43
Pov Paula
Byłam na siebie wprost wściekła, że okazałam zaufanie Niall'owi. On mnie oszukał i to w bardzo perfidny sposób, wpędzając mnie jeszcze w kłopoty, bo jak Harry się dowie, że mu pomogłam to mnie zabiję i wcale nie będę mu się dziwić.
- W jaki sposób on się tu dostał? I skąd do cholery wiedział, że nikogo nie będzie w domu? - Harry chodził w kółko po salonie. Czułam coraz większe wyrzuty sumienia.
- Pozwoliłam mu ostatni raz spotkać się z Claudią. Mieli się tylko pożegnać, nic więcej.
- Jak mogłaś to zrobić - popatrzył na mnie z wyraźnym wyrzutem. - Doskonale wiedziałaś, że się na to nie zgadzam. On nie miał prawa nawet na nią spojrzeć! - krzyknął na mnie. Spóściłam wzrok na podłogę, nie miałam do niego żadnego żalu, sama czułam, że źle zrobiłam.
- On tak mnie o to prosił, jestem pewna, że on ją kocha - powiedziałam na swoją obronę.
- Nie obchodzi mnie to! Claudia jest moją córką i to ja będę o niej decydował! - no teraz to mocno się zapędził. Zachowywał się tak jakby sam był opiekunem naszej córki.
- Claudia jest także moim dzieckiem i jakbyś zapomniał to ja ją nosiłam w brzuchu przez dziewięć miesięcy - przypomniałam mu. Najwidoczniej miał bardzo krótką pamięć.
- Tak, ale swoją lekkomyślnością naraziłaś ją na ogromne niebezpieczeństwo. Boję się nawet pomyśleć co on może jej zrobić - miałam już dość tego marudzenia Harry'ego, więc poszłam na górę do naszego pokoju. Przez niego zaczynałam się tylko bardziej denerwować.
Nagle mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk oznaczający, że ktoś do mnie dzwoni, wzięłam go do ręki i jak zobaczyłam imię Horana na wyświetlaczu to od razu odebrałam.
- Jak mogłeś mi to zrobić? - od razu spytałam z wyrzutem. Chciałam by wiedział jaka jestem na niego wściekła. Z chęcią też bym mu przyłożyła.
- Musiałem, to był jedyny sposób by z nią być - nie interesowało mnie to jego tłumaczenie.
- Harry na pewno niedługo was znajdzie i wtedy cię zabije. Przywieź ją do domu, a ocalisz życie.
- Nie jestem naiwny i tak by mnie zabił. Dzwonię w zupełnie innej sprawie - nie spodobał mi się ton jego głos.
- O co chodzi?
- Claudia ma gorączkę, wiem, że ma uczulenie na antybiotyki i nie mam pojęcia co mam jej podać - jeszcze tego mi brakowało.
- Teraz to już na pewno musisz ją odwieźć. Zaszkodzisz jej! - prawie do niego krzyknęłam. Z ogromnym trudem panowałam nad swoimi emocjami. Nie mogłam głośno wrzeszczeć, bo Harry jeszcze by przyszedł.
- Możesz być pewna, że o nią zadbam. Teraz śpi. Co mam później zrobić by lepiej się poczuła?
- Podaj jej zwykły lek przeciwgorączkowy to powinno pomóc - musiałam mu to powiedzieć, nie było potrzeby by Claudia cierpiała.
- Dziękuję, jak będziesz chciała to pozwolę wam porozmawiać - no łaskawca się znalazł.
- Tak gadasz na Harry'ego, a coraz bardziej się do niego upodabniasz - wypomniałam mu. - Traktujesz Claudię jak swoją własność. Wypuść ją, bo dojdzie do tego, że zaczniesz ją bić.
Nic mi nie odpowiedział, a jedynie się rozłączył.
Jak się postaracie to dostaniecie dziś jeszcze jeden. Tylko niech te komentarze dotyczą rozdziału i fabuły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro