.06.
~Rosi~
Obudziłam się rano. W swoim łóżku. Nadal w bluzie Shawna. I obok niego....
Dobra , dobra chciałabym. A tak serio to było wszystko okej tylko niebylo obok mnie Shawna....
Po przemyśleniu sobie wszystkich sytuacji z wczoraj doszłam do wniosku że Cameron i Shawn zostali na nic u nas i pewnie śpią u kretyna ( czyt. Brata) w pokoju. Zdjęłam z siebie bluzę Shawna i włożyłam zwykły czarny t-shirt , ruszyłam mój tyłek z łóżka i poszłam do salonu. A tam siedzieli ONI.
- o hejka wszystkim- powiedziałam po czym podeszłam do NIEGO aby oddać mu bluze.
- Dzięki za bluze. Ładnie pachn..... To znaczy jest cieplutka ( i ładnie pachnie twoimi perfumami)
- Nie musisz dziękować miło było mi ci ją dać , myślę że już idę jesteś na mnie zła?
- Nie już nie , przeszło mi
- eheh - przerwał nam naszą rozmowę Jack.
- O mój kochany braciszek - podeszłam dałam mu buziaka w policzek i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Standardowo. TOSTY.
Zrobiłam , zjadłam i się zaczęło....
Najpierw usłyszałam krzyki i wrzaski z ogrodu. Więc głupia Rosi... ( Gratuluję mojej głupocie) poszłam tam zobaczyć co się dzieje. To co tam się działo było dość dziwneee.....
Jack leżał na Cameronie i bił go pianą .... Tak nie przesłyszeliście się PIANĄ. A Shawn stał i oblewał ich wodą z węża ogrodowego. To tego sam był cały w pianie.
-Cholera!!! Nie można zostawić was samych na 40 minut??? Dobrze że chociaż ja nie jestem mokra....
Pożałowałam szybko tego co powiedziałam bo momentalnie zostałam oblana wodą przez Shawna , a Cameron i Jack wysmarowali mnie pianą.
Nie byłam zła , uśmiechnęłam się cwanie. Podeszłam do nich i niechcący popchnęła całą trójkę do basenu ( zadzierając ze mną , na ich szkodę stali obok basenu. Biedni...)
Siedziałam zadowolona na leżaku patrząc jak wychodzą z wody.
- Siostra , czemu to zrobiłaś? ..... Whoah innego stroju się mieć niedalo? - zapomniałam powiedzieć że przed śniadaniem zaszłam do pokoju się przebrać... No cóż było mi gorąco.
- Nie a co przeszkadza ci??
- Nie mi a moim kolegom - dopiero teraz zauważyłam że Cameron i Shawn się na mnie gapią... Co ja mówię gapią oni pożerali mnie wzrokiem.
~ Shawn~
O.BOZE.
Ale ona wyglądała seksown.... Znaczy ładnie w tym stroju... Jezu Shawn człowieku co się z tobą dzieje.... To tylko PRZYJACIÓŁKA.
Podrapałem się nerwowo po karku , Cameron z resztą też.Po czym powiedziałem.
- Cameron chodź do kuchni... Po .... No ten... Coś do picia!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro