Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

.06.

~Rosi~

Obudziłam się rano. W swoim łóżku. Nadal w bluzie Shawna. I obok niego....
Dobra , dobra chciałabym. A tak serio to było wszystko okej tylko niebylo obok mnie Shawna....
Po przemyśleniu sobie wszystkich sytuacji z wczoraj doszłam do wniosku że Cameron i Shawn zostali na nic u nas i pewnie śpią u kretyna ( czyt. Brata) w pokoju. Zdjęłam z siebie bluzę Shawna i włożyłam zwykły czarny t-shirt , ruszyłam mój tyłek z łóżka i poszłam do salonu. A tam siedzieli ONI.
- o hejka wszystkim- powiedziałam po czym podeszłam do NIEGO aby oddać mu bluze.
- Dzięki za bluze. Ładnie pachn..... To znaczy jest cieplutka ( i ładnie pachnie twoimi perfumami)
- Nie musisz dziękować miło było mi ci ją dać , myślę że już idę jesteś na mnie zła?
- Nie już nie , przeszło mi
- eheh - przerwał nam naszą rozmowę Jack.
- O mój kochany braciszek - podeszłam dałam mu buziaka w policzek i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.

Standardowo. TOSTY.

Zrobiłam , zjadłam i się zaczęło....
Najpierw usłyszałam krzyki i wrzaski z ogrodu. Więc głupia Rosi... ( Gratuluję mojej głupocie) poszłam tam zobaczyć co się dzieje. To co tam się działo było dość dziwneee.....

Jack leżał na Cameronie i bił go pianą .... Tak nie przesłyszeliście się PIANĄ. A Shawn stał i oblewał ich wodą z węża ogrodowego. To tego sam był cały w pianie.

-Cholera!!! Nie można zostawić was samych na 40 minut??? Dobrze że chociaż ja nie jestem mokra....

Pożałowałam szybko tego co powiedziałam bo momentalnie zostałam oblana wodą przez Shawna , a Cameron i Jack wysmarowali mnie pianą.

Nie byłam zła , uśmiechnęłam się cwanie. Podeszłam do nich i niechcący popchnęła całą trójkę do basenu ( zadzierając ze mną , na ich szkodę stali obok basenu. Biedni...)
Siedziałam zadowolona na leżaku patrząc jak wychodzą z wody.

- Siostra , czemu to zrobiłaś? ..... Whoah innego stroju się mieć niedalo? - zapomniałam powiedzieć że przed śniadaniem zaszłam do pokoju się przebrać... No cóż było mi gorąco.
- Nie a co przeszkadza ci??
- Nie mi a moim kolegom - dopiero teraz zauważyłam że Cameron i Shawn się na mnie gapią... Co ja mówię gapią oni pożerali mnie wzrokiem.

~ Shawn~

O.BOZE.

Ale ona wyglądała seksown.... Znaczy ładnie w tym stroju... Jezu Shawn człowieku co się z tobą dzieje.... To tylko PRZYJACIÓŁKA.

Podrapałem się nerwowo po karku , Cameron z resztą też.Po czym powiedziałem.

- Cameron chodź do kuchni... Po .... No ten... Coś do picia!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro