Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mamy intruza i więźnia!


Minął już tydzień od walki w FreshTale, a Ink wszystko naprawił i AU było tętniące życiem i kolorami jak dawniej. Właśnie przyszedł do domu swojego żółtego kolegi, by podzielić się z im tym sukcesem, ale zastał tam również Blue.

- Hej, co u was? - zapytał przyjaźnie Malarz siadając obok nich na kanapie - Ja właśnie skończyłem naprawę FreshTale!

- Cóż... My właśnie rozmyślamy nad pewną sprawą... - odrzekł niechętnie Dream

- Jaką? 

- Ano tym, że Dust chce coś ode mnie i obawiamy się, że przejrzeli nasz podstęp. - odpowiedział zmartwiony Blueberry

- W takim wypadku idź się z nim spotkaj, a jeśli o to spyta, to zaprzeczaj. Zapewniam cię, że się na to nabierze, bo jest cholernie naiwny. Nie możemy tak po porostu stracić źródła! - rzucił stanowczo Ink i spojrzał na przyjaciół. Blue przytaknął ruchem czaszki i przetelportował się do bazy Bad Guys. Wlazł do pokoju kochanka i zastał go grającego na konsoli. Ten gwałtownie odwrócił się w jego stronę i zapałzował grę (Tak, Dust dokonał niemożliwego)

- Hej, co tu robisz? Nie powinieneś mnie tu odwiedzać, bo nas złapią - Powiedział wyższy z nich i podszedł do niego.

- Wiem, ale chciałeś się spotkać, więc przyszedłem... - zaczą się tłumaczyć i zrobił słodką, niewinną mordkę.

- Dobra, już dobrze. nie umiem się na ciebie gniewać. Ale... Muszę o coś spytać... - wyznał Dust. To było to, czego Blue obawiał się najbardziej. Przełknął głośno ślinę

- O co takiego?

- Czy ty naprawdę wyciągałeś ze mnie informacje? Naprawdę jesteś ze mną dlatego, żeby zapewnić waszej drużynie przewagę? - Zapytał smutno

- Jak mogłeś tak myśleć! Nigdy bym tego nie zrobił kochany! - Z tymi słowami przytulił go, by uwiarygodnić swoje ostatnie słowo. Spojrzał na wyższego, a ten odwzajemnił uścisk. - W życiu bym tego nie zrobił. Dobrze o tym wiesz.

- No nie wiem... Jak się tak zastanowię to faktycznie pytałeś o takie rzeczy. Ale pamiętam to jak przez mgłę... Może to przez tamten sok co piliśmy? - Zaczął zastanawiać się Pył na głos i gładził po czaszce niższego, który się zaniepokoił. Ten brak spokoju był spowodowany tym, że to on do soku dosypał mu środki otłumiające. To dlatego jego kochanek się wtedy tak rozgadał i nawet nie zwrócił uwagi na to jakie informacje ujawnił.

- Bredzisz. To na pewno przez te gry. - Blue był już bardzo zdesperowany i dlatego zaczął chwytać się choćby brzytwy, byle się nie ujawnić. Drugi już chciał coś powieizeć, ale nagle drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Killer

- Dust, idź zrobić śniada... Co tu robi Blue!? - Był zdezorientowany całą sytuacją, podobnie jak pozostałe dwa szkielety - Przetrzymaj go, a ja pobiegnę po szefa! 

Wszczął alarm na korytarzu i biegł głównym holem do gabinetu szefa, który znajdował się na jego końcu. Między czasie kilka razy potknął się o dywan, ale i tak dzielnie wstawał, aż w końcu dobiegł do czarnych drzwi i wpadł z hukiem

- SZEFIE! Szpieg, intruz! - wrzasnął, a Nighmare poderwał się z fotela

- Prowadź! - Odparł i zaraz potem już byli w pokoju Dusta. Czarny szkielet chwycił malutką Borówkę w dwie macki i wyszedł na korytarz bez słowa. Killer wyszedł zaraz za nim i razem zmierzali do lochów. Tam przesłuchali Swap!Sansa. Niestety w tych sprawach nie był tak rozmowny, więc posunęli się do tortur, ale ostatecznie i tak wyśpiewał im wszystko

- Widzisz. - zaczął Killer, kiedy Koszmar już wrócił do swojego gabinetu z zaczerpniętymi informacjami - Trzeba było się nie stawiać, bo Nighty i tak zawsze dostanie to czego chce. Twój opór był daremny idioto - zaśmiał się szyderczo, a potem doprowadził go do innej celi. Znajdowała się w niej tylko prycz, co niezbyt podobało się niskiemu szkielecikowi.

- Czyli zrobiliście sobie ze mnie zakładnika? - Spytał niezbyt pocieszony taką wizją

- No oczywiście. Nie moglibyśmy przegapić takiej okazji. Powinieneś wiedzieć, że przychodząc tu pisałeś się na to od początku. - odparł i zakluczył celę wychodząc na hol główny, a następnie do kuchni. 

- To będzie najsmaczniejsza jajecznica w Multiversie! - Oznajmił Pył, a Zabójca się zaśmiał

- Nie bądź śmieszny. Przecież od ciebie tylko Pochylona gotuje gorzej! - oznajmił pomiędzy falami śmiechu

- Ej, ja to słyszę! - wykrzyknęła obrażona dziewczyna z salonu

- Ale chyba temu nie zaprzeczysz? - Spytali jednocześnie obydwaj

- No nie. - Odparła smętnie - A tak w ogóle to nie wydaje się, żebyś przejmował się Borówą

- Bo nie przejmuję. Wykorzystywał mnie. Byłem debilem, że tak się dałem 

- Pff... HAHAHA! A pamiętasz jak mi mówiłeś, że nigdy go nie opuścisz i jak bardzo ci na nim zależy?! - Zaczęła mu wypominać i śmiać się.  Za tego rozbawienia aż przewróciła się na fotelu, a gruba książka z twardą okładką, którą czytała, spadła jej na głowę i zaklnęła cicho

- No nie wierzę! I kto się teraz się teraz śmieje XD - rzucił Dust i porzucił jajecznice, by pójść jej pomóc wstać

- Dzięki... - Bąknęła niechętnie i wstała, a następnie ustawiła fotel - Co tak jedzie spalenizną?

- Moja jajecznica! - Z tym krzykiem wbiegł do kuchni i zobaczył Killera, który zżerał właśnie spaloną jajecznice. - JAPIERDOLE CO TY ROBISZ?! Zbiję cię! 

I tak zaczęła się gonitwa do kuchni. Kto wie, kiedy by się skończyła, gdyby nie to, że przyszedł Nighmare

- Zamknijcie się debile! Jest dopiero 11 rano! Łeb mnie nawala i jeszcze musiałem przesłuchać jakąś głupią gwiazdkę, bo Dust'owi zachciało się romansów! Dajcie mi śniadanie i zamknijcie mordy!

- My byśmy szefowi dali, ale sprawa wygląda tak, że... Była spalona i Killer ją zjadł! - odparł z lekka przestraszony Dust

- W takim razie zjem was! Jestem cholernie głodny, a wy takie rzeczy odwalacie?! - krzykną. Korzystając, że miał otwartą szczękę stojąca z tyłu Pochylona wsadziła mu w zęby jabłko

- Ty też nie drzyj mordy, bo nie mogę się skupić na książce! A jak tak bardzo ci przeszkadza brak posiłku to przypominam ci, że nie macie żołądków, a ja ostatnie co jadłam to śniadanie wczoraj, bo całej reszty mnie pozbawiliście zjadając wszystko!

Koszmar odwrócił się w jej stronę i wypluł jabłko.

-W takim razie ja dziś zrobię śniadanie, skoro wy nie potraficie - Cała reszta spojrzała na niego jak na debila

- Czyli nic dziś nie zjemy. - skwitowała Pochylona i zniknęła tylko po to, by pojawić się w celi Blue - Szczerze to ci zazdroszczę. Może i będziesz dostawał do jedzenia czerstwy chleb i wodę, ale ty przynajmniej będziesz coś jeść...

- To jest aż tak źle? - dopytywał Blue

- A i owszem. Jestem cholernie głodna. Pewnie zabiłabym ich i zjadła, ale z nic by z tego nie było. Są chodzi aż do szpiku kości. - zaśmiała się pod nosem z własnego żartu i spojrzała na zdezorientowanego więźnia

- Jak możesz mówić, że zabiłabyś swoich przyjaciół?! To okropne!

- Wiesz, nie nazwałbym ich swoimi przyjaciółmi. W zasadzie to tworzymy taką dziwną i specyficzną rodzinę.

- Serio? Myślałem, że jesteście okropni i wypruci z emocji. A wy nazywacie się rodziną?

- Cóż... My wszyscy mamy emocje, ale staramy się je maskować.

- Dziwni jesteście...

- Nie zaprzeczę. - Pokręciła głową z lekkim rozbawieniem i zniknęła. Blue już myślał, że po prostu miała dość rozmowy i przyszła tylko sprawdzić co z nim, ale się mylił. Powróciła chwilę potem z tacą i jakimiś materiałami.

- Co to?

- Twój chleb i woda. Przyniosłam ci też poduszkę i koc, bo w nocy jest tu jeszcze zimniej niż teraz.

- Skąd ty to możesz wiedzieć? - Spytał jednocześnie odbierając od niej rzeczy.

- Cóż... Kiedy mnie poznali to uznali za wroga i zamknęli. Swoją drogą właśnie w tej celi - uśmiechnęła się na to wspomnienie - Ale nie powinnam za długo z tobą gadać. Chcę ci jeszcze powiedzieć, że byłeś niegrzeczny tak wykorzystując Dusta

Po tych słowach zniknęła, a on został z tą rozmową i kromą chleba. Sam nie wiedział co o tym myśleć. Gang nie miał co jeść, a i tak dokarmiał więźnia. Niby byli źli, ale dani mu koc i poduszkę. Teoretycznie byli okrutni i zranił jednego z nich, a ona i tak była dla niego stosunkowo miła. Opatulił się szarym koczykiem i jedząc kromę rozmyślał nad tym wszystkim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro