Dlaczego ją?
Godzina 15 w Anty-Void. Error, Someone, Vikus wraz z rodziną, Geografia i Kropka z Freshem i Frepka, a nawet Domi, która po wielkiej wojnie gdzieś zniknęła. Wszyscy stali w kupie i czekali na przybycie Life i Reapera. Każdy był podekscytowany, bo to dziś miała zostać ożywiona Pochylona. Wtem otwarł się portal i dwie postacie przeszły przez niego. To Reaper! Sans i Reaper! Toriel z niewesołą mina. Reaper trzymał jakąś pomarańczową duszę i pudełko z prochem. Wszyscy podejrzewali, że to są właśnie pozostałości po Pochylonej i nie mylili się.
- Jesteśmy gotowi na wymianę - rzekła Someone i stanęła kilka kroków od nowo przybyłych, a Life zmierzyła wzrokiem wszystkich zebranych. Jej wzrok zatrzymał się na Domi, a potem szepnęła coś do nieistniejącego ucha Śmierci.
- My też. Life już wybrała duszę zamienną...- Rzekł Reaper i przywołał swoją kosę. - UTDomi3 ! Podejdź do mnie!
- Jasne... - Domi wiedziała dlaczego ją zawołał. Podeszła ślimaczym wręcz tempem i stanęła naprzeciwko Reapera, który już po chwili zgarnął jej duszę i znikł. Nie chciał być częścią dalszej części tego. Someone zatkało. Druga bliska jej osoba zniknęła i sama już nie wiedziała czyje życie by wolała. Ktoś, jakby rozdzieliła się na dwie części. Jedna cieszyła się, że Pochylona zmartwychpowstanie, a druga żałowała i wolała, by to Domi żyła dalej. Nie wiedziała co ma zrobić i jak się czuć, więc po prostu stałą w milczeniu wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała ta blond włosa i zawsze uśmiechnięta dziewczyna. A inni? Nikt nie był za bardzo z nią związany i mało kto ją znał lepiej niż z widzenia. Oczywiście, było im jej żal. ale nie przeżywali tego tak głęboko jak Someone.
Life natomiast chwyciła za pudełko z prochami i usypała je w okrąg, a do środka wsadziła mieniącą się od odwagi duszyczkę. Ziemia zaczęła się trząść i wcześniej idealnie usypany proch wzniósł się w powietrze. Krążył jak trąba powietrzna wokół pomarańczowego serduszka i przyklejał się do niego. Ziarnko po ziarnku i tak zaczął tworzyć się jakiś kształt, który coraz bardziej przypominał człowieka. Gdy postać Pochylonej była ukończona przeszedł przez jej ciało blask pomarańczowego światła.
- Ku*wa, nienawidzę tego światła - rzuciła skolioza i przetarła oczy.
- A może jakieś dzień dobry i podziękowania? - rzuciła oschle Someone, która z każdą chwilą coraz bardziej żałowała utraty Domi dla brązowowłosej, ale przecież czasu nie cofnie, prawda? Otóż nie. W jej głowie pojawił się kolejny plan.
Pov. Someone
Już zapomniałam jak wkurzająca ona jest. Trochę żałuję, bo teraz nie ma z nami Domi. Dlaczego ją? Dlaczego to ona musiała zostać wymieniona, a nie na przykład Geografia?! Czemu ją Life sobie wypatrzyła? Co w niej takiego było? Ale z drugiej strony...Przystałam na jej warunki dobrowolnie. Gdybym mogła cofnąć czas...GASTER! Jakiś Gaster z pewnością to potrafi. Zgłoszę się do niego i w tedy nie zgodzę się na to i jakoś inaczej wytarguję się z Life. A może nie? Przecież wiedziałam, że kogoś trzeba będzie poświęcić... Bolało mnie to wszystko, ale musiałam wrócić do rzeczywistości, bo zbyt długo pozostawałam nieobecna duchem, a monologi wewnętrzne poprowadzę w domu.
- Chwila, a gdzie Domi? - rzuciła Pochylona i to ostatecznie wyrwało mnie z zamyślenia. Wszyscy dookoła posmutnieli, a ona od razu zrozumiała. - Ta cena nie była warta mnie...Przepraszam Someone.
- Za co ty mnie do cholery przepraszasz?! - Krzyknęłam. Najpierw trzy lata staram się, żeby mogła wrócić do życia, a ona mi z czymś takim wyjeżdża?! Uh...Jestem chyba teraz nieco za bardzo chwiejna emocjonalnie...
- Za to, że ona teraz nie żyje to moja wina, bo dałam się zabić i wyrządziłam wiele złego. - przynajmniej zdaje sobie sprawę ze swojej winy...- I dlatego postaram się chodź w małym stopniu ci ją zastąpić.
- Wiesz, że ci się nie uda? - Spytałam i odwróciła wzrok
- Wiem. I dlatego postaram się to zrobić. - W jej oczach było widać determinację i to mi przypomniało dlaczego kiedykolwiek ją polubiłam. Uśmiechnęłam się do niej smutno.
- Wiec czekam, aż spełnisz tę obietnicę. - rzekłam i sprzedałam jej kuksańca w ramię, a ona mi oddała. Oczywiście dwa razy mocniej, ale wolałam tego już nie komentować. Po prostu wróciłam do domu pisałam jakieś wiersze i pomysły na książki, których i tak pewnie nigdy nie napiszę.
///////////////////////////////////////////////
Okej so... Z racji, że UTDomi3 odeszła z Watt postanowiłam "wymazać" ją z książki, bo nie dostałam zgody na użycie jej w kolejnej części.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro