Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Jeongguk nadal płakał.

Może inaczej.

Jeongguk zwyczajnie wył w poduszkę. Fakt, że był weekend dawał mu tylko wolną rękę do siedzenia w pokoju. Próbował opanować swoje emocje, tak jak złamane serce. Próbował.

— Zostaw mnie — mruknął zduszonym głosem do Yoongiego, który zdenerwowany tym, że brunet ciągle go olewał, przyszedł do niego.

I został zaskoczony, bo spodziewał się widoku Guka przechodzącego kolejne poziomy w grze, a nie Guka z opuchniętymi od płaczu, policzkami.

— A może tak łaskawie powiedziałbyś mi, co się stało, a nie kazał sobie iść? Specjalnie się do ciebie fatygowałem.

— Nikt ci nie kazał — odburknął ciemnowłosy, na co Min wywrócił oczami.

— Tak jak nikt nie kazał mi przychodzić, tak nikt mnie nie będzie stąd wyrzucać, więc mów sobie co chcesz.

— Możesz zadbać o Taehyunga? — zapytał brunet zduszonym głosem, a kilka łez wypłynęło z jego oczu wsiąkając w poduszkę. — Proszę?

— Czemu miałbym? Chodzi o Tae? Pokłóciliście się? — dopytywał Min, będąc coraz bardziej zmartwionym stanem przyjaciela, który znowu zaczął się rozklejać.

— Można tak powiedzieć. Po prostu Tae przechodzi ostatnio trudny czas i zadbajcie, żeby nic mu się nie stało, okej? Przecież się przyjaźnimy, to normalne, że się martwię. — Szybko dopowiedział, próbując się usprawiedliwić, chociaż zdawał sobie sprawę, że Yoongi był dość podejrzliwy i na pewno już swoje się domyślił.

— Chyba wiesz trochę więcej niż my.

I Jeongguk mu opowiedział.

Nie, nie o ostatniej sytuacji, kiedy tak zwyczajnie dostał kosza. Opowiedział mu o tym jak przyszedł do blondyna, a ten zachowywał się dziwnie, leżąc na ziemi i nie dając znaku życia. Opowiedział mu o swoich podejrzeniach, podczas gdy wiedział przekrwione oczy Kima i worki pod oczami.

— Myślałem, że to po prostu zmęczenie. — Wyznał Min, przerywając cieszę pomiędzy nimi. — No wiesz. Wszyscy jesteśmy padnięci ciągle, ale nie wiedziałem, że to mogłoby wyglądać u niego... Aż tak.

— Dlatego proszę, mógłbyś to dla mnie zrobić? Chociaż bardziej dla Tae.

— Możemy, Guk. Przecież ty nadal się z nim przyjaźnisz, prawda?

***

— Kim Taehyung, złaź tutaj do cholery! — Usłyszał krzyk matki z kuchni. Miał nadzieję, że uda mu się go olać i nie wychodzić z pokoju, jednak gdy znowu usłyszał swoje imię, zsunął się z łóżka i zszedł na dół.

— Co? — burknął niezadowolony, gdy stanął w progu pomieszczenia. Pani Kim nie nie odpowiedziała, tylko wskazała palcem na naczynia, które blondyn zostawił po sobie, gdy zjadł obiad. — Jezu i co? Tylko po to mnie wolałaś? Sama nie mogłaś tego umyć?

— Jak ty się do mnie w ogóle odzywasz, gówniarzu, co? Nie jestem służącą, a ty mógłbyś zacząć dbać o to, co się dzieje wokół ciebie.

Taehyung zmielił w ustach przekleństwo i wyminął kobietę, podwijając rękawy koszuli, którą miał na sobie. Wsadził dłoń do zimnej wody, żeby znaleźć korek i ją wypuścić, a później nalać nową.

— Nie możesz umyć tych paru naczyń w tej wodzie? — Prychnęła brązowowłosa, widząc poczynania syna. — O nic nie dbasz Taehyung, kompletnie o nic. Kiedyś będziesz tego żałował.

Kim zacisnął dłonie w pięści, a gdy usłyszał trzask drzwi wyjściowych poczuł jak łzy zaczynają mu spływać po policzkach.

— Tak mamo — wymamrotał cicho. — Wiem. Już wszystko i tak zjebałem.

prawdopodobnie przez jakiś czas nie będzie rozdziałów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro