Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54

Pov Harry

- On zabije nasze dziecko! - wykrzyknąłem jak usłyszałem co on jej zrobił. Przez jego głupotę moje dziecko ledwo oddycha. A może się jej pogorszyć. Nie potrafiłem usiedzieć na miejscu, więc ciągle krążyłem po pokoju. Nijak nie umiałem opanować swoich nerwów.

- Nie przesadzaj, kocha ją, więc nie zrobi jej krzywdy - powiedziała Paula. Ja jednak nie byłem tak pozytywnie nastawiony do tego. Nadal byłem przekonany, że jemu zależy na tym by to mnie zranić, a Claudie jedynie wykorzystuje.

- Ja sądzę inaczej.

- Przestań tak chodzić w kółko, bo ja zaczynam się bardziej denerwować i uspokój się wreszcie -zakomunikowała mi Paula. Podziwiałem ten jej spokój. A tak naprawdę to dziwiłem się jak ona może tak po prostu sobie siedzieć.

- Nasze dziecko zostało porwane przez jakiegoś wariata, nie wiadomo w jakim jest teraz stanie, a ty każesz mi się uspokoić? Oszalałaś?

- To wszystko jest tylko twoją winą. Gdybyś nie kazał tak Ryan'owi tak naciskać na Claudię to nic by się nie stało. Niall by jej nie zabrał. I jakbyś nie zabrał mi telefonu to wiedzielibyśmy dokładniej co z nią!

- Chciałem mu przemówić do rozsądku, a może to ty znowu pozwoliłaś mu tu przyjść. Jeśli to zrobiłaś to nie ręczę za siebie - podejrzewałem, że Paula mogła być do tego zdolna, już raz tak nieodpowiedzialnie postąpiła.

Nic mi nie odpowiedziała, a jedynie wyszła z pokoju głośno trzaskając drzwiami. Chyba jednak to nie ona.

Pov Niall

Już od godziny siedziałem obok Claudii, najpierw podłożyłem jej pod głowę dwie poduszke. Miałem nadzieję, że dzięki temu trochę lepiej się poczuje. Na szczęście zauważyłem, że coraz lepiej jej się oddycha. Ucieszyło mnie to bardzo.

- Bardzo mnie wystraszyłaś kochanie - złączyłem nasze dłonie, lecz ona po chwili zabrała mi swoją. Odwróciła się też do mnie plecami. Mocno mnie zdziwiło, a można też powiedzieć, że zaniepokoiło jej zachowanie. - Czemu się tak zachowujesz? - starałem się by w moim głosie nie było żadnej złości.

- Chce zostać sama, wyjdź.

- Nie mogę, lepiej się poczułaś, ale i tak jeszcze nie jest tak jak powinno być - nagle odwróciła się tak, że leżała na plecach.

- Jak my mamy być razem skoro ty w ogóle nie bierzesz mojego zdania pod uwagę? Moje słowa nic dla ciebie nie znaczą, wiesz jak się czułam gdy przycisnąłeś mi to do twarzy? - była na mnie zła, co do tego nie miałem żadnych wątpliwości.

- Nie miałem wyboru - zacząłem się tłumaczyć. - Z własnej woli byś ze mną nie pojechała, a ja nie mogłem pozwolić by Ryan ciągle się koło ciebie kręcił. Sama przecież mówiłaś, że dałaś mu się pocałować - gdybym nie kochał tak bardzo Claudii to pewnie w przypływie uzasadnionej złości coś bym jej zrobił za tą zdradę.

- Już ci tłumaczyłam, że zrobiłam to tylko dlatego, bo byłam przekonana, że mnie nie kochasz. Poczułam się bardzo źle. Odrzucona i tak jakby nikt mnie nie kochał - ułożyłem dłoń na jej policzku.

- Jak ty mogłaś w to uwierzyć. Nigdy nikogo nie kochałem tak bardzo jak ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza, to się nie zmieni - chciałem ją pocałować, ale odwróciła głowę i natrafiłem na jej policzek.

- To odwieź mnie do domu, po tym jak się zachowałeś muszę wszystko dokładnie przemyśleć wszystko, a najbardziej to nasz związek - to co mi powiedziała bardzo mi się nie spodobało. Wcześniej moja sytuacja nie była jeszcze taka najgorsza, bo Claudia była przekonana, że mnie kocha. Teraz ona miała wątpliwości względem uczucia do mnie. To była bardzo niebezpieczna dla mnie sytuacja.

- Nie odwiozę cię. Nie zamierzam cię stracić na rzecz tego idioty Ryana.

Może się na mnie gniewać, później zrozumie, że dobrze robiłem.

Jak się postaracie to dostaniecie dziś jeszcze jeden, ale od razu zaznaczam, że nie za mniej niż 20 konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro