cz2.29
Pov Claudia
Przez chwilę pozwoliłam Niall'owi się całować, ale po pewnym czasie wyrwałam się z jego uścisku. Miałam też ochotę mu za to przyłożyć, lecz w ostatniej chwili się przed tym powstrzymałam.
- Ciekawe co ty byś zrobił jak to ja bym cię zdradziła? - nie mogłam się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. On był chorobliwie zazdrosny bez żadnego konkretnego powodu, a do mnie miał pretensję, że trudno było mi wybaczyć mu prawdziwą zdradę.
- Nawet tak nie mów - miał mieszany wyraz twarzy. Może zrozumiał, że ciężko jest się postawić na moim miejscu.
- A ja doskonale wiem - zrobiłam dwa kroki w tył. Jego bliskość mnie dekoncentrowała. - Uszkodziłbyś tego, z którym bym cię zdradziła, i następnie zrobił mi olbrzymią awanturę. A może nawet zrobiłbyś coś więcej - podeszłam do okna, ale po chwili poczułam jego dłonie na moich biodrach.
- Tobie nawet włos by z głowy nie spadł, a jeśli chodzi o tą idiotkę to nie musisz się nią przejmować, rozwiązałem już ten problem - jego słowa wyraźnie mnie zdziwiła, a prawdę mówiąc zaniepokoiły. Wiedziałam czym zajmował się mój ojciec i mi to nie przeszkadzało, ale nie chciałam żeby Niall stał się taki sam. Pokochałam go, za to, że był słodki i delikatny, ale gdy czegoś chciał to robił wszystko byle to osiągnąć. Pragnęłam żeby taki już pozostał.
- A mogę wiedzieć co się z nią stało?
- Nie - odpowiedział cicho i spuścił wzrok. Przez te lata życia z nim wiedziałam, że zrobił coś złego.
- Wiesz, że to nie zmaże twojej winy?
- Tak, ale ... - chciał coś jeszcze mówić, ale mu przerwałam. Dalsza rozmowa z nim do niczego już nie prowadziła. I tak nie mogłam przez jeszcze jakiś czas do niego wrócić, bo mógłby sobie pomyśleć, że łatwo mu wszystko wybaczę.
- Idź do Nadii, nie powinna być tak długo sama.
Pov Niall
Posłuchałem Claudii i wróciłem do mojej córeczki. U mojej żony i tak nic już dzisiaj bym nie zyskał, a chociaż będę miał trochę czasu dla Nadii. Ona też jest poszkodowana przez moją głupotę. Jakbym wtedy się nie napił i nie pozwolił tej suce się pocałować to miałaby szczęśliwą rodzinę. A teraz ciągle ogląda swoją zasmuconą mamę i ma bardzo utrudniony kontakt ze mną.
Jak doszedłem do salonu to zobaczyłem ją siedzącą na kanapie, w tym samym miejscu, w którym ją wcześnie posadziłem. Na moje szczęście słuchała się mnie i pewnie dlatego nie powiedziała Claudii o tym wypadku do, którego doprowadziłem przez Zayna.
Usiadłem obok niej i posadziłem sobie ją na swoich kolanach.
- Pamiętasz jak obiecałem ci wycieczkę kochanie - oplotłem ręką jej brzuszek.
- Tak.
- Niestety na razie nigdzie nie pojedziemy, ale bardzo bym chciał żebyście razem z mamą tu wróciły. Ty chyba też chcesz wrócić do mnie? - wiem, że nie powinienem tego robić, ale nie miałem wyjścia. Claudia była zbyt dumna żeby sama z siebie do mnie wrócić, a widziałem, że oboje źle znosimy tą rozłąkę.
- Tak - chciałem jeszcze ją po namawiać by trzymała moją stronę, ale pojawiła się Paula. Jak na ironię ostatnio lepiej dogadywałem się z Harry'm niż z nią.
- Musimy pogadać, chodź! - rozkazała mi, nie chcą wszczynać awantur, posadziłem Nadię tam gdzie wcześniej siedziała i poszedłem za Paulą.
- Powinieneś zostawić je obie w spokoju - zaczęła.- Skrzywdziłeś je obie, powinieneś usunąć się w cień. Tak będzie lepiej.
- Nie wydaje mi się - nie zamierzałem wdawać się z nią w dyskusję. Przez jeden błąd, który popełniłem po pijaku nie mógł skreślić całego mojego życia.
- Najpierw prawie zabiłeś Nadię, a późnej... - nie zdążyła dodać tego co chciała, bo w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Claudia.
- Co on takiego zrobił?
No to już po mnie.
_______________________
Muszę wam powiedzieć, że pracę nad Alfabetem miłości idą pełną parą. Będę miała jednak co do tego opowiadania kilka pytań. Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro