Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. IX


Ptaki śpiewały, pomimo śniegu na zewnątrz, a zimowe promienie słoneczne dosięgał Harry'ego przez zaczarowane okno.Chłopak ziewnął i zwlókł się z łóżka.

- Malfoy, pospiesz się! - warknął do blondyna, zaryglowanego w toalecie.

- Szybciej nie potrafię - odburknął chłopak. Harry usiadł ze zrezygnowaniem na łóżku. Draco wyszedł kilka minut później z ręcznikiem na włosach, ale w pełni ubrany i gotów do wyjścia.

- No wreszcie. Co ty tam robisz? Depilujesz całe ciało? - zawarczał i zatrzasnął drzwi. Blondyn pokręcił z rozbawieniem głową i ruszył, aby spakować torbę na zajęcia. Na Zaklęciach, pomiędzy rzucaniem uroków ustalili szczegóły działania na Obronie i zapewne przeszliby do mniej istotnych spraw, ale przerwał im Flitwick, rozstawiając uczniów po dwóch kątach klasy i każąc poprawiać innych. Hermiona warczała pod nosem, kiedy jej podopieczny po raz czwarty wytrącił samemu sobie różdżkę z dłoni.

- Szarpnij, nie potrząsaj! - ryknęła dziewczyna. Przez salę przeleciało niepoprawne zaklęcie i trafiło prosto w Draco. Harry spojrzał na czar i zmrużył oczy. Jeżeli trafi w Malfoy'a...

 Szybko postawił tarczę, a zniekształcony czar odbił się w sufit. Nauczyciel zlikwidował niebezpieczny urok.

- Mało go nie zabiłeś - warknął Harry, podchodząc do Puchona, z którymi mieli zajęcia. Chłopak był niższy od niego, a kuląc się, sprawiał wrażenie naprawdę maleńkiego.

- Dobrze, moi drodzy - wtrącił się Flitwick. - Jesteście zwolnieni, proszę - wskazał dłonią na drzwi, wypraszając klasy. Harry zamiótł podłogę szatą i dumnie wykroczył z pomieszczenia, a zaraz za nim ulokowali się Hermiona z Malfoy'em. Usiedli pod klasą Obrony Przed Ciemnymi Mocami. Harry wyjął różdżkę i bawił się nią przez całą przerwę, pogrążony we własnych myślach. Hermiona czytała jedną książek z biblioteki Voldemorta, razem z Draco, patrzącym jej przez ramię. Rozbrzmiał dzwonek, a oni weszli do klasy. Pochód rozpoczynał Malfoy, zaś kończyła go Umbridge.

- Dzień dobry uczniowie! - zaskrzeczała jak zwykle. Odpowiedział jej cały chórek głosów, niemiłosiernie piszczących.Harry zacisnął mocniej różdżkę, w myślach odliczając właściwy moment.Dziesięć... Dziewięć... Osiem... Siedem... Sześć... Pięć... Cztery... Trzy... Dwa... i... Teraz!Zamkiem wstrząsnął huk. Szyby powylatywały z okiem, a ściany się zatrzęsły. Uczniowie pozrywali się z krzeseł, patrząc dookoła z roztargnieniem i szybko próbując dostać się do drzwi, w panice chwytając swoje rzeczy. Dolores wcale nie była lepsza. W tym rozgardiaszu Harry dokładnie wycelował i szepnął pod nosem: 

- Imperio... - nagle nauczycielka zesztywniała, ale tylko na momencik. Chłopak zobaczył matowiące się oczy i neutralny wyraz jej twarzy, jakby melancholijny. - Każ im natychmiast siadać na miejsca - polecił Potter i patrzył, jak nauczycielka wypełnia jego wolę, a uczniowie zajmują swoje miejsca, szepcząc cicho. Mentalnie kazał jej uciszyć klasę, co ta prędko uczyniła, i dalej prowadzić lekcję. Reszta Obrony Przed Czarną Magią upłynęła na czytaniu i przepisywaniu podręcznika.Harry został po lekcji, aby wydać swojej niewolnicy polecenia i odszedł. Hermiona i Draco czekali na niego przed drzwiami. 

 - I jak? - zapytała dziewczyna z ekscytacją w głosie.

- Sprowadzi tutaj kogoś już jutro. A więc Shadow musi odebrać od Toma Eliksir Wielosokowy.

- Pewnie - mruknął Malfoy.  

- Idę mu przekazać, widzimy się na Eliksirach.

- Ale przecież teraz jest Historia Magii! - krzyknęła za nim Granger. Blondyn posłał jej olśniewający uśmiech i nieco przyspieszył, szybko schodząc z jej pola widzenia. 

- Kiedyś go zabiję - mruknęła do siebie z uśmiechem przyklejonym do twarzy.

- Kiedyś pokonam Czarnego Pana w pojedynku - odparował jej brunet.

- W to nie wątpię, Harry - zachichotała, na widok zdziwionej miny chłopaka i poczochrała jego czarne włosy. - Chodź, zanim się spóźnimy!

Pobiegli przed siebie. Urzędnicy z Ministerstwa przybyli pod wieczór, aby sprawdzić huki nieznanego pochodzenia, jakie można było słyszeć tego samego dnia. Niczego nie znaleźli, ale Harry zdążył dowiedzieć się nieco na temat osłon Hogwartu. Upozorowali ich odejście i rzucili na czterech mężczyzn i dwie kobiety kobiety zaklęcia Imperius. Dwójkę pozostałych inspektorów wysłali do Ministerstwa z zadaniem przeciągania innych na stronę Voldemorta. Tom przysłał im przez Shadowa eliksiry, jakie podali swoim podwładnym. Omamili, a raczej Harry omamił, nieco zaklęcia śledzące i podsłuchujące Albusa, aby móc być niewidzialnymi i podmienili się na swoje sobowtóry. W Pokoju Życzeń rozdzielili się według wcześniejszego planu.Harry i Hermiona szukali od prawej strony, Draco z Ginny od prawej, a bliźniacy przeczesywali teren pod ścianą naprzeciwko drzwi.Tak, jak chłopak przewidział, otwieranie wszystkich skrzynek, przeczesywanie mebli i odkrywanie tysiąca koców, zajęło im cały dzień.

- Już nie mogę - jęknęła Ginny na całe pomieszczenie. Hermiona wyprostowała się i wygięła plecy.

- Ja też nie - powiedziała do Harry'ego i odłożył trzymaną w dłoniach książkę. 

- Dokończymy jutro, Harry.- Chłopak zacisnął szczękę. Musiał przyznać, że jego także bolały palce, kark i plecy, a miękkie łóżka, jakie sprawdzali jakieś pięć godzin temu były bardzo kuszące.Spojrzał na Granger. Dziewczyna była rozczochrana, ubrudzona i gdzieniegdzie miała rozcięte dłonie.

- Idź odpocznij - polecił jej. Brązowowłosa westchnęła, po czym szybko odeszła w stronę miękkiego fotela.Harry spojrzał na resztę nieprzeszukanych jeszcze przedmiotów i zwiesił posępnie głowę. Nie znajdą tego diademu chociażby szukali wieki. Było tutaj po prostu za dużo rzeczy. Zagryzł wargę ze zdenerwowania. Nagle znikąd podszedł do niego Draco, a potem Ginny i bliźniacy. Wszystkich odesłał do łóżek machnięciem dłoni. Wyciągnął eliksir wzmacniający i pozwolił skrzydłom wysunąć się z łopatek. Zamachał nimi gwałtownie, a przedmioty osunęły się na ziemię. Krzesła odsunął machnięciem różdżki, a koce skrzydłami. Drugim szarpnięciem magicznego patyczka otworzył wszystkie szkatułki i odesłał je do kąta. Przeczesywał całą resztę za pomocą magii, głównie korzystając ze swoich skrzydeł. Nagle cała praca szła mu o wiele szybciej. Ginny włączyła piosenkę i zaczęła sobie nucić.W końcu, kiedy przeczesał już jedną czwartą terenu, jaki miał przeszukać z Hermioną, także położył się na łóżku.

- Jesteś wytrzymały - skwitowała rudowłosa i podała mu eliksir nasenny. 

- Dzięki - mruknął i połknął napój. Odłożył pustą fiolkę. - Ja mam wolne, wasza kolej.

- Jasne - Ginny przykryła go kocem i pocałowała w czoło. - Skończymy ten fragment.- Cała grupka wstała i zajęła się stroną Hermiony i Harry'ego. Wspólnie pracowało im się o wiele lepiej.

- Hej, a co to takiego? - zapytał nagle Fred, podnosząc mały naszyjnik z klepsydrą. Reszta otoczyła go ciasno. Przekazał łańcuszek Hermionie, która rzuciła na niego parę zaklęć badawczych.

- Tak, to zmieniacz czasu, jednak ma dziwną strukturę - stwierdził, marszcząc przy tym brwi. - Myślę, że to może być jeden z prototypów - zawiesiła zmieniacz na szyi i schowała go pod szatę. Wrócili do przeszukiwania, ale tym razem ich głównych tematem było ewentualne wykorzystanie zmieniacza.

Następny dzień przeszedł w podobnej atmosferze. Harry obejrzał ich nowe znalezisko i zgodził się, aby przeprowadzić z Mioną badania na temat jego działania, ale zaznaczył, że najpierw skonsultuje to z Voldemortem. Shadow zaniósł Tomowi wiadomość, razem z naszyjnikiem, a oni nadal szukali horkruksu. Skończyli kąt, a praca szła w przyjemnej atmosferze, dzięki głośnikom, jakie Harry dostał od Marvolo'a pod wieczór i jego skrzydłom. Pomagał też feniks, który poszukiwał błyskotki z góry.Tymczasem w siedzibie Śmierciożerców pojawiło się sporo ploteczek. Voldemort i jego ludzie zajmowali się głównie przeciąganiem innych na swoją stronę, lecz Czarny Pan był też niezwykle zainteresowany swoim nowym związkiem z Bellą. Kobieta zaczęła sypiać tylko u niego. Rudolphus także sobie radził, zapraszając do swojego łóżka głównie mężczyzn i życzył swojej żonie oraz jej kochankowi wszystkiego najlepszego. Nigdy nie kochał małżonki, ale jako czternastoletnie dzieci nie byli w stanie przeciwstawić się rodzicom, którzy zaaranżowali ich małżeństwo. Tom siedział przy biurku i szkicował swoje plany, kiedy do drzwi zapukał jeden z jego zwolenników.

- Wejść! - powiedział władczo. Do środka wszedł starszy Malfoy i uklęknął przed nim. - Witaj, Lucjuszu - Tom wyprostował się i zwrócił swoją uwagę na bondyna. - Mów.

- Udało nam się zdobyć kontrolę nad Departamentem od Spraw Międzynarodowych. Crabbe został vice dyrektorem Departamentu Transportu. Udało nam się dotrzeć także do vice ministra Nuita. Obecnie pracujemy nad przeciągnięciem go na naszą stronę. Także ilość naszych ludzi w Wizengmocie zwiększyła się o dwanaście i pół procenta.Tom zamknął oczy i skoncentrował się.

- Dobrze. Spróbujcie dotrzeć do Dolores Umbridge.

- Wedle życzenia, Panie - skłonił mu się po raz ostatni i pospiesznie opuścił gabinet, w głowie formując plan, aby spełnić oczekiwania Voldemorta.

Trzeci dzień z rzędu poszukiwali diademu, aż wreszcie znalazł go Shadow na samym szczycie jednego ze stosów.Harry napisał do Toma zaraz potem wysyłając feniksa. Bliźniacy i Hermiona wrócili do swoich dormitoriów i odwołali swoje „klony", zaś Harry, Draco oraz Ginny zostali w Pokoju i zaczęli badać Szafkę Zniknięć, o której mówił im Marvolo.Przedmiot był jednak obustronnie zniszczony. Harry próbował naprawić ją zgodnie ze wskazówkami, w książce, o jaką poprosił pokój, lecz jej splot magiczny był zbyt skomplikowany, aby rozwiązać go z jednej strony i przez jedną osobę. Potter postanowił zaczekać, aż wróci Shadow i postanowić, co robić dalej dopiero, kiedy otrzyma polecenia.

- Hej, a co myślicie, żeby... – zaproponował Draco w drodze do Pokoju Wspólnego.

- Draco, już ci mówiłem, że nie będę niczego planować – warknął czarnowłosy i przyspieszył kroku. – Zawsze jest tak samo. Planujemy, robimy coś, a potem Tom nas opieprza. Dlatego wolę poczekać, aż wyda nam polecenia.

- Dobra, jak chcesz – odparł blondyn. Ginny tylko westchnęła, woląc się nie afiszować ze swoim zdaniem.List przyszedł następnego dnia, podczas śniadania. Harry odebrał go od feniksa i pokazał przyjaciołom jednak został zapisany wężomową.

Harry,

Cieszę się, że wam się powiodło. Chciałbym spotkać się z Tobą podczas najbliższej wycieczki do Hogsmade. Nie wychodź nigdzie bez zgody Dumbledore'a i staraj się w niczym mu nie podpaść.Napisz datę. Spotkajmy się w Gospodzie pod Świńskim Łbem, przyjdź jednak pod wpływem Eliksiru Wieloskokowego. Weź ze sobą Dracona i Ginny, tym razem zadanie będzie dotyczyło tylko waszej trójki. Jeżeli widziałeś szafkę, jestem pewny, iż próbowałeś jej użyć i także dowiedziałeś się o braku możliwości jej użycia. Moi Śmierciożercy sprawdzali drugą w sklepie Borgina & Burkesa. Na chwilę obecną także nie jesteśmy w stanie jej naprawić. Powstały konflikty ze splotem. Najprawdopodobniej zostało to spowodowane wplątaniem w niego bariery szkoły. Bez osoby wrażliwej na magię, wyprostowanie splotu graniczy z cudem, a osób z owym darem można policzyć na palcach jednej ręki.Szukam takiej osoby i mniej więcej ustaliłem miejsce zamieszkania jednej, lecz bariery, jakimi zwykle się ochraniają są równe mojej sile. Zajmie mi to jakiś czas. Gdy do niej dotrę, twoim zadaniem będzie przeciągnięcie jej na naszą stronę.Co do prototypu Zmieniacza Czasu... Nie wiem, co chcesz z nim robić, ale nie kombinuj skakania w czasie. To chyba wszystko, co chciałem ci dzisiaj przekazać. Wyślij mi wiadomość z datą wyjścia do wioski.

Tom !

Harry skończył czytać wiadomość i wyjaśnił jej treść przyjaciołom. Był bardziej, niż ciekaw, co takiego ma im do powiedzenia Czarny Pan aby potrzebować spotkania twarzą w twarz.Najbliższe wyjście miało być za tydzień w niedzielę. Chłopak szybko naskrobał wiadomość zwrotną i wysłał ją, otoczony ciekawskimi spojrzeniami nauczycieli i uczniów w Wielkiej Sali. Chyba nigdy nie przyzwyczają się do widoku mrocznego feniksa.Transmutacja. Harry tak nienawidził zajęć w Hogwarcie. Wszystkie zadania były za proste. Miał wrażenie, że całkowicie tracił swój czas na nudnych zadaniach. O ile kilka lat temu wynosił cokolwiek z zajęć, tak teraz nauczyciele nie potrafili nauczyć go niczego. Po wykonaniu zadania, jak zwykle wyciągał jedną z książek wziętych z biblioteki Mrocznego Lorda i zaczął ignorować resztę klasy. 

McGonagall machnęła ręką, kiedy chłopak transmutował grubego, rudego kota w rybę, a potem z powrotem i skupiła się na reszcie klasy, próbując nauczyć ich, jak zmienić ślimaka w dżdżownicę.

Tom obudził się przy boku Belli. Zaczął bezwiednie głaskać jej nagie ramię, po odgarnięciu kruczoczarnych loków. Jego myśli pływały gdzieś dookoła tajemniczej dziewczyny z wrażliwością na magię, która mogłaby pomóc im wyprostować splot magii przy Szafkach Zniknięć. Znajdowała się gdzieś w południowej Francji, jednak nie znał jej dokładnego położenia. Skąd wiedział, że była kobietą? Przeczucie.Westchnął głęboko. Osoby wrażliwe cechowały się wyjątkowo silnymi barierami i zaklęciami zwodzącymi. Znalezienie jej było bardzo ciężkie, choć nie niewykonalne. Lucjusz i kilku innych Śmierciożerców, postawionych wysoko w Ministerstwie, aktywowało swoje kontakty we Francji, szukając jej.

- Tom? – zapytała sennie Lestrange i ziewnęła. Przyłożyła mu dłoń do policzka i pogłaskała go wewnętrzną stroną.Mężczyzna przycisnął ją swoją ręką, zamykając oczy. Bella odsunęła kołdrę i pociągnęła go do łazienki. Voldemort pozwolił się jej prowadzić.- Za dużo myślisz. Przejmujesz się praktycznie wszystkim, kochanie – powiedziała, otwierając drzwi do toalety. Podeszła do wanny i zaczęła nalewać gorącej wody. Pchnęła czarnoksiężnika na gorący głaz, przygotowany głównie z myślą o Nagini, Draku i Evil'a. – Harry to duży chłopiec, nie musisz stale go niańczyć.- Mimo wszystko martwi mnie. Jego wybryk ze zmianą wymiarów pokazał, że nie jest jeszcze gotowy, aby mógł podejmować ważniejsze decyzje, ale nie mogę go przecież przez całe życie trzymać za rękę – westchnął, przeczesując palcami swoje włosy. Bella westchnęła i usiadła mu na kolanach.- Jeżeli nie pozwolisz mu podejmować tych ważnych decyzji, kiedy dorośnie, nie poradzi sobie bez ciebie, Tom. Niech się uczy. Na błędach, jeżeli będzie trzeba – musnęła jego usta i weszła do wanny.

 Marvolo po chwili do niej dołączył, zastanawiając się przez cały czas nad tym, co powiedziała mu Bella. Może kobieta ma rację i trzeba dać chłopakowi możliwości do decyzji. Tak, zdecydowanie miała rację. Jednak zachowanie proporcji będzie dość trudne.

Pokój Życzeń stał się laboratorium Harry'ego. Chłopak badał tam własne DNA i wpływ Sineru na zmianę w jego genetyce. Ponadto wzmacniał swoje skrzydła i rozwijał inne umiejętności, które zdobył po wstrzykiwaniu sobie substancji. Chłopak zapisywał wszystko na twardym dysku komputera, jaki przysłał mu Marvolo. O dziwo mężczyzna dał mu wolną rękę w tej kwestii i pozwolił prowadzić swoje eksperymenty tak długo, jak nie zagrażało to jego życiu.

- Co tam? – zapytała Hermiona, wchodząc do jego królestwa, gdy akurat testował wytrzymałość swoich skrzydeł i starał się zwiększyć szybkość lotu. Wylądował tuż przed nią, chowając skrzydła.

- Aaa... Poznaję granice – poruszył ramionami, aby rozluźnić łopatki i pokręcił głową. Założył z powrotem swoją granatową koszulkę. – Potrzebujesz czegoś? – zapytał. Napił się łyka wody z eliksirem wzmacniającym.

- Mieliśmy pracować nad Zmieniaczem – przypomniała. Harry pokiwał ze zrozumieniem.

- Jasne – wstał z entuzjazmem i posłał jej zadowolony uśmiech. – Masz go ze sobą?

- Tak, tak, jasne – wyciągnęła łańcuszek, a chłopak zmienił pokój na nieco bardziej przystępny do ich nowych badań. 

– To zaczynamy.

Jego Śmierciożercy wspaniale się spisali, zawężając poszukiwania do miasta Nicea. Postanowił się tam wybrać. Tak dla sprawdzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro