Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

cz2.8

Pov Claudia

Zabrałam kilka zabawek Nadii i jej ubranka na zmianę. Wsadziłam ją do fotelika w moim samochodzie i pojechaliśmy do moich rodziców. Miałam zamiar ją dziś u nich zostawić, już kiedyś to zrobiłam i mama prosiła żebym jeszcze przynajmniej raz to powtórzyć. A ja miałam ochotę dzisiejszą noc spędzić jedynie z Niall'em, on nawet nie miał pojęcia, że to zaplanowałam. Poinformowałam o tym jedynie mamę. Która stwierdziła, że to dobry pomysł. A ja już nie mogłam się doczekać czasu tego czasu który spędzę z moim mężem. I nie będzie mnie zostawiał żeby sprawdzić co z naszą córeczką. Teraz i tak już było lepiej, zanim skończyła pół roku latał do niej co dwie godziny i sprawdzał czy oddycha. Naczytał się zbyt dużo o tych śmierciach łóżeczkowych.

Jak dojechałam na miejsce to wzięłam rzeczy mojej córeczki i wzięłam ją na ręce. Nie pozwalałam jej zbytnio biegać tu samej ze względu na odkryty basen. Weszłam do domu i jak nie zobaczyłam mamy w salonie to postanowiłam pójść na górę. Lecz spotkałam ją w połowie drogi.

- Dobrze, że już jesteś - powiedziała na mój widok i wzięła ode mnie Nadie. - Twój ojciec jeszcze o niczym nie wie, ale i tak będzie zachwycony. Uwielbia Nadie, traktuje jak swoją córkę.

- A ja mam nadzieję, że Niall tym razem się nie zdenerwuje na mnie, że nie spytałam się go o zdanie - za pierwszym razem usłyszałam niezły wykład, że razem powinniśmy decydować o naszej córce.

- No to zrób tak by się nie wkurzył - chciała mi jeszcze coś dopowiedzieć, ale pojawił się tata, od razu do mnie podszedł i objął. Po tym jak przez niego straciłam pamięć sądziłam, że już nigdy nasze relacje nie będą takie jak kiedyś. Lecz teraz wiem, że bardzo się pomyliłam. Byliśmy ze sobą blisko, nawet może bliżej niż kiedyś. Jak już urodziła mi się córka to zaczęłam lepiej rozumieć mojego ojca, chociaż nie pochwalam tego co robił. Choć zdawałam sobie sprawę z tego jak musiał się czuć gdy nie chciałam go znać.

- Mam nadzieję, że jeszcze nie wychodzisz. Ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy. I nie podoba mi się to.

- Niestety nie mogę, ale zostawiam wam Nadie i dopiero jutro po nią wrócę, teraz już muszę lecieć - powiedziałam do taty, dałam mu buziaka w policzek i wyszłam.

***

Zdecydowałam, że najpierw zjemy z Niall'em kolację, a że to akurat zamawianie jedzenia szło mi najlepiej to podjechałam pod dobrą włoską restaurację. Już kilka razy tam jedliśmy i Niall'owi bardzo tam smakowało. Złożyłam zamówienie i opuściłam restaurację i zobaczyłam, że w kawiarni obok siedzi mój mąż z dwudziestopięcioletnią lub trzydziestoletnią kobietą. Ciągle się do siebie uśmiechali. Miałam ochotę tam wpaść i zamordować ich oboje.

Powstrzymałam się jednak, miałam swoją godność i nie zamierzałam się poniżać przez tego idiotę zwanego moim mężem. Tyle razy zapewnił mnie o swojej miłości, a teraz spotyka się i pewnie mnie zdradza z jakąś cholerną blondyną, która była starsza ode mnie i wcale nie ładniejsza.

Głęboko oddychając wróciłam do swojego auta. Nijak nie potrafiłam się uspokoić. Odczekałam jeszcze trochę w samochodzie, bo bałam się, że jak zacznę teraz prowadzić samochód to spowoduje jakiś wypadek. A musiałam teraz żyć choćby tylko po to by zamordować mojego męża. Bo akurat jednego to byłam pewna, nie zamierzałam mu darować takiej podłości.

***

Nie miałam ochoty na żadne kolacje, ale jak przywieźli jedzenie to kazałam je ustawić na stole, a później za nie zapłaciłam. Ktoś się nad tym mocno napracował i nie mogłam tego tak po prostu odesłać. Ten kto to zrobił nie był winny, że mam męża zdrajcę.

Cieszyłam się, że odwiozłam wcześniej Nadie do moich rodziców. Nie chciałam żeby ona patrzyła na moje łzy, a pozwoliłam sobie na płacz. Póki go nie było, mogłam rozpaczać. Około piątej doprowadziłam się do porządku, bo właśnie wtedy ten idiota miał wrócić od tej blond suki. Przysięgłam sobie, że ją też dorwę i zapłaci mi za wszystko.

Siedziałam w naszej sypialni, nawet jak usłyszałam, że ktoś wszedł do domu to nie ruszyłam się na krok.

Po chwili tak jak podejrzewałam zjawił się w naszej sypialni.

Na ustach miał ten swój uśmiech, ciekawe od jakiego czasu mnie zdradza.

- Jestem strasznie głodny, a w jadalni zobaczyłem to co zamówiłaś. Chodź jeść - wyciągnął rękę w moją stronę. Ja się powoli podniosłam i podeszłam w jego stronę.

- Nawet nie masz pojęcia jak cię nienawidzę - wysyczałam w jego stronę i uderzyłam go w twarz.

______________________________

Im większa wasza aktywność tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro