Wiatrak
Istnieją miejsca, które będą przyprawiały o przyjemne dreszcze, kiedy tam będziemy. Istnieją wydarzenia, na których samo wspomnienie robi nam się ciepło. Istnieją też osoby, które jak tylko widzimy to czujemy wszytko naraz...
Kobieta przejeżdżała właśnie przez kolejne wioski. Mijała kolorowe domy, niektóre stare i drewniane, inne nowe, z cegły. Każdy budyneczek był inny, jednak wiać już było, że to nie Poznań, że dojechała na Podlasie.
Niebieskooka odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała na tabliczkę. Właśnie wjechała do wioseczki blisko jej rodzinnej miejscowości. Brązowowłosa postanowiła zrobić małą przerwę w podróży, mimo, że w zasadzie była już u celu. Skręciła w mniejszą dróżkę, pokrytą piaskiem i żwirem i pojechała pod górkę. Nie wiedziała, co ją podkusiło, aby jechać w tamto miejsce. Prawdopodobnie ze zwykłego sentymentu chciała zobaczyć jej dawną, ulubioną miejscówkę, ale kobieta szczerze nie zastanawiała się nad tym.
Po minucie zatrzymała auto i wysiadła z niego. Powolnie, jakby bojąc się czegoś, niebieskooka rozejrzała się wokoło. Nadal widać było asfaltową drogę, którą od tego miejsca dzieliły jakieś dwa średnie pola. Odgłosy jadących pojazdów było dobrze słuchać mimo odległości. Było to nawet uspokajające. Obok znajdował się też las, który był idealnym miejscem na wycieczki rowerowe. Jeśli się wiedziało, jak i gdzie jechać, oczywiście. Brązowowłosa pmiętała, że ona sama użyła tej szosy może trzy razy.
W końcu dziewczyna spojrzała przed siebie. Zobaczyła potężny wiatrak, po latach już białoszary, z czerwonymi paskami na skrzydłach i zielonymi przy podstawie. Stare schody, które ona kiedyś nazywała "ławeczką" były w dobrym stanie, mimo upływu lat, tak samo jak łańcuch stojący kilka metrów od nich, z zawieszoną tabliczką "nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Nawet mimo pojazdów z głównej drogi, nadal dało się usłyszeć spokojny, systematyczny szum i dudnienie pochodzące z wiatraka.
W jednym momencie, na widok tego miejsca dziewczynie oczy zaszły łzami. Spędziła tu wiele, wiele chwil. Płakała tu i się śmiała, siadała tu w zimnie bądź upale. Jednak nigdy nie sama. Kobieta pamiętała, że zawsze był z nią przyjaciel. Ich spotkaniom zawsze towarzyszyła muzyka pewnego zespołu, który dziewczyna poznała przez ciemnookiego przyjaciela.
Te spotkania były ich, można wręcz rzec, rytuałem. Co się więc zepsuło...? Niebieskooka otarła łzy płynące po jej polikach. Szczerze nie wiedziała...
Jednak wiedziała, że nigdy nie minie tego miejsca z obojętnością.
Wiatrak. Spotkania. Dwójka przyjaciół...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro