Wewnętrzne problemy
- Zrozum kurwa, że do parówek dobra jest tylko musztarda! - wrzasnął Nighmare
- Ty niedorobiony jesteś pojebie?! Przecież tego się nie da jeść! Dajemy keczup - odparła zdenerwowana Pochylona, która już od 10 minut kłóciła się z Szefem w kuchni. On nie wytrzymał i chwycił ją za kołnierz, podnosząc do góry. Ona zaś przywołała mniejszy miecz i przystawiła mu do kręgów szyjnych.
- Odstaw mnie patałachu, albo skrócę cię o głowę i przerobie na sushi ty jebana ośmiornico!
- Nie pogrywaj sobie ze mną, bo pogadamy inaczej! - zaraz po tym, jak skończył mówić dziewczyna kopnęła go, a ten ja puścił. Spadła z hukiem na ziemię i gdy chciała wstać, okazało się, że przeciwnik był szybszy. Koszmar wyrwał jej miecz z ręki i wbił w materiał bluzy tym samym przyszpilając ja do podłogi. Usiadł jej na wysokości bioder i zaśmiał w twarz
- Hahaha! Musztarda wygrała! - wstał i wziął parówki zmierzając do jadalni, gdzie czekała reszta - Panowie, szanowni debile. Dziś na kolację parówki z musztardą!
- Jest! - rzucił szczęśliwy z takiego obrotu spraw Killer i porwał trzy parówki.
Nie potrzeba było wiele czasu, by wszystkie zniknęły w nieistniejących żołądkach szkieletów. Teraz, po posiłku wszyscy zaczęli wesoło gawędzić. W pewnym momencie Horror zadał zasadnicze pytanie:
- A z czego się robi parówki? - wszyscy umilkli i poczęli się nad tym zastanawiać
- Myślę, że z mięsa - odparł Cross
- Głupoty pierdolisz. One rosną na drzewach! - kontr atakował Killer
- Nie prawda! Przyleciały z kosmosu. Z Outertale! - Palna Error i wszyscy zamilkli, bo to wydawało im się najbardziej Sansowne (Dosłownie każdy w tym momencie: Autorko....Ten żart się przeżarł. Nie odgrzewają tego kotleta. Błagam)
- Pierdolicie bez ładu i składu! Są zrobione z ogona, paznokci i odbytu świni! - rzuciła ze śmiechem Pochylona z kuchni. Twarzy każdego, kto jadł momentalnie zrzedła. Gdy dziewczyna słyszała, że nikt się nie odzywa i zaniepokoiła ja długa i niezręczna cisza dorzuciła - Może lepiej powiedzmy, że to po prostu "Tajemnica producenta"- wszyscy się z nią zgodzili i zniesmaczeni poszli do pokoi. A Pochylona? Ona dalej leżała na podłodze w kuchni. Dlaczego? Bo mości Pan koszmarów przed pójściem do pokoju kilkoma innymi nożami z arsenału do gotowania dokończył robotę. Była serio wkurzona, ale mocno ugryzła się w język i to ja uspokoiło. Odetchnęła i zaczęła myśleć.
- Dobra...zrobimy tak...- mruknęła do siebie i powoli wyjęła ręce z rękawów bluzy. Teraz było ciężej, bo musiała zdjąć podkoszulek, który już nie był taki luźny. Rozpoczęła te mordęgę. Gdy się uwolniła zabrała się za ubrania. Zaczęła wyjmować noże z górnych części garderoby. Była wściekła, bo były całe podziurawione. Wzięła je do ręki i jeden z noży, a potem wstała i ruszyła korytarzem.
Z na przeciwka szedł Nighmare i uśmiechał się szyderczo. Pochylona rzuciła w niego nożem, lecz on złapał go w locie i odrzucił. Dziewczyna go uniknęła i po prostu szła dalej, a kiedy wynikało się Nigt szepnął jej coś do ucha. Ta niezbyt pocieszona jego słowami uderzyła go w głowę
- Hentai! Baka! Idź stąd! - potem znów wypluwać wiązanki rosyjskich przekleństw
Wlazła do pokoju i zmieniła podkoszulek na nie zepsuty, a potem zajęła się zażywaniem tych zepsutych. Zeszło jej na tym 3 godziny i siedem chusteczek, którymi musiała ocierać krew, która wyciekała jej z palców. Kula się igła raz po raz na koniec jej palce wyglądały jak pobojowisko.
Założyła bluzę i sprzątnęła igły oraz nitki, a w tym momencie wszedł Night
- Ej, Pochylcia! Idź po Dusta i przyprowadź go do mojego gabinetu. - powiedział jakby nic się nie stało
- Myślisz, że już nie jestem na ciebie zła? Moja ukochaną bluzę mi zepsułeś. Podkoszulek przemilcze, bo ich mam 5. - burknęła i spojrzała na niego z wyrzutem. On tylko przekręcił oczami i wyszedł trzaskając drzwiami
- Baka! - krzyknęła za nim, ale i tak zgodnie z prośbą, a raczej rozkazem, poszła do Dusta. Przemierzała kamienny korytarz dalej wypluwając rosyjskie przekleństwa w stronę szefa, aż w końcu dotarła do ciemno granatowych drzwi z brzozy. Zapukała, a po chwili otwarł wszesniej wspomniany szkielet
- Sup. O co biega? - Spytał jednocześnie bijąc rekordy na swoim Game Boy. Pochylona na moment przerwała potok wulgaryzmów
- Do szefa - a zaraz potem znów szeptała wyzwiska pod adres Koszmara. Towarzysz natomiast tylko wzruszył ramionami i poszedł z nią dalej wgapiony w grę. Całą drogę przebyli w ciszy, która była Marcina jedynie przez krople deszczu odbijające się o parapet.
Dziewczyna zapukała do drzwi i po chwili usłyszała pozwolenie by wejść. Stanęła razem z Dust'em przed biurkiem Szefa i czekała aż wytłumaczy im o co tym razem chodzi.
- Na początku powiem, że jesteście w dużych tarapatach. - Zaczęła ośmiornica, ale dane było mu dokończyć.
- Oj Night'y. Uwierz, że ty w jeszcze większych. Widziałeś jak wygląda moja bluza?! Całą zniszczyłeś! - Warknęła dziewczyna. Koszmar wstał z krzesła
- Słuchaj no. Wkurzyłaś mnie z tym keczupem i dlatego ją zniszczyłem, a teraz łaskawie nie przerywaj mi! - odpowiedział, a następnie usiadł i zwrócił się do drugiego podwładnego - A co di ciebie Dust... Jak ci się układa z Blue?
- Ja... Um... Skąd szef... - zaczął szkielet
- Wiem, bo zauważyłem, że Pochylona zaczęła cię kryć. W dodatku raz cię śledziłem i dowiedziałem się, że dalej się z nim spotykasz. Jak mniemam to od ciebie wyjął informacje o napadzie. Mam rację?
- Ma Szef rację... - Powiedział spuszczając głowę Pył
- No właśnie. A ty Krzywizno... Osłaniałaś go i pomagałaś mu. W dodatku mnie okłamałaś. Wiesz jakie będą konsekwencje. Prawda?
- Nie bądź śmieszny. Nawet gdybym tego nie zrobiła to ty i tak byś nie męczył. Nie robi mi to różnicy. Już się do tego wszystkiego przyzwyczaiłam. Zwłaszcza do bólu. - Powiedziała i spojrzała na niego z pustym wzrokiem. Nawet ogarnęła ją taka odwaga, że dała radę spojrzeć mu w oczy.
- Jesteś szczera aż do bólu... Ale i tak zawsze w tobie te emocje będą, więc i tak będę to robić. - Podszedł do niej i uśmiechnął się sadystycznie. Jego wzrok całkowicie skupił się na niej, więc nawet nie zauważył, że dziewczyna pokazała drugiemu szkieletowi znak do ucieczki, a tamten zrozumiał. Uciekł jak najszybciej i w myślach dziękował z całego serca Pochylonej, że zawsze wszystkich ochrania, chodź często własnym kosztem. Uciekł na korytarz i biegł nim i przez przypadek zderzył się z Errorem.
- O, stary! Co ty robisz? - Zagaił uciekinier
- Idę do Pochylonej. Muszę sobie coś z nią wyjaśnić - warkną i chciał iść dalej, ale drugi go zatrzymał.
- Muszę cię zmartwić.
- Dlaczego?
- Bo nasza droga Pochylcia znów wzięła na siebie brzemię kary.
- Ona jest zbyt dobra dla nas...Pod tym względem.
- Niby tak, ale wiesz... Nie protestowałem.
- Wierzę...
- A o czym chciałeś z nią pogadać?
- Cóż...-westchną przeciągle Error i zastanowił się, czy powinien mu mówić. Ostatecznie postanowił mu zaufać - Wiesz, widziałem, że czytała Reader'y z jakąś inną postacią...
- Jesteś zazdrosny? Z kim?
- Tak jestem. A są z jakimś typem z anime.
- To się tak nie przejmuj. I tak się z nim nigdy nie spotka
- Mam nadzieję....
- Ja też. Ale to i tak nie w porządku, że robi coś takiego
- Jak dobrze, że ty mnie rozumiesz - Po tej wymianie zdań poszli w swoje strony. Dust grać, a Error do pokoju swojej kochanki. Gdy znalazł się w jej pomieszczeniu wyczuł charakterystyczną woń krwi. Postanowił położyć się na łóżku i tak na nią zaczekać, ale nim ją zastał zdążył go zmorzyć sen.
Obudził go szmer w pokoju. Leniwie przetarł oczodoły i zauważył, że przy komodzie ktoś stoi. Przyjrzał się dokładnie i dostrzegł, że to Pochylona przebierająca się w piżamę. Wstał i podszedł ją od tyłu, a potem przytulił.
- Chciałem z tobą porozmawiać - zaczął szeptem - chyba wiesz o czym
- Tak wiem. Ale przemyślałam to i doszłam do wniosku, że to było nie w porządku względem ciebie - to powiedziawszy odwróciła się w jego stronę i też go objęła. - Obiecuję ci, że już nie będę tak robić. Ale wiem, że i tak pewnie mi nie uwierzysz...
- Faktycznie, mam co do tego małe wątpliwości, ale cieszę się, że zrozumiałaś swój BŁĄD - Na ten żart obydwoje się roześmiali
- Dawno nie wyszedł ci taki dobry żart. - rzuciła dziewczyna i wzięła towarzysza na łóżko - A teraz dobranoc Windowsie
- Ale, że tak już iść spać? - Spytał jakby zawiedziony Error
- Pragnę ci przypomnieć, że jest już środek nocy - Powiedziała pretensjonalnie i położyła się obok niego
- No właśnie, jeszcze dużo czasu do pobudki. A jutro nie mamy misji... - drążył temat i pogładził Pochyloną po policzku
- No dobra, niech ci będzie... - jęknęła niezadowolona w przeciwieństwie do Errora. Był bardzo szczęśliwy. Chwycił za jedną z książek Pochylonej i jej podał, a ta otwarła na zaznaczonym zakładką rozdziale i zaczęła czytać. Błąd po niedługim czasie z powrotem udał się w objęcia Morfeusza, śniąc o tęczy, jednorożcach i błędach systemu
//////////////////////////////////////////
1438 słów. Dobranoc / Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro