Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Święta IV

Do kiedy macie wolne?

- Lubisz Liverpool? - Louis spytał bruneta, kiedy pakowali się, aby ruszyć na święta do domu jak co roku.

Obaj skończyli już studia i pracowali zarabiając na swoje utrzymanie, co szło im naprawdę dobrze.

- Bardzo, chyba jedno z moich ulubionych miejsc w Anglii - uniósł wzrok na męża i uśmiechnął się lekko - Skąd to pytanie?

- Po prostu... Nie myślałeś nigdy, żeby wrócić do Doncaster? - wyrzucił w końcu z siebie - To po prostu myśli, nic wielkiego.

- Doncaster ma specjalne miejsce w moim sercu, chciałbym tam mieszkać... - zastanowił się chwilę - Ale nie z rodzicami, a na czymś naszym wspólnym, tylko musielibyśmy szukać tam pracy...

- Nie ma mowy, że zamieszkamy z powrotem z rodzicami - pokręcił głową alfa - Mamy tutaj wynajęte mieszkanie do wiosny, możemy poszukać czegoś tam, jeśli oczywiście zdecydujemy się na przeprowadzkę.

- Mieszkanie trochę u twoich rodziców i trochę u moich to przerażająca myśl - spojrzał na swoją obrączkę - Zwłaszcza, że mija pół roku od naszego spontanicznego ślubu.

- Nie po to usamodzielniliśmy - mruknął - Jak się nie uda zostaniemy w Liverpoolu. Nie jest mi tu źle, ale mam sentyment do Donny.

- Mam tak samo... - zagryzł wnętrze policzka - Lou? - jego głos stał się stanowczo wyższy, mówiąc o tym, że omega czegoś od niego chce.

- Tak? - zwrócił uwagę na Harry'ego od razu, patrząc prosto w zielone oczy.

- Skoro tak już rozmawiamy, o możliwym powrocie do Donny - zaczął się bawić swoimi palcami - Co powiesz na pierwszego szczeniaka?

- Jeśli byśmy się ustabilizowali - przygryzł wargę - Moglibyśmy pomyśleć o szczeniaku, dobrze mieć go wcześniej, mniejsza różnica wieku i w ogóle.

- Czyli bardziej na tak, jeśli by się nam udało - uśmiech pełny nadziei zawitał na wargach młodszego Tomlinsona.

- Tak, jak najbardziej tak - sam nie potrafił ukryć swoich pozytywnych emocji z tym związanych.

- Nie mogę się doczekać naszej przyszłości - ignorując otwartą walizkę, przeszedł do starszego i przytulił go, aby przekazać mu swoje emocje.

- Ja też kochanie, ja też - przycisnął młodszego do swojej klatki piersiowej, zaciągając się jego zapachem.

Kilka godzin później jechali już do Doncaster, mając pełno planów na kolejne tygodnie, jak nie miesiące. Nie potrafili przestać rozmawiać o tym jak chcieliby mieszkać czy gdzie mają zamiar szukać pracy. Dzielili się ze sobą entuzjazmem, mając nadzieję że uda im się znaleźć swoje miejsce w Doncaster.

- Wiem, że będziemy musieli zacząć od mieszkania... Ale i tak marzy mi się domek - Harry przyciszył muzykę.

- Może jakbyśmy znaleźli dobrą pracę to wzięlibyśmy kredyt, żeby od razu być na swoim? - zastanawiał się - Albo złapali coś do remontu. Z czasem byśmy sobie krok po kroku robili piętro.

- Mój tata na naszym ślubie wspominał, że jest w stanie nam pożyczyć na miejsce do życia - przypomniał sobie - Wiesz, żebyśmy nie zadłużali się na wysoki procent.

- To byłoby cholernie dobre Harry, oddalibyśmy wszystko, możemy spisać nawet umowę z warunkami - nie odrzucał tej opcji.

- Trzeba porozmawiać z moim tatą, może mógłbym się nawet w jego firmie zatrudnić - jakby, wiele opcji wychodziło im dłużej myśleli - Zawsze przyda im się ktoś, kto zna kilka języków.

- Brzmi jak dobry plan - uśmiechnął się alfa - Wyobrażasz sobie? Na wiosnę moglibyśmy tu mieszkać - zauważył tabliczkę z napisem Doncaster.

- Chciałbym, jednak to miasto jest dla nas czymś w rodzaju szczęśliwego amuletu - wyprostował się, widząc znajome ulice.

- Nasi rodzice na pewno też się ucieszą - pokiwał głową - To będzie dobre dla nas wszystkich.

Te święta zaczęli od domu Stylesów, gdzie wieczorem mieli się pojawić Tomlinsonowie. Dzięki temu, małżeństwo mogło spokojnie porozmawiać z rodzicami omegi na temat możliwej przeprowadzki, czy pracy.

Anne jak tylko dotarli przygotowała gorące napoje oraz ciasto, aby ci mogli się rozgrzać. W salonie było jak zwykle bardzo klimatycznie, a po całym domu roznosił się zapach ciastek, które kobieta piekła z samego rana.

- Louis, ukończyłeś zarządzanie, dlaczego nie zatrudnisz się dla mnie? - Des ułożył dłonie na klatce piersiowej - Ani Gemma, ani Harry nigdy się nie interesowali prowadzeniem w przyszłości firmy.

- Poważnie? Mógłbym? - niebieskie oczy zabłyszczały, kiedy usłyszał słowa mężczyzny i ścisnął lekko dłoń omegi, którą cały czas trzymał.

- Dlaczego nie? Jesteś członkiem rodziny, podszkolę cię pod moim czujnym okiem - był pewien swojej decyzji.

- Des ma rację kochanie, zwłaszcza że wszystko jakby... Się składa w całość - Anne uścisnęła ramię męża.

- Oczywiście możecie mi zaufać, ale dla nas również to by się idealnie składało - Louis rzucił krótkie spojrzenie na partnera.

- Ja nie mam nic przeciwko Lou, to naprawdę dobry pomysł - brunet obiecał, pochylając się po pocałunek.

- Będziemy musieli porozmawiać o szczegółach w takim razie - skinął Louis - Ale myślę, że to po świętach.

- Właśnie, teraz nie myślimy o pracy, a o dobrych rzeczach - Anne klasnęła w dłonie - Jedzcie ciasto i powiedzcie nam, kiedy możemy spodziewać się wnuków!

Louis prawie zachłysnął się herbatą na bezpośredniość Anne. Jasne rozmawiali o tym rano z Harrym, ale mieli szczegółów ani nic.

- W swoim czasie mamo, musimy mieć coś swojego i ustabilizować swoją sytuację - odpowiedział wyczerpująco brunet.

- Jeszcze zdążą Anne, niech się wyszaleją i pożyją wolnością - mruknął Des, a jego głos wskazywał na nadopiekuńczość.

Przez kolejne dni, było tylko lepiej. Młode małżeństwo było otoczone bliskimi, przez co byli naprawdę zadowoleni. To tylko mocniej upewniło ich w decyzji, że chcą wrócić do Doncaster na stałe i znaleźć tu swoje miejsce.

Harry zszedł późnym wieczorem do salonu, gdzie jak spodziewał się, Des oglądał swoje seriale. Zaraz dostał się pod ramię ojca i spojrzał z wyczekiwaniem na rodzica.

- Czuję ten twój wzrok na sobie, co mam ci powiedzieć? - spytał alfa, przyciągając mocniej syna do siebie.

- Że nie tylko Louisowi się poszczęściło i szukasz kogoś do tłumaczeń i umów międzynarodowych - odpowiedział, nie odpuszczając intensywności swojego wzroku.

- Przeglądasz oferty pracy z mojej firmy? - zdziwił się mężczyzna - Wiesz, że zawsze znajdzie się dla ciebie miejsce Harry.

- Coś tam się sprawdziło - cicho potwierdził - Naprawdę chcemy wrócić z Lou do Donny, mieć swoje miejsce, stabilizację.

- Chcielibyśmy mieć was bliżej siebie z mamą - odparł spokojnie Desmond - A nie chce żebym był zmuszony sprzedać firmę idąc na emeryturę.

- Czyli szykują ci się dwaj nowi pracownicy tato - był kompletnie szczęśliwy z tego powodu.

- I to jacy pracownicy, będę spokojniejszy niż biorąc kogoś z zewnątrz - przeczesał palcami loki bruneta.

Harry uśmiechnął się i zaczął oglądać z rodzicem odcinek serialu, nieraz kradnąc alfie popcorn z miski.

Kola 💙💚💙💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro