Epilog
Pochylona, dowiedziawszy się, że Nighmare odkrył jej największy sekret, zaczęła się pakować. Do plecaka wsadziła linę, wszystkie tomy limitowanego wydania "Władcy pierścieni" i wszystkie inne najważniejsze najpotrzebniejsze rzeczy. Wiedziała, że musi uciekać. Koszmar powoli już zaczął rozpowiadać o tym że to Pochylona stworzyła to cholerne piekło i w większości kontrolowała ich czyny.
Usłyszała, że ktoś zbliża się do jej pokoju. W pośpiechu spakowała jeszcze swoją chustkę do nosa ku czci Bilba i przeteleportowała się do jednego ze światów swojej przyjaciółki. Rozejrzała się w około i uśmiechnęła delikatnie.
- To chyba jeden z jej światów. - Powiedziała do siebie, a zza swoich pleców usłyszała głos Someone
- Tak, tak. A teraz mi wytłumacz co tu robisz. Nie przypominam sobie, żebym cię zapraszała. - Powiedziała, a Pochylona obróciła się od niej przodem. Wyjęła z plecaka swoją ukochaną serię i wręczyła dziewczynie
- Przybyłam, żeby ci to podarować. Jako prezent pożegnalny - Odparła uśmiechając się smutno, a Someone wzięła książki w ręce.
- Ale jak to pożegnalny?! Gdzie ty się znowu wybierasz idiotko? W jakie kłopoty się wpakowałaś? - spojrzała na Zabójczynię ze smutkiem i zdezorientowaniem.
- Bo widzisz... Wydało się, że to ja wykreowałam ten Multivers. Tę cząsteczkę Gigaversum, która jest piekłem na ziemi. Nighmare zdołał to rozpowiedzieć i większość już o tym wie. Teraz chcę się ulotnić i uniknąć śmierci, bo znając życie będą chcieli mnie za to zabić. - Wytłumaczyła na jednym oddechu. Przyjaciółka tylko spojrzała jej w oczy i sptała
- Ale gdzie zamierzasz uciec?
- Wrócę na powierzchnię. A dokładniej, to udam się do EpickTale, przy pomocy liny wespnę się na szczyt góry przez dziurę którą wpadłam i dalej się zobaczy. - Wzruszyła ramionami
- Dlaczego na końcu każde twoje go planu jest "I dalej się zobaczy" ? Wiesz, że to cię daleko nie zaprowadzi? Zginiesz marnie.
- Tak, wiem
- I wiesz, że mogłaś sprawić, żeby wszyscy zapomnieli, że to ty stworzyłaś to Multiversum i żyć tu dalej spokonie
- Z tego też zdaję sobie sprawę.
- Więc pewnie też wiesz, że mogłaś tak kontrolować wydarzeniami, żębyś wygrała na jakiejś loterii i miałbyś spłacony tej cholerny dług?
- Yep.
-Więc czemu tego nie zrobiłaś?
- Zauważ, że z naszej dwójki ty zawsze byłaś ta mądrzejsza i ułatwiałaś sobie życie. A ja jak to kiedyś powiedziałaś "wywarzałam otwarte drzwi" i obierałam trudniejszą drogę. Teraz robię to ponownie. Poza tym... chciałbym już wrócić do domu, a raczej pod most. Tam, na powierzchni. A jeśli tylko chcesz, to możesz iść ze mną
- Nie, ja tu zostanę. Tu mam spokojne życie. Bez ciebie będzie aż za spokojne.
- Ta, a w moim nikt mi nie będzie prawił kazań. ja już za tobą tęsknię - rzekła i już chciała znikać, ale Someone zrobiła coś, czego nigdy by się po niej nie spodziewała. Przytuliła ją. Również ją objęła, a chwilę potem powiedziała ostatnie słowa pożegnania - No to znikam. Niech te książki ci o mnie przypominają.
A potem zniknęła, Someone została sama. Natomiast W EpickTale pojawiła się w ruinach. Przeszła do miejsca startu i zarzuciła linę na górę. Lina o coś zahaczyła, więc Pochylona zaczęła wchodzić na górę uważając gdzie stawia stopy.
Po długiej wspinaczce w końcu stanęła na szczyci góry Ebott. Poczuła wiatr we włosach i ostatnie promienie zachodzącego słońca. Ostrożnie zaczęła schodzić z góry i wkroczyła do miasta. Czuła się dziwnie, jak w obcym miejscu, jednak nie zamierzała wracać do podziemi i Multiversum, które stworzyła. Zaczęła szukać mostu, pod którym niegdyś mieszkała. Tylko, że jak się okazało, jego już nie było. Żal ogarnął ją i do oczu napłynęły łzy, które szybko otarła i poszła w kierunku urzędu. Podeszłą do pani w okienku
- Dzień dobry, chciałam się zarejestrować jako bezrobotna - Powiedziała, a Pani spojrzała na nią nieprzychylnie
- My zaraz tu zamykamy...
- Jeszcze pół godziny do zamknięcia.
- No dobrze - westchnęła Kobieta, jakby Pochylona zmuszała ją do rzeczy najgorszych - To jak się pani nazywa?
- Zdzisława ******** - odparła, a Pani w okienku spojrzała na nią wyłupiastymi oczyma.
- Zdzisia?! To naprawdę ty?! Po 18 latach się znalazłaś! - Kobieta byłą bardzo szczęśliwa i wstała zza biurka podbiegając do Pochylonej
- Przepraszam, ale ja pani nie znam... - rzekła zdezorietowana
- To ja! Twoja siostra! - Pochylona spojrzała dokładniej na kobietę. Rude włosy, szare oczy.
- Nee-chan? - spytała wiedząc, że tylko jej siostra wiedziałby co odpowiedzieć
- A ty Nee-san!
- Wybacz, moja siostra jest ciut ekscentryczna.
- A ty leniwa i apatyczna
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek cię jeszcze spotkam - powiedziała ze łzami w oczach Pochylona, teraz już pewna, że to jej siostra. Przytuliła ją tylko. Nic ją teraz nie obchodziło, nie wnikała nawet jakim cudem przeżyła. Teraz liczyły się tylko one.
///////////////////////////////
NO! Dobiegliśmy do końca tej książki. Dziękuję wszystkim, którzy to czytali i zgodzili się tu wystąpić. Jeśli macie pytania do fabuły, to można je teraz zadać.
A ja się z wami żegnam i zapraszam do innych moich "dzieł" !
Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro