelu.  Zmrużył oczy, a potem odpłyną. Zasną.

Tymczasem w pokoju pewnej dziewczyny rozgrywała się ciekawa scena. Zabójczyni przypierała do ściany Geografię, a Rider i Outer przypatrywali się temu. Jakby tego było mało, Fresh też postanowił przybyć. ( Ah, yes... Ten wątek.... Ten, który powstał dzięki pewnej sekcji komentarzy... Rider, Geografia. Pamiętacie?)

- Dobra... To na czym ja was przyłapałam? - Spytała nie do końca wiedząca co się odwala Rider.

-Niczym istotnym. - fuknęła Pochylona i odsunęła się od fanki Mettatona, która momentalnie znikła przerażona. - A ty po co przyszłaś?

- Chciałam ci tylko powiedzieć, że robimy imprezę dla ludzi w Wattpada i chciałam cię zaprosić.

- Masz jak w banku, że przyjdę - Odparła szybko, a uradowana dziewczyna zniknęła w przestworzach. - Dobra, Fresh. Po cholerę przyszedłeś?

- Chciałem cię zaczepiście powkurzać jak mojego wyczesanego braciaka Errora, ale chyba przyłapałem cię na czymś o czym trzy miesiące temu mówił Blue bro. - wrzasnął Neon

- Okej, masz rację. A teraz z łaski swojej mnie nie wkurwi@j! - Krzyknęła i wepchnęła Świerzaka do portalu, który już przymierzał się do zwołania zebrania shiperów. Teraz został już tylko Outer. Dziewczyna spojrzała na niego badawczo, aż natrafiła na jego oczodoły pełne gniewu. Pochylona przypomniała sobie wszystkie swoje grzechy od poczęcia, ale dalej nie wiedziała o co mu chodzi. Główkowała i główkowała, aż w końcu wpadła na genialny plan, by spytać szkieletora o co mu biega.

- A czego twa dusza oczekuje ode mnie? - Spytała unosząc brew.

- Nie owijając w bawełnę - zaczął gburowato i z dużą dawką ironii- W spłacaniu długów jesteś szybka jak arabska policja na wielbłądach.

- O kurw@! Rzeczywiście! - Nerwowo zaczęła przeszukiwać kieszenie, przeszukała szuflady biurka, sprawdziła za okładkami książek i pod materacem, ale znalazła jedynie 5 golda. Całą resztę przewliła na keczup, czekoladę i panienki. - Widzisz Outer, przyjacielu... Nie mam zbyt dużo, żyję w biedzie, bo Nighmare słabo płaci...

- Tak, tak. A jak ostatnio widziałem cię w UnderFell to jakoś nie szczędziłaś pieniędzy! 

- Słuchaj, ja to wszystko załatwię!

- Zabawne.... Twoja tłumaczenia są mi potrzebne jak dziwce różaniec.  Skończ te gierki i oddawaj wszystko ca masz.

- Mam 5 golda. Nic więcej. - Z tymi słowami wywinęła kieszenie na lewą stronę, by pokazać,  że jest spłukana i szczera - W dodatku widziałeś, że przeszukuję wszystko i nic nie wyjęłam więcej.

- Eh... Zaskakujesz mnie dziś szczerością jak stary Diesel na mrozie... Pójdziesz dziś do baru i odpracujesz z tego długu. - wziął z jej ręki monety - a to zatrzymam

Zaraz potem zniknął. Pochylna zostawiła na biurku kartkę z informacją, gdzie się udała i również zniknęła. Teraz kroki stawiała w niezwykłym AU. Będąc w dowolnym miejscu, gdy tylko podniosło się głowę można było ujrzeć cudne gwiazdy. Nie było drugiego takiego miejsce w multiversie, chodź Dziewczyna próbowała coś takiego zrobić. Zawsze jednak okazywało się być zaledwie cząstką tego co było tu. Nagle straciła równowagę. Zaczęła spadać na twarz, ale szybko podparła się rękami i wylądowała w pozycji do pompek. Podniosła się nietknięta w przeciwieństwie do jej dumy, bo sprawcą potknięcia okazał się być patyk. Jednak wzięła się w garść i pomaszerowała prosto do baru.

- Będziesz najzwyczajniej w świece pomagać Grillby'emu. Lepiej się postaraj, bo doliczę ci odsetki i oprocentowanie. - rzekł do niej z złośliwym uśmiechem Gwiezdny Sans i zostawił ją w barze. Rozejrzała się dookoła i założyła czarny fartuch, który dał jej tutejszy Żywiołak Ognia.

-Przecież ja się do końca życia nie wypłacę... - westchnęła i zabrała się do pracy. Była dość monotonna, ale nie jakoś bardzo nudna. Gorzej jeśli klienci zaczęli się wykłócać, albo wdawali się w bójkę. Najgorzej było pod wieczór, bo schodzili się też z innych AU. Pochylona padała na twarz, a przed nią było jeszcze co najmniej dwie godziny pracy. Przecierpiała. W końcu była wolna i spłaciła 30 golda ze swojego długu. Zadowolona więc wróciła do pokoju i zaległa na łóżku, by w końcu zasnąć, ale szmer jej nie pozwolił. Spojrzała w ciemność swego pokoju i ujrzała postać szperającą w jej książkach. Nie miał siły na nic, a zwłaszcza na myślenie. Po prostu posłała miecz i zahaczając o ubranie włamywacza wbił się w ścianę. Ten pisną ze strachu i dało się poznać, że jest w stosunkowo młodym wieku. Wzrost to potwierdzał, na oko miał nie więcej niż metr trzydzieści. Dziewczyna teraz była już całkowicie pewna, że to nikt niebezpieczny, więc spokojnie sobie zasnęła.

Ze snu wybudziło ją chrapanie. O dziwo nie jej, czy Horrora lub Cossa mających pokój obok. Odgłos dochodził spod ściany z półką na książki. Zauważyła tam chłopca, mającego najwyżej 6 lat. Podeszłą do niego po cichu by go nie zbudzić. Wydawał jej się znajomy, jakby kogoś jej przypominał. Trochę jak jej kuzyn za dawnych czasów, ale kolorystyka jego ubioru mu trochę nie pasowała, tak samo jak kształt twarzy. Nagle przypomniała sobie, że Vikus faktycznie miał jeszcze jedno dziecko! Widziała je zaledwie raz, przed swoją drugą śmiercią. W dodatku miał ledwo dwa lata, a teraz trzy lata później... Wyrósł na dorodnego pięciolatka. Jakkolwiek to brzmi. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i jeszcze raz spojrzała na śpiącego Vikore. Odczepiła go od ściany i postanowiła odnieś go do domu.

///////////////////////////////

Cóż... Chciałam przeprosić za tak długą przerwę w pisaniu. Była by jeszcze dłuższa, gdyby nie fakt, że poprzedni rozdział został dodany przez pomyłkę. 
Chodzi głównie o to, że poczułam dużą niechęć do Wattpad'a przez kilka osób. Chciałam go porzucić na dobre, ale nie chciałam zostawić nie dokończonej książki więc walczyłam z tym. Chciałam dać sobie czas. Dlatego wchodziłam na wattpada tylko jeśli kuzynka mnie zmuszała, lub kiedy pisałam o koszmarze, bo potrzebowałam się wygadać. Tak, to tu nie zaglądałam. Zajęłam się  innymi rzeczami. Czytałam książki, rozwiązywałam zadania, chwytałam się prac dorywczych... Teraz pod koniec wakacji mam wolny czas i odsapnęłam od Wattpada. Znalazłam w sobie kawałek weny, która wręcz błagała o wykorzystanie jej i tylko dlatego ten rozdział powstał. Myślę, że po wakacjach pozbieram się już do kompletnej całości i rozdziały znów będą w miarę regularnie i często wychodzić, ale do końca wakacji... Oprócz tego rozdziału nie spodziewałabym się innego na waszym miejscu. Może, znów dostanę kartkę, jak za PRL, na kawalątek weny i wystukam rozdzialik. A na razie, Teletubisie  i Pochylona mówią PAPA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro