Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXV


Śniadanie mijało... Standardowo. Nagle przez wrota wkroczył sam Albus Dumbledore z ponurym wyrazem twarzy.

- Moi drodzy... - zaczął smętnym tonem. – Dziedzic Slytherina znów zaatakował Hogwart. Dziś wieczorem spetryfikowany został Colin Creevey – po WS rozległ się szum. Dyrektor podniósł dłoń, by zapanowała cisza. – Od pięćdziesięciu lat nie wydarzyło się podobne zdarzenie. Martwię się, że być może będziemy musieli zamknąć szkołę. Jednakże, jeżeli złapiemy sprawcę tego zamieszania, zostanie on srogo ukarany – mówiąc to, spojrzał na stół Ślizgonów. – A teraz wcinajcie – na jedzenie miały ochotę tylko węże, które śmiały się z głupoty Dropsa. Inne domy patrzyły się w ich stronę ze strachem. Jedynie Fred i George wzruszyli ramionami, także zabierając się za jedzenie.
- Wiesz coś o tym, Tom? – zapytał mentalnie Harry.
- To nie moja robota – odpowiedział.
- Mogę zejść z nimi do Komnaty? Znasz nas. Musimy wiedzieć...
- Dobra, tylko nie przywołuj bazyliszka. Nie zaatakował cię, ponieważ jesteś wężousty, byłeś ze mną i naprawdę masz do mnie podobny zapach – roześmiał się.
- Ok., dobra – zgodził się, zamykając umysł. – Hej – mruknął do przyjaciół.
- Co jest? – zapytała Gin.
- Chodźcie – syknął, wstając od stołu. Reszta machinalnie zrobiła to samo. Chłopak podszedł do bliźniaków. – Poproszę was na chwilę – powiedział z przemiłym uśmiechem. Rudzielce też wstali.
- Powiesz nam w końcu o co chodzi? – warknął Malfoy.
- Niespodzianka – odrzekł, przyspieszając. Poszli do Łazienki Jęczącej Marty. Ducha nie było. Potter syknął, a wejście się ukazało. – Wchodźcie, zanim ktoś przyjdzie – polecił. Szybko wykonali rozkaz. Brunet zjechał ostatni. Bez słowa poprowadził ich dalej. Doszli do żelaznych wrót. Kolejny syk i otworzyły się. – Witam w Komnacie Tajemnic – zaśmiał się, wchodząc do środka. Całą paczkę zatkało.
- Czyli ty stoisz za atakami? – zapytała Hermiona. – A mówiłeś, że nic nie wiesz!
- Bo nie wiem. Dopiero przed chwilą Marvolo pozwolił mi was tu przyprowadzić. Oboje nie wiemy, jak to możliwe. Czarny Pan jest ostatnim potomkiem Slytherina – powiedział, wyczarowywując dla wszystkich po fotelu.
- Marvolo? – natychmiast zainteresowała się Weasley.
- Szlag! – warknął zielonoki.
- Harry... - zaczęła ruda. – Proszę cię, powiedz nazwisko.
- Nie mogę. Powinienem wam wyczyścić teraz pamięć – mruknął.
- Riddle? – zapytała, nie przejmując się wypowiedzią czarodzieja.
- Skąd...
- Stąd – wyjęła dziennik, podając czarnowłosemu. Ten zdezorientowany spojrzał na okładkę, a widząc imię i nazwisko, rozszerzył oczy.
- Draco, ty masz stuprocentową pewność, że ten notesik był do wyrzucenia?
- Ojciec chciał się wszystkiego pozbyć, więc...
- Nie sądzę – wycharczał. – Idziemy do Czarnego Pana – zadecydował, wstając ze swojego miejsca. Wyszli z małą pomocą mioteł, przywołanych przez Potter'a. Wręcz pognali do sali Obrony, gdzie Voldemort obecnie miał lekcje.
- Panie profesorze – zaczął avadowooki, wchodząc do klasy. – Możemy pana prosić na chwilę?
- Oczywiście, panie Potter – dyplomatyczny ton. Wyszli. – O co chodzi, dzieciaki? – zapytał, uprzednio rzucając Zaklęcie Prywatności.
- Co. To. Jest? – zapytał brunet, pokazując mu czarnomagiczny artefakt.
- Mój dziennik? – mruknął, zdziwiony. Młodzież za Harry'm zbladła. – Co on tu robi?
- Otóż, jak wybieraliśmy prezent dla Ginny, Draco zaproponował podarowanie jej jakiejś... czarnomagicznej zabawki. Leżał w ukrytym pokoju, pełnym takich rzeczy. Według naszego Smoczka, Lucjusz chciał wywalić wszystko, co tam się znajduje.
- Że co? – syknął, zmieniając kolor tęczówek. Powietrze zafalowało, temperatura znacznie się obniżyła, a cały korytarz pokryła czarna mgiełka. Ślizgoni i dwójka Gryfonów cofnęli się, przerażeni. Tylko uczeń Lorda stał spokojnie, patrząc mu w oczy.
- Wydaje mi się, że po prostu Draco się pomylił... Pan Malfoy prawdopodobnie rzeczywiście chciał pozbyć się jakiejś zawartości tej komnaty, ale wątpię, żeby ruszył twoje rzeczy i zlekceważył rozkaz.
- Przepraszam, Panie – wyszeptał blondyn. – Naprawdę, nie miałem pojęcia...
- Skoro dziennikowi nic się nie stało, nie masz za co – powiedział chłodno czarnoksiężnik. – Miała go panna Weasley, tak?
- Tak – odpowiedziała dziewczyna.
- Powiedz mi... Co robiłaś wczoraj w nocy i w Halloween?
- W nocy spałam... - zaczerwieniła się. – A w Halloween... Nie pamiętam – stwierdziła, zaskoczona.
- Co? – zdziwiła się ekipa.
- Mam wyrwę w pamięci. Nie pamiętam połowy dnia.
- Wczoraj nie było cię w dormitorium i na pewno nie spałaś – powiedział Czarny Pan.
- W moim rzeczywiście nie byłam, ale spałam.
- Nie sądzę.
- Musiała być – wtrącił brunet.
- A ty skąd to wiesz? – zaciekawił się Riddle.
- Bo była u mnie. Szczegółów nie chcesz znać. W każdym razie obudziłbym się, gdyby wstawała.
- Harry... Powiedzmy sobie szczerze. Jeżeli była impreza, była Ognista. Jeżeli były procenty, to skończyłeś mocno nawalony. Natomiast, kiedy jesteś nawalony, nie ma siły, która cię obudzi – skwitował Lord.
- Ok., zostawmy sprawy mojej głowy w spokoju – mruknął brunet, a reszta się uśmiechnęła. – Czyli to ten mały notesik był źródłem zamieszania?
- Tak.
- Jak to możliwe? – spytała Miona.
- To rejony magii, w które nie radzę ci na razie wkraczać, Hermiono – zakończył dyskusje Marvolo.
- Dobrze...
- A teraz zmykajcie! Za dziesięć minut zaczynacie zajęcia – pogonił ich wracając do klasy. Pobiegli do dormitoriów, by zgarnąć torby.Po wszystkich lekcjach powrócili do Pokoju Wspólnego. Fred i George też dostali hasła. Naradzali się, co robić dalej. No cóż... W końcu wybijanie Gryfonów mogło być genialną zabawą.
- Ja jestem za – oznajmiła rudowłosa. – To może być niezła zabawa.
- Też tak myślę – poparł siostrę Fred.
- Taaa... I patrz, Harry – przekonywał go Draco. – Pozbędziemy się Weasley'a!
- Prooosimy, zgódź się! – jęknęła Hermiona.
- Dobra, dobra – westchnął.
- Super! – wykrzyknęła reszta. Cały Slytherin się na nich spojrzał.
- Tylko trzeba to skonsultować z Czarnym Panem – zauważył przyciszonym głosem zielonooki.
- Wiemy. Idziemy teraz, czy jutro? – zapytał Malfoy.
- Teraz – natychmiast orzekła Ginny.
- Nie! – zaprzeczył ostro Potter.
- Czemu nie? – zdziwiła się jego dziewczyna
- Przerwaliśmy mu dzisiaj lekcje. Ktoś może zacząć coś podejrzewać, jeżeli za często będziemy do niego chodzić.
- Racja – zgodziła się Granger.
- Dobra, nie wiem, jak wy, ale ja idę spać – oświadczył brunet, wstając i przechodząc do dormitorium.
- Też się chyba zbieramy – powiedzieli razem bliźniacy.
- Czyli koniec narady? – domyśliła się siostra rudzielców.
- Taa... Dobra, też idę. Muszę jutro jakoś wyglądać – stwierdził blondyn, zwiewając z pola widzenia dziewczyn. Wszedł do sypialni, a tam zobaczył...Shadow'a.
- Hejka, Draco! – przywitał się feniks.
- Cześć. Dawnośmy się nie widzieli – mruknął.
- Parę miesięcy – sprostował Harry.
- No, będzie. Jak wam idzie? – spytał szarooki.
- Super! Nagini wciąż ma humory, ale Dark biega nad nią, żeby niczego jej nie zabrakło.
- Urodziła już? – zainteresował się chłopak.
- Taa...
- I co? – spytał blondasek. – Jakie imię?
- To, co zaproponował Tom...
- Evil – wyjaśnił Harry z lekkim uśmiechem. – Za parę tygodni go zobaczymy. Dobra, sorry, ale ja idę spać – powiedział i zajął łazienkę. Malfoy i Shadow wybuchli śmiechem.

♥♥♥♥

Poleci ktoś jakąś ciekawą książkę na wattpadzie??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro