cz2.38
Pov Claudia
- Przysiegłam ci już, że zrobię wszystko co będzie w mojej mocy by tata ci odpuścił. Wypuść mnie wreszcie - godziny mojej nieobecności ciągle się przedłużały. Niall na pewno już zdążył wrócić do domu.
Było już tak późno, że Nadia zdążyła zasnąć, cieszyła się, że udało jej się to w nowym miejscu.
- Przecież nie trzymam cię tu siłą - brat mojej mamy był bardzo irytujący. Jednak w tej chwili wolałam mu nie mówić co o nim myślę. Tak dla własnego bezpieczeństwa.
Wzięłam śpiącą Nadie na ręce, nie zwracając uwagi na to, że była dla mnie trochę za ciężka.
- Dotrzymam słowa i spróbuję porozmawiać z moim tatą, ale cudów nie obiecuje - skierowałam się do wyjścia, ale nim zdążyłam dojść do drzwi to wpadł przez nie Niall.
Muszę przyznać, że dość szybko mnie odnalazł.
- Kochanie - po jego wyrazie twarzy stwierdziłam, że był zmartwiony. Jego wzrok powedrował na naszą córkę.
- Śpi - wyjaśniłam mu.
Uśmiechnął się, ale nie trwało to zbyt długo, bo po krótkiej chwili jego wzrok został skierowany na mojego wujka. Wydawał się bardzo zły.
- Mówiłem ci wiele razy byś trzymał się z dala od mojej rodziny! Nie daruje ci tego! - krzyknął.
Chciał do niego podejść, ale w samą porę zdążyłam go złapać za ramię. Nie potrzebowałam tu bezsenswej bójki.
- Wracamy do domu - poprosiłam go.
- Mam mu tak po prostu odpuścić to, że cię uprowadził i naraził na stres. A doskonale wiesz, że w twoim stanie to jest kategorycznie zabronione - Niall był bardzo wzburzony, a Nadia powoli zaczęła się budzić.
- Nic jej nie zrobiłem - nagle odezwał się mój wujek i podszedł do nas. - Chciałem jedynie trochę porozmawiać z moją siostrzenicą.
- Na pewno wszystko z tobą okej? - dopytał mój mąż, a ja kiwnęłam głową. - Później się na tobie za to odegram - zagroził bratu mojej mamy i chwycił mnie za wolną rękę i wyprowadził z domu.
Posadziłam Nadie w jej foteliku i przypiełam ją pasami, a następnie zajęłam miejsce z przodu.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się przestraszyłem jak zobaczyłem, że was nie ma. Serce mi prawie stanęło.
Położył dłoń na moim kolanie i delikatnie je pogłaskał.
- Zawiadomiłeś tatę? - miałam nadzieję, że nie, bo wtedy miałaby bardzo utrudnione zadanie.
- Oczywiście, miałem nadzieję, że mi pomoże. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że to sprawka Zayna. Harry chciał jechać ze mną, ale mu nie pozwoliłem, bałem się, że może jeszcze pogorszyć sytuację - no i racja. Tata by dużo bardziej namieszał.
***Pov Niall
Było trochę po ósmej rano, a ja robiłem śniadanie dla moich księżniczek, które jeszcze spały. Na szczęście stan Claudii się nie pogorszył i nie miała żadnych bólów.
Jak rozkładałem jedzenie na stole to usłyszałem trzasnięcie drzwiami i po chwili zobaczyłem Paule. Nie twierdzę, że się ucieszyłem, bo nasze relcje były ostatnio dość napięte.
- Gdzie Claudia?
- Śpi - wyjaśniłem. - Mogę ci zadać jedno pytanie?
Kiwnęła głową.
- Dlaczego tak mnie nie znosisz? - odważyłem się zadać to pytanie, bo miałem pewność, że na mnie nie nakrzyczy. Nie zaryzykowałby obudzenia i zdenerwowania Claudii.
- Zdradziłaś ją, niedopilnowałeś Nadii, przez ciebie straciła jedno dziecko. To chyba dość?
Była dla mnie bardziej okrutna niż Harry. Przecież ja żadnej tej rzeczy nie zrobiłem specjalnie. Zbyt bardzo kocham moją żonę.
- Jesteś dla mnie bardzo niesprawiedliwa. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że los chciał bym się z tobą nie związał. Byłbym teraz cholernie nieszczęśliwy - zakomunikowałem jej i poszedłem na górę do mojej ślicznotki.
Liczę na waszą opinie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro