Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

cz2.9

Pov Claudia

- Nawet nie masz pojęcia jak cię nienawidzę - wysyczałam w jego stronę i uderzyłam go w twarz. Miałam nadzieję, że to uderzenie było dość mocne. Chciałam żeby cierpiał, zdawałam sobie sprawę z tego, że nawet gdybym go uderzyła jakimś ciężki narzędziem w łeb, to w jednej setnej nie czułby się tak jak ja. On wyrwał mi serce, sprawił, że miałam ochotę umrzeć, a jedyne co trzymało mnie przy życiu to była moja córka, bo już na pewno nie ten zdrajca.

- O co ci chodzi? - spytał. W jego głosie było słychać złość, najwyraźniej był zaskoczony moją nagłą reakcją. Chyba nie spodziewał się, że tak szybko odkryje jego zdradę.

- Oto, że popełniłam największy błąd w życiu wiążąc się z tobą. Sama się sobie dziwię jak mogłam być taka głupia - miałam mu jeszcze wiele do powiedzenia. Lecz nie chciałam sobie już strzępić języka. On nie był tego wart.

Odwróciłam się do niego plecami i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej walizki i zaczęłam pakować pierwsze z brzegu ciuchy.

- Co ty wyprawiasz? - zbliżył się do mnie i złapał mnie za ramię. Odkręcił w swoją stronę. - Ugryzło cię coś? Wracam do domu, a ty mnie uderzasz i mówisz, że nienawidzisz, wytłumacz mi o co ci chodzi?

- Najpierw mnie zdradzasz, a później jeszcze nie chcesz się do tego przyznać! - liczyłam na to, że będzie miał chociaż tyle odwagi. Jednak się pomyliłam. On dalej zamierzał brnąć w swoje kłamstwa.

- Co ty wygadujesz? Nigdy nawet o czymś takim nie pomyślałem. Kto ci to powiedział? - po chwili sam odpowiedział na swoje pytanie. - To pewnie twój ojciec. Coś czułem, że Harry znowu zaatakuje.

Kolejnym raz oskarżał o coś mojego ojca. Najwidoczniej tak było najłatwiej, pewnie sądził, że mu w to uwierzę.

- Jeśli mój tata by o tym wiedział to na pewno już byś nie żył. Ja się wyprowadzam, i nie licz, że będziesz mógł widywać Nadie. Nie zasługujesz na nią - warknęłam do niego.

On jednak nie zamierzał się tak łatwo poddawać, bo popchnął mnie na łóżko, następnie złapał moje nadgarstki w jedną swoją rękę i przycisnął do materaca. Moje ciało unieruchomił swoim. Nie mogłam nic zrobić.

- Puść mnie do cholery! - podniosłam głos. Nie chciałam mieć z nim żadnej styczności.

- Chcę się najpierw dowiedzieć czemu się tak zachowujesz? Powiedź mi wszystko, bo zaraz oszalej do cholery - także krzyknął.

- Najpierw robisz mi wyrzuty o każdego mężczyznę, który na mnie tylko spojrzy, a ty spotykasz się z innymi. Jak możesz mnie tak traktować?

Wolną ręką pogłaskał mnie po policzku.

- Chodzi ci o dzisiaj?

Kiwnęłam jedynie głową.

- To była moja kuzynką Suzie. Nigdy specjalnie jej nie lubiłem, więc specjalnie nie zaprosiłem jej do domu. Chciałem mieć ją z głowy. Wiem, że powinienem cię o tym wszystkim poinformować, ale uznałem to za mało istotne - schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. - Nie gniewaj się na mnie słońce.

Nie mam pojęcia czy dobrze postąpiłam, ale uwierzyłam w jego słowa. On mówił to wszystko patrząc mi w oczy. Nigdy dotąd też mnie nie okłamał.

- Czyli zareagowałam zbyt gwałtownie? - spytałam. Było mi głupio za to jak na niego nakrzyczałam, a jeszcze do tego uderzyłam. Oberwał i to porządnie za niewinność.

- Tak - oznajmił i uwolnił moje ręce. - ale chociaż teraz mam pewność, że naprawdę mnie kochasz. Nie zareagowałabyś tak gwałtownie gdybyś mnie mocno nie kochała.

- Przepraszam - nachyliłam się nad nim i pocałowałam ten policzek, w który go uderzyłam. - Mam nadzieję, że bardzo nie boli.

- No przyznaje, że cios to masz mocny. Zapamiętam to sobie i postaram się już cię nie denerwować kochanie - jego usta wylądowały na moich i zaczął mnie całować. Był czuły, a zarazem, stanowczy. Lubiłam go takiego. Nie, ja to jednak kochałam.

Przewróciłam się tak żebym to ja nim siedziała. Chciałam też pozbyć się mojej koszulki, ale mnie powstrzymałam.

- Możemy to na chwilę odłożyć? - spytał, a ja się mocno zdziwiłam.

- A to dlaczego?

- Bo ja jestem potwornie głodny, a tam na dole jest przepyszne jedzenie. Nie jadam na co dzień tak dobrze, bo talentu kulinarnego to ty nie masz - czyli chodziło mu jedynie o jedzenie. Powinnam się na niego zdenerwować, że przerywa z takiego powodu, ale nie potrafiłam. On musiał ciągle jeść te moje okropne potrawy i nigdy nie narzekał.

- Dobrze, ja też jestem trochę głodna - wstaliśmy i razem skierowaliśmy się do jadalni. I tak miałam zamiar sprawić by to była nie zapomniana noc.

_____________________

Ostatnio coraz bardziej żałuje, że nie opisałam ich ślubu i wesela. A było ono barwne, kiedyś Claudia o tym wspomni. A może nawet to opiszę. Chcielibyście? Ryan też niedługo powróci, nie da o sobie zapomnieć.

Im większa wasza aktywność tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro