Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wewnętrzne problemy


- Zrozum kurwa, że do parówek dobra jest tylko musztarda! - wrzasnął Nighmare

- Ty niedorobiony jesteś pojebie?! Przecież tego się nie da jeść! Dajemy keczup - odparła zdenerwowana Pochylona, która już od 10 minut kłóciła się z Szefem w kuchni. On nie wytrzymał i chwycił ją za kołnierz, podnosząc do góry. Ona zaś przywołała mniejszy miecz i przystawiła mu do kręgów szyjnych.

- Odstaw mnie patałachu, albo skrócę cię o głowę i przerobie na sushi ty jebana ośmiornico! 

- Nie pogrywaj sobie ze mną, bo pogadamy inaczej! - zaraz po tym, jak skończył mówić dziewczyna kopnęła go, a ten ja puścił. Spadła z hukiem na ziemię i gdy chciała wstać, okazało się, że przeciwnik był szybszy. Koszmar wyrwał jej miecz z ręki i wbił w materiał bluzy tym samym przyszpilając ja do podłogi. Usiadł jej na wysokości bioder i zaśmiał w twarz

- Hahaha! Musztarda wygrała! - wstał i wziął parówki zmierzając do jadalni, gdzie czekała reszta - Panowie, szanowni debile. Dziś na kolację parówki z musztardą!

- Jest! - rzucił szczęśliwy z takiego obrotu spraw Killer i porwał trzy parówki. 

Nie potrzeba było wiele czasu, by wszystkie zniknęły w nieistniejących żołądkach szkieletów. Teraz, po posiłku wszyscy zaczęli wesoło gawędzić. W pewnym momencie Horror zadał zasadnicze pytanie:

- A z czego się robi parówki? - wszyscy umilkli i poczęli się nad tym zastanawiać 

- Myślę, że z mięsa - odparł Cross

- Głupoty pierdolisz. One rosną na drzewach! - kontr atakował Killer

- Nie prawda! Przyleciały z kosmosu. Z Outertale! - Palna Error i wszyscy zamilkli, bo to wydawało im się najbardziej Sansowne (Dosłownie każdy w tym momencie: Autorko....Ten żart się przeżarł. Nie odgrzewają tego kotleta. Błagam)

- Pierdolicie bez ładu i składu! Są zrobione z ogona, paznokci i odbytu świni! - rzuciła ze śmiechem Pochylona z kuchni. Twarzy każdego, kto jadł momentalnie zrzedła. Gdy dziewczyna słyszała, że nikt się nie odzywa i zaniepokoiła ja długa i niezręczna cisza dorzuciła - Może lepiej powiedzmy, że to po prostu "Tajemnica producenta"- wszyscy się z nią zgodzili i zniesmaczeni poszli do pokoi. A Pochylona? Ona dalej leżała na podłodze w kuchni. Dlaczego? Bo mości Pan koszmarów przed pójściem do pokoju kilkoma innymi nożami z arsenału do gotowania dokończył robotę. Była serio wkurzona, ale mocno ugryzła się w język i to ja uspokoiło. Odetchnęła i zaczęła myśleć.

- Dobra...zrobimy tak...- mruknęła do siebie i powoli wyjęła ręce z rękawów bluzy. Teraz było ciężej, bo musiała zdjąć podkoszulek, który już nie był taki luźny. Rozpoczęła te mordęgę. Gdy się uwolniła zabrała się za ubrania. Zaczęła wyjmować noże z górnych części garderoby. Była wściekła, bo były całe podziurawione. Wzięła je do ręki i jeden z noży, a potem wstała i ruszyła korytarzem.

Z na przeciwka szedł Nighmare i uśmiechał się szyderczo. Pochylona rzuciła w niego nożem, lecz on złapał go w locie i odrzucił. Dziewczyna go uniknęła i po prostu szła dalej, a kiedy wynikało się Nigt szepnął jej coś do ucha. Ta niezbyt pocieszona jego słowami uderzyła go w głowę

- Hentai! Baka! Idź stąd! - potem znów wypluwać wiązanki rosyjskich przekleństw

Wlazła do pokoju i zmieniła podkoszulek na nie zepsuty, a potem zajęła się zażywaniem tych zepsutych. Zeszło jej na tym 3 godziny i siedem chusteczek, którymi musiała ocierać krew, która wyciekała jej z palców. Kula się igła raz po raz na koniec jej palce wyglądały jak pobojowisko.

Założyła bluzę i sprzątnęła igły oraz nitki, a w tym momencie wszedł Night

- Ej, Pochylcia! Idź po Dusta i przyprowadź go do mojego gabinetu. - powiedział jakby nic się nie stało

- Myślisz, że już nie jestem na ciebie zła? Moja ukochaną bluzę mi zepsułeś. Podkoszulek przemilcze, bo ich mam 5. - burknęła i spojrzała na niego z wyrzutem. On tylko przekręcił oczami i wyszedł trzaskając drzwiami

- Baka! - krzyknęła za nim, ale i tak zgodnie z prośbą, a raczej rozkazem, poszła do Dusta. Przemierzała kamienny korytarz dalej wypluwając rosyjskie przekleństwa w stronę szefa, aż w końcu dotarła do ciemno granatowych drzwi z brzozy. Zapukała, a po chwili otwarł wszesniej wspomniany szkielet

- Sup. O co biega? - Spytał jednocześnie bijąc rekordy na swoim Game Boy. Pochylona na moment przerwała potok wulgaryzmów

- Do szefa - a zaraz potem znów szeptała wyzwiska pod adres Koszmara. Towarzysz natomiast tylko wzruszył ramionami i poszedł z nią dalej wgapiony w grę. Całą drogę przebyli w ciszy, która była Marcina jedynie przez krople deszczu odbijające się o parapet.

Dziewczyna zapukała do drzwi i po chwili usłyszała pozwolenie by wejść. Stanęła razem z Dust'em przed biurkiem Szefa i czekała aż wytłumaczy im o co tym razem chodzi.

- Na początku powiem, że jesteście w dużych tarapatach. - Zaczęła ośmiornica, ale dane było mu dokończyć.

- Oj Night'y. Uwierz, że ty w jeszcze większych. Widziałeś jak wygląda moja bluza?! Całą zniszczyłeś! - Warknęła dziewczyna. Koszmar wstał z krzesła

- Słuchaj no. Wkurzyłaś mnie z tym keczupem i dlatego ją zniszczyłem, a teraz łaskawie nie przerywaj mi! - odpowiedział, a następnie usiadł i  zwrócił się do drugiego podwładnego - A co di ciebie Dust... Jak ci się układa z Blue? 

- Ja... Um... Skąd szef... - zaczął szkielet

- Wiem, bo zauważyłem, że Pochylona zaczęła cię kryć. W dodatku raz cię śledziłem i dowiedziałem się, że dalej się z nim spotykasz. Jak mniemam to od ciebie wyjął informacje o napadzie. Mam rację?

- Ma Szef rację... - Powiedział spuszczając głowę Pył

- No właśnie. A ty Krzywizno... Osłaniałaś go i pomagałaś mu. W dodatku mnie okłamałaś. Wiesz jakie będą konsekwencje. Prawda?

- Nie bądź śmieszny. Nawet gdybym tego nie zrobiła to ty i tak byś nie męczył. Nie robi mi to różnicy. Już się do tego wszystkiego przyzwyczaiłam. Zwłaszcza do bólu. - Powiedziała i spojrzała na niego z pustym wzrokiem. Nawet ogarnęła ją taka odwaga, że dała radę spojrzeć mu w oczy.

- Jesteś szczera aż do bólu... Ale i tak zawsze w tobie te emocje będą, więc i tak będę to robić. - Podszedł do niej i uśmiechnął się sadystycznie. Jego wzrok całkowicie skupił się na niej, więc nawet nie zauważył, że dziewczyna pokazała drugiemu szkieletowi znak do ucieczki, a tamten zrozumiał. Uciekł jak najszybciej i w myślach dziękował z całego serca Pochylonej, że zawsze wszystkich ochrania, chodź często własnym kosztem. Uciekł na korytarz i biegł nim i przez przypadek zderzył się z Errorem.

- O, stary! Co ty robisz? - Zagaił uciekinier

- Idę do Pochylonej. Muszę sobie coś z nią wyjaśnić - warkną i chciał iść dalej, ale drugi go zatrzymał.

- Muszę cię zmartwić. 

- Dlaczego?

- Bo nasza droga Pochylcia znów wzięła na siebie brzemię kary.

- Ona jest zbyt dobra dla nas...Pod tym względem.

- Niby tak, ale wiesz... Nie protestowałem.

- Wierzę...

- A o czym chciałeś z nią pogadać?

- Cóż...-westchną przeciągle Error i zastanowił się, czy powinien mu mówić. Ostatecznie postanowił mu zaufać - Wiesz, widziałem, że czytała Reader'y z jakąś inną postacią...

- Jesteś zazdrosny? Z kim?

- Tak jestem. A są z jakimś typem z anime.

- To się tak nie przejmuj. I tak się z nim nigdy nie spotka

- Mam nadzieję....

- Ja też. Ale to i tak nie w porządku, że robi coś takiego

- Jak dobrze, że ty mnie rozumiesz - Po tej wymianie zdań poszli w swoje strony. Dust grać, a Error do pokoju swojej kochanki. Gdy znalazł się w jej pomieszczeniu wyczuł charakterystyczną woń krwi. Postanowił położyć się na łóżku i tak na nią zaczekać, ale nim ją zastał zdążył go zmorzyć sen.

Obudził go szmer w pokoju. Leniwie przetarł oczodoły i zauważył, że przy komodzie ktoś stoi. Przyjrzał się dokładnie i dostrzegł, że to Pochylona przebierająca się w piżamę. Wstał i podszedł ją od tyłu, a potem przytulił.

- Chciałem z tobą porozmawiać - zaczął szeptem - chyba wiesz o czym

- Tak wiem. Ale przemyślałam to i doszłam do wniosku, że to było nie w porządku względem ciebie - to powiedziawszy odwróciła się w jego stronę i też go objęła. - Obiecuję ci, że już nie będę tak robić. Ale wiem, że i tak pewnie mi nie uwierzysz...

- Faktycznie, mam co do tego małe wątpliwości, ale cieszę się, że zrozumiałaś swój BŁĄD - Na ten żart obydwoje się roześmiali

- Dawno nie wyszedł ci taki dobry żart. - rzuciła dziewczyna i wzięła towarzysza na łóżko - A teraz dobranoc Windowsie

- Ale, że tak już iść spać? - Spytał jakby zawiedziony Error

- Pragnę ci przypomnieć, że jest już środek nocy - Powiedziała pretensjonalnie i położyła się obok niego

- No właśnie, jeszcze dużo czasu do pobudki. A jutro nie mamy misji... - drążył temat i pogładził Pochyloną po policzku

- No dobra, niech ci będzie... - jęknęła niezadowolona w przeciwieństwie do Errora. Był bardzo szczęśliwy. Chwycił za jedną z książek Pochylonej i jej podał, a ta otwarła na zaznaczonym zakładką rozdziale i zaczęła czytać. Błąd po niedługim czasie z powrotem udał się w objęcia Morfeusza, śniąc o tęczy, jednorożcach i błędach systemu

//////////////////////////////////////////

1438 słów. Dobranoc / Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro