Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czas myśleć

Hej, hej! Widzę, że moja taktyka dla leniwych zadziałała i kropki w komentarzach zostają. :))

____

Thomas starał się jak mógł.
Pielęgnował ciało i duszę swojego podopiecznego.
Pocieszał go na wszystkie sposoby.
Jednak patrząc na skulonego, smutnego, bladego Clarka... miał coraz więcej wątpliwości.
Drżące dłonie podopiecznego sprawiały, że zagryzał wargi.
Jego jęki bólu podczas rehabilitacji, napawał poczuciem winy.

A płacz... łamał mu serce.

Chciał mu pomóc, chciał obiecać, że zawsze będzie dla niego.

Ale nie mógł.
Nie mógł już więcej tego przeciągać.

Jak bardzo by nie kochał Clarka, jak bardzo by się nie starał... mieli rację.
On nie był odpowiednim opiekunem. Chwycił więc laptopa i go włączył...

***

- Hej, słonko! - zawołał już otwierając drzwi.
Słonko podniosło głowę, patrząc mało promiennie na wołacza. - Mam same dobre jedzonko!

- Nie jestem głodny.

Cały entuzjazm uleciał z powietrza. Dobre chęci spełzły na niczym, a uśmiech z twarzy.

- To... może herbatki?

- Też nie.

Cisza.

- Ale możesz... mógłbyś... chcesz potrzymać mnie za rękę? - nieśmiało zapytał Evans, wygodniej się układając.
Milioner, zaciekawiony nietypową prośbą, od razu się zgodził przytakując i usiadł na krześle obok łóżka pacjenta.
Podał swoją dużą, szorstką, zadbaną rękę tej małej, białej, kościstej dłoni.

- Zawsze. Zawsze będę trzymać cię za rękę.

***

Minął czas.

- Clark, musimy porozmawiać.

Tępy stukot obgryzionych paznokci ustał.

- Czemu to robisz? Słońce, krzywdzisz siebie...

Brak odpowiedzi.

- Clark?

Postać owinięta kołdrą postać odwróciła się twarzą do mówcy. Thomas zmarkotniał.

Od czasu wymiotowania nadal był bladozielony.

- Nie ma sensu. - syknął Evans. - Mi nie pomożesz. - powiedział, po czym znikł wśród poduszek.

Clark nic nie jadł, a gdy wreszcie udało się go namówić na mleko z płatkami, całość została zwymiotowana. Całość, czyli te trzy łyżki...

Thomas oprzytomniał.
Nie jest dobrym opiekunem i nigdy nie będzie.

Niech on już wyjdzie już z tego szpitala ;-;

Jak wyszło?

Opinie ->

Kropki ->

Rady i uwagi ->

Groźby ->

Prośby ->

Pomysły ->

Inne ->

Ekstra

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro