Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

56


Pov Harry

- Zabierz mnie stąd. Chce do domu - jak usłyszałem płaczliwy głos mojego dziecka to coś się we mnie zagotowało. On musiał jej coś zrobić. Skrzywdził moje dziecko, przecież Claudia nie reagowałaby tak z byle powodu.

- Dobrze słoneczko tylko najpierw powiedź mi gdzie jesteś? - spytałem, niestety Horan był inteligentny i zadbał o to by nie dało się go namierzyć. Jego telefon miał wyłączoną lokalizacje.

- Nie wiem, przywiózł mnie tu jak spałam i nie powiedział gdzie się znajdujemy - cholera mogłem to przewidzieć. Czemu on się tak uwziął na moją córkę? Jest tyle innych dziewczyn.

- No to spróbuję cię inaczej odnaleźć - musiałem ją pocieszyć, poza tym sam także szczerze w to wierzyłem. Nie dopuszczałem do siebie nawet innej myśli. - A jak ty się czujesz? - starałem się by mój głos brzmiał delikatnie. Claudia była już roztrzęsiona, a ja powinienem ją uspokoić, a nie mocniej denerwować.

- Już dobrze.

- A zrobił ci coś? Uderzył cię?

- Nie, po prostu się pokłóciliśmy. On w ogóle nie przejmuje się tym co do niego mówię. Ciągle chce decydować za mnie - po tych słowach mogłem odetchnąć z ulgą. Horan sam się pogrążył w jej oczach, a poza tym nic jej nie zrobił. Sytuacja coraz lepiej się układała.

- Postaraj się dowiedzieć gdzie jesteś, a następnie powiadom mnie. Ja też będę robił wszystko co w mojej mocy by cię znaleźć córeczko. Jak tylko coś będę wiedział to od razu po ciebie jadę - chciałem jej jeszcze dodać, że bardzo ją kocham, ale usłyszałem dziwny dźwięk.

- Mam nadzieję, że się z nią pożegnałeś, bo prędko to jej nie zobaczysz - oznajmił mi Horan i zakończył połączenie. No i znowu zacząłem się bać o moje dziecko. Trzeba będzie ją jak najszybciej namierzyć. Nie ma innego wyjścia.

Pov Niall

Jak zobaczyłem Claudię rozmawiająco przez telefon to ogarnęła mnie złość, ale także i strach. Przez swoje lekkomyślne zachowanie mogła sprowadzić na nas wielkie kłopoty. Harry mógł nas przez to odnaleźć.

Wyrwałem jej komórkę i powiedziałem Styles'owi kilka słów od siebie, liczyłem na to, że go wkurzyłem. Jak skończyłem połącznie to rozbiłem swój telefon o ścianę i tak już teraz nie będę mógł z niego korzystać. To by było zbyt wielkie ryzyko.

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytałem z wyrzutem. Zrozumiałem, że źle postąpiłem tak na nią naskakując, lecz jakby tak się dokładnie zastanowić  to ja nic jej nie zrobiłem. Jedynie podniosłem nad nią głos.

- Bo chciałam by tata po mnie przyjechał i zabrał mnie do domu. Nie chcę już z tobą być - jej słowa mnie zabolały. Nie sądziłem, że aż tak bardzo ją to wszystko zabolało. Gdybym wiedział, że tak zareaguje to nawet bym na nią głosu nie podniósł.

- Nie rób mi tego - poprosiłem ją. - Bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie możesz odejść, nie pozwalam - byłem coraz bardziej zdenerwowany, ale ze wszystkich sił starałem się opanować emocje. Nie mogłem popełnić więcej błędów.

- Nie zamierzam być z kimś kto mnie tak traktuje. Jest gorzej niż na samym początku, aż się boję myśleć co będzie dalej. Nie chce takiego życia - powiedziała i po jej policzkach znowu popłynęły łzy.

Spieprzyłem i to po całej linii. Za cel postawiłem sobie to, żeby uczynić ją szczęśliwą, a najwyraźniej w ogóle mi się to nie udało. Najwyraźniej wcale nie jestem lepszy od Stylesa.

Usiadłem obok niej i chwyciłem jej rączkę. Delikatnie drżała.

- Będziemy musieli dziś znowu wyjechać, nie ma innego wyjścia. Mam nadzieję, że tym razem nie będziesz się sprzeciwiać.

- A jak się nie zgodzę to co? Znowu mnie uśpisz? - spytała.

- Oczywiście, że nie kochanie. Chloroform źle na ciebie działa, a ja nie mam zamiaru ryzykować, że coś ci się stanie. Mało nie dostałem zawału jak zobaczyłem, że ledwo oddychasz - mocniej ścisnąłem jej rękę. Odwróciłem się w jej stronę. Patrzyła przed siebie. Dwoma palcami nakierowałem jej szczękę tak by spojrzała mi w oczy. Były szklane od łez. - Jak mnie zostawisz to na pewno serce mi stanie albo pęknie. Umrę.

Nic mi nie odpowiedziała, traciłem grunt pod nogami. Musiałem zastosować inną metodę.

Podniosłem się, a następnie uklęknąłem przed nią i położyłem głowę na jej kolana.

- Wybacz mi ten ostatni raz - poprosiłem. - Postaram się zmienić. Będę cię słuchał tylko mnie nie zostawiaj.

___________________________

Pamiętajcie, że im większa będzie wasza aktywność tym szybciej kolejny rozdział. Zapraszam was też na układ. Jest na moim profilu i pierwszy rozdział jutro lub w czwartek.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro