Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sekretny kontakt

-Jak coś to od razu mówię, że absolutnie nikt ma nie wiedzieć, że do Ciebie dzwonię - zaczął mówić Włoch. -Czy jest to dla Ciebie zrozumiałe ?

-Tak - od razu odpowiedział policjant.

-To dobrze. Słuchaj. Widziałem jak Cię wyprowadzali i przepraszam, że nie zareagowałem, ale trochę się o to prosiłeś.. Chyba nie doceniasz naszej grupy. Jak mówią, że masz gdzieś nie iść, to nie żartują.

-Tak, to już wiem - dotkął swojego spuchniętego nosa i zasyczał z bólu.

-Kolejna sprawa. Wiem, że zapewne chciałbyś się dostać do środka.

-Chciałem, ale każdy mnie tam nienawidzi. Łącznie z Erwinem.

-Nie byłbym tego taki pewny.

-O czym mówisz? - zapytał z zainteresowaniem.

-Poczekaj, wyślę Ci coś. Zadzwoń jak tego posłuchasz.

San rozłączył się. Gregory patrzył na telefon, czekając na obiecaną wiadomość. Chwilę później usłyszał dźwięk sms'a.
Otrzymał plik dźwiękowy.

-Donoszenie na kogoś jest rzeczą bardzo nieodpowiednią. Jeśli druga osoba się o tym dowie prawdopodobnie straci do pierwszej zaufanie...

"Co to jest?" Pomyślał Montanha. Wysłuchał do końca czegoś, co przypominało wykład o tym dlaczego nie warto być kapusiem. "Już wiem dlaczego Capela opuścił Mszę."

-San co to jest ?- spytał po odebraniu przez niego komórki.

-Temat na kazanie, który Erwin mi podał na zakrystii.

-A dlaczego nagrałeś, jak go mówiłeś ?

-Nie rozumiesz ? On dalej o Tobie myśli. Nie potrafi przyswoić, że tak się zachowałeś. On nie toleruje czegoś takiego. Cała nasza grupa również. Ja też nie, ale wiem że nie miałeś złych intencji. Jednak trochę ich nie rozumiem. On sobie z Tobą tylko żartował. Sam mu zapodałeś to miejsce, więc może i tak jesteś skorumpowany..

-San, nie jestem. Tylko rzuciłem dowcipem. To, że okazał się prawdą to nie moja wina! - Dorzucił z pretensjami.

-O to właśnie chodzi. On nie spodziewał się, że komukolwiek o tym powiesz. Dobra, zostawmy już ten temat. Zrobiłeś co uważałeś za słuszne, a teraz widzisz konsekwencje tego działania. Czy Pisicela jakoś Cię wspiera ?

-Nie gadamy za bardzo.

-Noi widzisz. Po co Ci to było.. Grzesiu chcę Ci pokazać, że miałeś z nami bardzo fajną relacje. Erwin nie dałby rady wymazać Cię od tak z pamięci. Heidi mi mówiła, że kiedy pojawiłeś się na BurgerShocie, pastor szybko wyszedł tyłem na zewnątrz i wyglądał na bardzo rozemocjowanego. Okłamał ją, że to od za długiej pracy. Nie widzisz, że on dalej pamięta Ciebie jako kogoś więcej niż policjanta, który go sprzedał wykonując swoją robotę?

Montanha milczał, więc Thorinio mówił dalej.

-On tęskni Montanha. Chociaż bardzo chciałby temu zaprzeczyć. Zaufał Ci, a Ty na niego doniosłeś.

-Ale nic mu się nie stało. - odpowiedział z żalem. - Co prawda zabrali mu na chwilę złoto, ale z tego co mi wiadomo to je odzyskaliście.

-Grzegorz tu nie chodzi o to - przerwał mu chłopak. - Tak, odzyskaliśmy je. Tu chodzi o to, że w pewnym sensie go zraniłeś.

Monthana zaczął się głęboko zastanawiać nad tymi słowami. Wreszcie zaczynał pojmować o co im wszystkim chodziło. Sprzedał przyjaciela. Czego się spodziewał w zamian?

-Przepraszam was..- wydusił z siebie te słowa po przerwie. - Wiem, że to nie wystarczy, ale przepraszam. Szczerze.

-Rozumiem - odsapnął San, jakby się cieszył, że nareszcie mu to wytłumaczył. - Mam wrażenie, że chciałbyś kogoś zobaczyć, jak się obudzi.

-Wiadomo co z nim??- zapytał podnosząc się z pozycji leżącej na fotelu auta.
Zaczął w myślach błagać o dobre wieści.

-Z tego co widzę lekarze właśnie go wynoszą z sali - tu nastąpiła dłuższa cisza - Carbonara rozmawia z medykiem, który go operował.. Uśmiecha się, więc chyba są to radosne informacje. Zaczął chodzić po korytarzu i przytula wszystkich.

Gregory poczuł ogromną ulgę. Jakby to co od ponad godziny zgniatało i deptało jego klatkę piersiową nagle postanowiło odpuścić.

-Dziękuję San. Jedyne o czym teraz marzę to go zobaczyć..

W tle było słychać coraz więcej głosów i szurów. 05 pomyslał, że przerwano połączenie, ale gdy spojrzał na ekran to zrozumiał, że San prawdopodobnie wyszedł z tłocznego korytarza w bardziej ustronne miejsce.

-Słuchaj Grzesiu, mam pomysł - wyszeptał do słuchawki.

-Jaki? Zamieniam się w słuch.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro