20
Pov Paula
- Mamo musimy się stąd jak najszybciej wyprowadzić - powtarzał mi już od godziny Ethan. Przyznaje sama tego pragnęłam, lecz nie chciałam by mój syn się o wszystkim dowiedział. Miałam zamiar wcisnąć mu jakąś wymówkę pod żadnym pozorem nie wyjawiając powodu mojej przeprowadzki.
- Ja się wyprowadzę, ale ty zostaniesz z ojcem - uważałam, że to ich do siebie zbliży. Harry musiał się dogadać z Ethan'em. Nadal kocham Harry'ego i nie zamierzam dopuścić by odsunęło się od niego jeszcze jedno dziecko. Choć ciągle wierzyłam, że moja córeczka wróci. Nie było innej możliwości.
- Nie każ mi tego robić - zachowywał się tak jakbym kazała mu zrobić nie wiadomo co.
- Uwierz mi tak będzie lepiej.
- Wcale nie. Przez niego uciekła Claudia, chcesz żebym ja też się wyprowadził, bo jeśli mnie z nim zostawisz to tak się stanie - nigdy nawet nie podejrzewałam, że Ethan tak nie znosi ojca. Przyznaje Harry był względem niego wymagający, ale nie przesadnie.
- Nie przesadzasz trochę. To twój ojciec nic ci się z nim nie grozi.
- Mamo jak ciebie nie będzie to on znowu będzie mnie zmuszał bym uczył się strzelać, a ja tego nie chce. Nie zamierzam być mordercą tak jak on - gdy Ethan miał dziesięć lat był świadkiem jak Harry zabijał człowieka. Próbowaliśmy mu przetłumaczyć iż Harry był zmuszony to zrobić, ale on nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Kilka razy mi mówił, że nie chce być taki jak ojciec.
- Nie masz innego wyjścia - nagle pojawił się Harry. Nie potrzebnie to słyszał.
- Nie będziesz decydował o jego przyszłości! - podniosłam głos na męża.
- Mylisz się zaplanowałem ją gdy tylko dowiedziałem się, że urodzisz mi syna. Już wtedy zdecydowałem, że będzie on moim następcą - Harry chyba naprawdę uwielbiał sprawiać innym ból. Na jego kontach było tyle pieniędzy, że spokojnie mogliśmy dostanie żyć my nasze dzieci, a może i nawet wnuki.
- Było sobie do tego wybrać Claudię, jej się to wszystko podobało.
- Twoja siostra to co innego. Jak tylko ją odnajdę to dopilnuje by już nigdy nie miała styczności z tym cholernym światem - zwrócił wzrok w moją stronę. - A ty nigdzie się stąd nie wyprowadzisz. I nie każ mi stosować radykalnych metod.
Wyszedł głośno trzaskając drzwiami.
Pov Claudia
Od wczoraj nie opuszczałam pokoju, nie chciałam przypadkowo natknąć się na Nialla. Wolałam nic nie jeść niż na niego patrzeć, a co gorsza rozmawiać. Zranił mnie jak jeszcze nikt dotąd.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, to musiał być Niall, Ryan by nie zapukał. Nic nie odpowiedziałam, bo miałam nadzieję, że nie wejdzie, jednak tak się nie stało, bo on po chwili wszedł.
- Mam coś dla ciebie słoneczko - nawet na niego nie spojrzałam. Nie obchodziło mnie to co mi przyniósł.
Po chwili poczułam jak siada obok mnie.
- Boli cię coś? - spytał niby czule, ja jednak już mu nie wierzyłam.
- Nie - odpowiedziałam oschle. Po tym przewrócił mnie tak, że leżałam na plecach i mój wzrok był skierowany na niego.
- Czemu taka jesteś? Ja staram się być dla ciebie dobry, a ty i tak wolisz wierzyć Ryan'owi. Dlaczego? Ja naprawdę się w tobie zakochałem.
Następny w środę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro