Bolesne wspomnienia
Po raz pierwszy od dawna Erwin był gotowy, aby zorganizować Mszę. Zaprosił na zakrystię Lucjana, jak zawsze gotowego do działania. Po Dię zadzwonił chwilę po tym jak ten zakończył z kimś rozmowę, a on odpowiedział, że zaraz wpadnie. San nie był jeszcze dostępny, dlatego tylko zostawił mu krótką wiadomość ,,jak już przyjedziesz to oddzwoń, albo od razu przyjedź na zakon. widzimy się. <3"
-Ile ja czekałem na tę chwilę - powiedział Lucjan otwierając drzwi i widząc pastora ubranego już w szatę oraz uśmiechniętego od ucha do ucha. - Nie wierzę, że wreszcie udało się Tobie znaleźć chwilę na stare biznesy.
- Ja też się cieszę dziadku. Dzwonię właśnie po babkę, że Msza będzie o 21. Napisz też na twitterze z tamtego konta zakonu. Możesz w sumie co 5 minut pisać, aby każdy na pewno o niej wiedział. Zadzwoń do Kuia, katarynki, bo ja nie mam już siły. Powiedz, że może wpaść.
-Jasne, już się za to biorę - powiedział równocześnie wybierając numer do Kuia i wychodząc na zewnątrz.
W drzwiach minął się z Sanem.
-Widziałem wiadomość.. - Zaczął odprowadzając jeszcze wzrokiem Lucka i przechodząc przez próg. - Nie wierzę w to co widzę - spojrzał na Erwina z niedowierzaniem. - Wszystkko okej? Dlaczego się tak przebrałeś?
-A to nie widać Sanik? Robimy Msze! Może nawet dostaniesz trochę z tacy. Ale błagam powiedz kazanie bo już wiem, że te muchy, co mi brzęczą nad uchem, głowy wybuchną, jak mnie usłyszą.
-Taaaa, wiem o co chodzi. Nie ma problemu, tylko zapodaj temat.
-Dlaczego nie warto być sześćdziesioną.
San spojrzał poważnie na szarowłosego chłopaka. Już wiedział, że w tej Mszy nie chodzi tylko o samo spotkanie. Tu chodzi o coś więcej. Postanowił sobie coś w głowie, ale nie przyznał się do tego pastorowi.
-Okej, nie ma problemu. Jeden z lepszych tematów. Mogę dorzucić parę żartów o jebaniu policji ?
Pastor tylko się zaśmiał pod nosem.
-Oczywiście, że tak. Tylko zaproś Capelę. Chcę widzieć jego minę.
San przytulił księdza i podszedł do szafki z ubraniami z telefonem przy uchu.
-Capela przyjeżdzaj o 21 na zakon. Msza będzie. Pamiętaj o datkach na nasz bieedny kościół. Na pewno Ci się spodoba - Dodał z przekąsem.
Erwin bardzo się cieszył. Poczuł wakacyjny vibe, który miał wrażenie, że był tak dawno. Prank z laptopem, przygody z Ewą, plany napadów tylko dla pieniędzy za zakładników, policja która wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie trzeba tryhardować żeby ich złapać, więc dawali się bez problemu porobić. Wtedy nie wiedzieli, na co jest zdolna ich grupa. Pastor był dumny z tego co osiągnęli jego przyjaciele na tej wyspie.
Powiadomienia z twittera co 5 minut były okropne dla Grzesia. Nie miał zamiaru wybierać się na Mszę. Pastor go zwyzywał od najgorszych. Pewnie nie chciał go znać. Nie do końca wiedział dlaczego tak jest. Wykonywał tylko swoją pracę. Nie raz już dawał krzywe informacje o pastorze, nawet przy nim samym, do innych funkcjonariuszy.
Nagle telefon 05 się obudził.
-Tak, Capela?
-Słuchaj no, dostałem specjalne zaproszenie od Sana więc zabieram 300 dolarów i jadę na zakon. Prawdopodobnie paru policjantów też idzie ze mną. Poradzisz sobie sam na patrolu czy mamy zostać ?
- Co Ty, ja bym sobie nie poradził ? Kiedyś to ja byłem 01, przypominam.
-Tak, byłeś. I nie był to, z tego co pamiętam dobry czas - odburknął mu Capela. - Żartuje tylko - dodał, bo Grzechu za długo milczał. - Wracam za około godzine, powodzenia w tym SEU. Nie rozwal się.
Jaki milutki ten Dante. Jak zawsze.
-Hej Krackers.- Odezwał się do młodego idącego korytarzem- Co robisz ?
-Na pewno nie jadę do tego zjeba na Msze. Dlaczego jeszcze nie zamknęli mu tego zakonu? Ewidentnie chłop jest psychopatą! Ma chyba najwięcej wyroków, wyzywa policje, okrada ludzi. Poza tym mam złe wspomnienia z wypadu na tamten cmentarz. Pamięta pan ten patrol ?
-Pamiętam. - Montanha uśmiechnął się do Ernesta, który miał dzisiaj rozczochrane włosy, które na swój sposób wyglądały uroczo. - Twój stary tam jedzie.
-O nieeeee! -Już zaczął wyciągać telefon i szukać numeru, jak podejrzewał Gregory, Capeli.- Już ja mu dam jeździć w takie miejsca!
-To w końcu kto jest czyim ojcem ?- zapytał Krackersa ale tamten już zdążył odebrać, oddalić się i zacząć krzyczeć na swojego tatę.
Pomyślał o tamtej wyprawie. Miał pomóc Ernestowi zdobyć Elenę, a sam zaczął udawać, że śpi, aby tamci poczuli większy komfort, ale też dla żartu. Niestety zasnął naprawdę, bo Krackers ma bardzo długą grę wstępną. Nie pamiętał za bardzo co z nim robili, ale pamiętał osobę, która mu się wtedy śniła.
Zamknął oczy, przełknął gorzko i wyszedł z komendy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro