Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bolesne myśli

-Przeniesiemy go na salę operacyjną - rzekł medyk transportując z innymi pastora na noszach. - Stracił bardzo dużo krwi, ma ktoś może grupę 0?

-Tak, ja mogę bez problemu oddać w tym momencie krew- Szybko odpowiedział któryś z mężczyzn.

Był za duży harmider, aby zapamiętać kto gdzie się znajduje, z kim idzie. Najważniejsze było ocalenie Erwina. Na ten moment sytuacja była poważna, lekarz był przygotowany na różne ewentualności. Stan pacjenta się pogarszał z minuty na minutę. Należało działać szybko.

-Czy wszyscy z rodziny są powiadomieni? - zapytała pielęgniarka po wejściu poszkodowanego na salę.

-Tak, wszyscy wiedzą już, że coś się z nim stało. Muszę wiedzieć co z nim, przepraszam panią- rzekł Kui próbując ominąć kobietę.

-Nie mogę pana wpuścic. - lekko złapała niskiego mężczyznę za ramię - Zaraz lekarz przystąpi do operacji, jeśli będzie taka konieczność. Nie może się pan tam znajdować.

-Ale on jest dla mnie jak syn..

-Wuja, wiem że się martwisz, ale jeśli myślisz, że udałoby Ci się wejść do sali z tym wzrostem to chyba już totalnie powinieneś się uspokoić. Pani mogłaby Cię zabić, jakby zablokowała drzwi. Odsuń się grzecznie i daj im pracować. Niech pani mu da jakieś tabletki czy melisę - zwrócił się Carbo do kobiety.- Ja go przytrzymam.

-Dobrze, zaraz wrócę.

Kiedy dziewczyna oddaliła się Carbo lekko ściszonym i zaaferowanym głosem zaczął mówić:
-Kui błagam, nie rób scen, bo będę musiał użyć siły. Erwin to mój największy przyjaciel, mimo czasem nierozsądnych decyzji dalej go kocham całym sercem i módlmy się, aby z tego wyszedł cało. Nic więcej nie zrobimy.. Jeśli chodzi o niego. Zaś sprawcy dalej gdzieś są i nie wiemy kto to.

-Widziałem go. Wszedł sam, siedział na końcu. Chyba robił sceny, więc pastor ruszył w kierunku jego i Lucka. Nie znam go, ale znając życie to ktoś od Spadino. Myślisz, że kto inny dopiero po wyjściu policji zaatakowałby głowę zakonu. Możemy tam wrócić i sprawdzić nagrania z kamer, jak już będzie informacja zwrotna od medyków.

-A co z Laborantem ? Był na miejscu i chyba ruszył za tamtym z psem.

-Racja, muszę zająć się czymś innym- w głosie chińczyka słychać było mocne zdenerwowanie - Dzwonię do niego. Być może go złapał.

Po tych słowach oddalił się i zostawił Carbonarę samego na korytarzu. Chłopak, ubrany jak zwykle bardzo elegancko, podszedł do lekko zamglonego okna w drzwiach i zamyślony wpatrywał się w nie. Myśli kłębiły się w jego głowie. Nie potrafił skupić się na jednej konkretnej.
Stał więc tak, bezradny, czekając na jakąkolwiek wiadomość ze środka sali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro