IV
Maya rano wracała ze sklepu, włączyła swoją ulubioną nową playlistę i pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Przechodząc obok banku zauważyła dziwnie zachowujących się kilku ludzi i nagle coś wybuchło, odrzuciło wszystkich kilka metrów, gdy blondynka poczuła że unosi się w powietrzu, ktoś złapał ją i upadli razem na ziemię kilkanaście metrów dalej.Gdy zdezorientowana spojrzała co się dzieje jej oczom ukazał się Spiderman.
-Wszystko w porządku? -Zapytał dotykając jej czoła, na którym pojawiła się rana.
-Chyba tak, to znaczy tak.
-Muszę iść, zostań tu i nigdzie się nie oddalaj zaraz będzie tu pomoc.- Powiedział i pobiegł szybko w kierunku banku, gdzie złodzieje wynosili pieniądze. Zaraz zaczęły nadjeżdżać policyjne samochody i karetki. Blondynka siedziała w szoku patrząc na to wszystko co się dzieje. Wszystko działo się tak szybko, złodzieje od razu zostali złapani, chyba nie poszło po ich myśli. Swojego wybawiciela blondynka już nie zobaczyła. Ratownicy zabrali wszystkich poszkodowanych, chociaż Maya upierała się, że nic jej nie jest i nie potrzebuje pomocy to ratownik uparł się, że zabierze ją do szpitala by wykonać wszystkie rutynowe badania. Gdy rodzice blondynki dowiedzieli się co stało od razu ruszyli do szpitala, okazało się że Mayą wszystko w porządku ale zostanie na jedną noc w szpitalu na obserwacji. Maya napisała do Petera co się stało by się nie martwił, chłopak od razu przyjechał do szpitala, po drodze kupił mały bukiet kwiatków i ruszył do szpitala.
-Cześć wszystko w porządku?- Zapytał chłopak podchodząc do łóżka, całując dziewczynę w policzek na przywitanie.
-Hej, no wszystko w porządku tylko mam małego siniaka na czole.
-Przyniosłem, ci kwiatki.- Powiedział dając je do wazona, stojącego na stoliku.
-Dziękuję, są śliczne.-Powiedziała i się uśmiechnęła. Chłopak spędził cały dzień w szpitalu, chciał zostać całą noc, ale blondynka odesłała go do domu, nie chciała żeby się męczył tutaj. Maya była sama na sali gdy usłyszała pukanie w okno, gdy spojrzała w oknie siedział Spiderman.
-Cześć jak się czujesz?- Zapytał schodząc z okna.
-Cześć, dobrze nic mi nie jest, zostałam tu tylko dziś na obserwację. Nie podziękowałam ci za to, że mnie uratowałeś.- Powiedziała idąc w jego stronę.
-Nie dziękuj, poza tym jednak nie skutecznie uratowałem. -Wskazał na czoło blondynki.
-Ohh to nic w porównaniu co mogło mi się stać, i jeszcze raz bardzo dziękuję.- Powiedziała uśmiechając się do niego.
-Bardzo ładnie wyglądasz uśmiechając się.
-Oj dziękuję.- Powiedziała zawstydzona dziewczyna.
-Mam coś dla ciebie.-Powiedział dając jej czerwone pudełko.
-Ale co to?
-Otwórz pudełko to zobaczysz.- Powiedział a ona to zrobiła.
-To słuchawki, widziałem że twoje się zniszczyły więc chciałem ci dać nowe. Mam nadzieję, że ci się spodobają.
-Nie wiem co powiedzieć, dziękuję, są świetne. -Powiedziała do swojego towarzysza dziwnie się czując.
-Muszę już iść, a ty odpoczywaj.-Powiedział wskakując na okno.
-Czekaj!- Krzyknęła a on się odwrócił.
-Spotkamy się jeszcze?
-Może nawet szybciej niż myślisz.- Powiedział i zeskoczył z okna.
Maya nie wiedziała co ma sądzić o całej tej sytuacji, miała mieszane uczucia. Było to dla niej wszystko bardzo dziwne. Najpierw mały wypadek, ratunek Spidermana a późniejsza rozmowa z nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro